[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Arilyn dobyła miecza.— Temu.Światło rozbłysło na starym, księżycowym ostrzu, zagłębiając się w wyrytych na całej długości klingi elficznych runachCzarne oczy mężczyzny rozszerzyły się i cofnął się tak gwałtownie, że potknął się o skraj własnej szaty i rymnął jak długi.Arilyn wsunęła miecz do pochwy i ponownie usiadła zadowolona z takiego obrotu sprawy.Danilo pokręcił głową.— Przydałoby się trochę doszlifować twoją technikę handlowania.— Nie przyszło ci do głowy, że on może mówić serio? - zapytała, wskazując palcem oddalającego się sługę.— Powiedzenie mówi: „Kupca spotkać, to znaczy ubić interes".Co byś zrobił, gdyby przystał na twoją cenę?— Poprosiłbym go, aby dorzucił jeszcze ze dwa wielbłądy.— Wiel.— Arilyn urwała i pochyliła głowę.— W porządku, rozumiem, ale dlaczego wielbłądy?— Dla mojej matki, ma się rozumieć.Niezłomna lady Cassandra prosiła mnie, bym sprowadził coś ciekawego do jej stajen — odparł spokojnie Danilo.Arilyn tłumiła w sobie śmiech, ale gdy wyobraziła sobie elegancką waterdhaviańską szlachciankę na grzbiecie wielbłąda po prostu nie wytrzymała.— Naprawdę powinnaś częściej się śmiać.Z uśmiechem ci do twarzy.Och, dziękuję — rzekł Danilo, gdy przy ich stoliku pojawił się oberżysta, niosący dwa spore kubki.Szlachcic upił łyk wina i przesadnie wyraził swój zachwyt nad jakością trunku.— Winogrona z moich własnych winnic — rzekł skromnie oberżysta.— To zaszczyt, że wino przypadło wam do gustu.— Jesteśmy zachwyceni — rzekł Danilo.— Jak wiesz, moja rodzina zajmuje się handlem przednimi winami.Może gdybyśmy przyłączyli się do twojej gildii, moglibyśmy rozsławić twoje wino i twe imię na Północy.Uśmiech oberżysty momentalnie przygasł.— Bardzo bym tego pragnął, lordzie Thann, ale wątpię, by to było możliwe.Proszę o wybaczenie.— Skłonił pospiesznie głowę i oddalił się.— Co się stało? — szepnęła zaniepokojona Arilyn.Danilo wyłowił ze swego wina kawałek korka.— Być może zauważyłaś, że to miejsce nie należy do moich ulubionych lokali.Niemniej jednak, właśnie tu spotykają się przedstawiciele gildii.Nie widziałaś szyldu oberży? „Sztylet Gildensterna".Gildia — Gildenstern, kiepska gierka słowna, ale cóż.— No dobrze.I co z tego?— Gildie kontrolują każdą gałąź handlu w Tethyrze, dzięki czemu są one raczej wpływowe.Jeżeli pasza Balik odmawia udzielenia audiencji Harpersom, może zechce wysłuchać reprezentanta jednej z lokalnych gildii.— Danilo upił kolejny łyk wina.— To znaczy mnie.Arilyn zachłysnęła się winem i z gwałtownym stuknięciem odstawiła kubek.— Danilo, gildie spiskują, by obalić paszę Balika.Jesteśmy tu, by go ostrzec, a nie przyłączyć do strony przeciwnej.— Członkostwo gildii da mi dostęp do dworu paszy — od-parował Danilo.— Poza tym jako członek gildii mógłbym zdobyć dowody, które zmuszą Balika, by nas wysłuchał.Plan nie był zły, ale Arilyn nie miała dobrego nastroju.— Do jakiej gildii chcesz się przyłączyć? Stręczycieli? — spytała kwaśnym tonem.— Niezła myśl — odparował Danilo z uśmiechem.— Daj spokój, Arilyn.Nie mów mi, że jesteś na mnie zła za ten nieszkodliwy, mały handelek.Chodzi ci o to, że jak na początek, zaproponowałem za ciebie zbyt niską cenę?— Niełatwo jest tu dostać się do gildii — powiedziała ignorując jego słowa.— Członkostwo przechodzi z ojca na syna, lub jest uzyskiwane dzięki długotrwałej nauce.Przypuszczam, że mógłbyś się także wkupić, ale domyślam się, iż na tych ludziach większe wrażenie zrobiłaby sprytnie przeprowadzona transakcja niż stos klejnotów i złotych monet.Masz jakiś plan?— Jeszcze nie — przyznał Danilo — ale chyba coś wymyślę.— Jeszcze jedno — Arilyn pochyliła się bliżej i wyszeptała pospiesznie — gdyby gildie dowiedziały się, że jesteś Harpersem, domyśliłyby się, że przybyłeś tu, by ingerować w związku z.— Słuszne przypuszczenie — wtrącił.— W tej sytuacji mógłbyś od razu pożegnać się z życiem.Lepiej trzymaj się od nich z daleka.— W Waterdeep próbowano niegdyś wprowadzić rządy gildii — przypomniał jej Danilo, głosem nagle pełnym powagi.— Skończyło się to, łagodnie mówiąc, katastrofą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]