[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Starała się mnie przekonać.Płakała.Jak\e pięknie wyglądało to mojewahanie, ta moja odmowa.Pod koniec popołudnia, kiedy mieliśmy wyjść z lasu, oświadczyła uroczyście,szczerze i z tak kompletnym oddaniem, \e nie potrafię go opisać, bo takie obietnice nale\ą ju\ do tamtego nieistniejącego dziś świata: Cokolwiek się stanie, jeśli nie poślubię ciebie, nie poślubię nikogo.Na chwilę przerwał opowieść jak człowiek, który znalazł się nagle nad brzegiem przepaści; mo\e zresztąbyła to przemyślana pauza, ale sprawiła, \e gwiazdy i noc wydawały się tak\e czekać, jakby ta opowieść nale\ałado biegu świata, jakby cały kosmos istniał dla owej historii, a nie ona dla kosmosu.- Mój rzekomy dwutygodniowy urlop dobiegał końca.Nie miałem \adnego planu, araczej miałem ich sto, co jest znacznie gorsze.Chwilami myślałem o powrocie do Francji.Alewtedy znów zaczynałem widzieć te upiorne \ółte twarze wyłaniające się z muru dymu.Widziałem wojnę i świat, i powody, dla których \yję na świecie.Usiłowałem zamknąć oczy,ale to mi się nie udawało.- Nało\yłem mundur i pozwoliłem ojcu, matce i Lily odprowadzić się na dworzec Victoria.Sądzili, i\udaję się do obozu pod Dover.Pociąg pełen był \ołnierzy.Znów poczułem, jak unosi mnie prąd wojny, taogólnoeuropejska \ądza śmierci.Kiedy pociąg zatrzymał się w jednym z miast Kentu, wysiadłem.Przez dwa czytrzy dni mieszkałem w hotelu dla komiwoja\erów.Było to beznadziejne.I bezcelowe.Wojnie nie mo\na byłoumknąć.Słyszało się i widziało tylko wojnę.W końcu wróciłem do Londynu, do jedynej osoby w Anglii, u której,jak sądziłem, mogłem szukać schronienia: do mojego dziadka, a właściwie stryjecznego dziadka.Wiedziałem, \ejest Grekiem, \e mnie kocha, bo jestem dzieckiem mojej matki, i wiedziałem, \e dla Greków rodzina stoi napierwszym miejscu.Wysłuchał mnie.Potem wstał i podszedł do mnie.Wiedziałem, co zamierza zrobić.Uderzyłmnie w twarz, mocno, tak mocno, \e jeszcze dziś czuję to uderzenie.I powiedział: śebyś wiedział, co o tobiemyślę.- Zrozumiałem, \e powiedział to, dając mi do zrozumienia: oto co myślę, choć udzielę ci pomocy.Byłna mnie wściekły, obrzucił mnie wszystkimi wyzwiskami istniejącymi w języku greckim.Ale ukrył mnie.Mo\edlatego, i\ oświadczyłem mu, \e nawet gdybym wrócił do Francji, zostałbym tam rozstrzelany za dezercję.Następnego dnia poszedł do mojej matki.Sądzę, \e jej pozostawił wybór.Czy chce spełnić swój obowiązekobywatelski, czy obowiązek matki.Matka przyszła, nie usłyszałem od niej słowa wymówki i było to dla mnieznacznie gorsze ni\ wszystkie przekleństwa o Pappousa.Wiedziałem, ile będzie musiała wycierpieć, gdy ojciecdowie się prawdy.To ona wraz z o Pappousem podjęli decyzję.Przeszmugluje się mnie z Anglii do rodziny wArgentynie.Na szczęście o Pappous miał i pieniądze, i wielu przyjaciół w \eglarskim światku.Wszystko zostałoprzygotowane.Wyznaczono datę.- Przez trzy tygodnie nie wychyliłem nosa z domu, pogrą\ony w takich mękach, strachu i obrzydzenia dosamego siebie, \e nieraz chciałem się ju\ oddać w ręce władz.Najgorsza była myśl o Lily.Obiecałem, \e będę doniej co dzień pisał.Rzecz prosta, nie pisałem.Nie dbałem, co pomyśli sobie o mnie reszta świata.Ale rozpaczliwiepragnąłem przekonać Lily, \e to świat oszalał, a ja zachowałem resztkę zdrowego rozsądku.Miało to chyba cośwspólnego z inteligencją, na pewno nie ze stopniem wiedzy - chcę powiedzieć, \e istnieją ludzie, którzy mająniezawodny instynkt moralny, nie muszą się oddawać długim rozwa\aniom, \eby wydać właściwy osąd, tak jakchłopi hinduscy potrafią niekiedy w ciągu paru sekund dokonać matematycznych obliczeń.Do takich ludzinale\ała Lily.A ja gorąco po\ądałem jej aprobaty.- Któregoś wieczoru nie mogłem dłu\ej wytrzymać.Wymknąłem się z mojej kryjówki ipojechałem do St.John's Wood.Wiedziałem, \e tego dnia Lily uczęszcza do pobliskiej salkiparafialnej na cotygodniowe zebrania patriotyczne koła kobiet poświęcane robótkom.Czekałem na uliczce, którą powinna przechodzić.Był ciepły majowy wieczór.Miałemszczęście.Szła sama.Wysunąłem się, z bramy, w której czekałem, i zastąpiłem jej drogę.Zaskoczona zbladła.Od razu zobaczyła, \e musiało się stać coś strasznego, mówił o tym mójwyraz twarzy, moje cywilne ubranie.Na jej widok oszołomiła mnie miłość i uciekło mi z głowyprzygotowane przemówienie.Nie pamiętam, co powiedziałem.Pamiętam tylko, \e wzmierzchającym świetle dnia poszliśmy w stronę Regent s Parku, bo oboje szukaliśmyciemności i odosobnienia.Lily nie dyskutowała ze mną, w ogóle nie chciała nic powiedzieć iprzez dłu\szy czas nie chciała nawet na mnie spojrzeć.Doszliśmy nad ponury kanał, któryprzecina północną część parku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]