[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Panie powiada drugi dzień mija, gdy nic w ustach nie miałem.Starym żołnierz,paniczu, pod Somosierrą byłem, pod Smoleńskiem, pod Moskwą, przy księciu Józefie podLipskiem poratuj mnie!Pojrzy Lutek na starca: inwalida bez ręki, a na piersiach błyszczą mu wstążeczki orderowe:Legia Honorowa i Virtuti Militari.Sięgnął do kieszeni, wyciągnął garść złota, dał starcowi. Bóg-że ci zapłać, paniczu! Bóg ci zapłać! Będziesz szczęśliwy i bogaty!Błysnęło! zagrzmiało!Mignęła przed oczami Lutka księżniczka zaklęta. Nie dotrzymałeś obietnicy, nie dla siebie wydałeś pieniądze!I znikła.Rozejrzy się szewczyk: dziad stoi, jak stał poprzednio i rzecze: Nie dukat, paniczu, daje szczęście, ino praca i zdrowie.Ten pieniądz wart coś, cozarobiony, a darmocha na złe idzie.Powrócił Lutek do domu rad i wesół.Ocknął się rankiem bez grosza w kieszeni.Wydał nasiebie z dziesięć dukatów, a resztę oddał starcowi, ale też od tego czasu wiodło mu się, jaknigdy.Wyzwolił się wrychle na czeladnika, niebawem majstrem został, ożenił się z panienkąpiękną i zacną, dzieci wychował i żył długie lata w zdrowiu, w dostatku i w szczęściu.A o złotej kaczce słuch zaginął.I dzięki Bogu! bo zła to musiała być boginka, kiedy zawarunek stawiała: sobie, nie komu!Nie tak! nie tak myśleć i czuć po polsku trzeba! My rządzimy się inaczej: naprzódbiednemu, potem sobie!A wtedy przy każdej pracy Pan Bóg dopomoże.32
[ Pobierz całość w formacie PDF ]