Home HomeBaldacci DavTADEUSZ POŁGENSEK ÂŚWIADKOWIE JEHOWY ZDEMASKOWANIVinge Joan D Krolowa ZimyBarbara Szacka Wstep do SocjologiiLovecraft H.P Cos na proguLinux podrecznik administratora siecizywot czlowieka poczciwegoClarke Arthur C 3001 odyseja kosmiczna (3)Lem Stanislaw Dzienniki gwiazdowe t.1 (2)cook robin toksyna (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anna-weaslay.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Niech pierwsze dni młodości pamięć twa odnowi:Klaudiusz ciebie za żonę przeznaczył synowi;Tak.Lecz to było wonczas, kiedy jego mieniłW myśli swoim dziedzicem.Los wszystko odmienił;Inaczej chciały bogi; ich zrządzenie szanuj,Przeszedłszy na mą stronę, razem ze mną panuj,Bo próżny byłby dla mnie blask tronu wspaniały,163 Gdybyś nie miała ze mną dzielić jego chwały.Gdyby trosk władcy twoje nie słodziły wdzięki,Gdybym po nocach długiej w niespaniu udręki,Po dniach w ciągłej z lękami i zawiścią wojnieNie mógł czasem przy tobie odetchnąć spokojnie.Nie kłopocz się i nie smuć Oktawii osobą.Rzym, podobnie jak ja sam, odda głos za tobą,Wyrzeknie się Oktawii, śluby zerwie prawem,Bo niebo patrzy na nie okiem niełaskawem.Pomyśl więc o tym, droga, i rozważ, niepłocha,Ten wybór godny władcy, który ciebie kocha.Godny twych pięknych oczu, niewolnych zbyt długo,Godny całego świata, co ci będzie sługą.JUNIANie dziw się, żem zdumiona, nie rozumiejąca.Toż jeszcze dzień ten jeden nie dobiegł do końca,A już najpierw jak winną tutaj mnie porwano,A potem tyś przede mną wylęknioną stanąłI gdy nie wiem, czy moja niewinność mnie zbawi,Ty mi nagle oddajesz miejsce po Oktawii.To przecież śmiem powiedzieć, żem nie zasłużyłaAni na te honory, ani bym tak byłaPoniżona.Czy możesz żądać od dziewczyny,Która dzieckiem widziała śmierć swojej rodziny,Która długo w zamknięciu żyła z tym, co boli,I oddała się cnotom przystojnym jej doli,%7łeby tak łatwo przeszła z głębi mrocznej nocyTam, gdzie będą spoglądać na nią świata oczy,W miejsce, co było dla mnie z daleka za jasneI gdzie inna króluje mieniąc je za własne!NEROJuż ci raz powiedziałem: Rzym związek z nią zrywa!Bądzże mniej wylękniona albo mniej wstydliwa.Nie tłumacz mojej woli zaślepienia chwilką;Odpowiadam za wszystko, a ty zgódz się tylko!Przypomnij sobie przodków dostojeństwo całeI nie przekładaj, mówię, nad rzetelną chwałę,Którą miłość cezara chce cię obdarować,Chwalbę z odmowy, jakiej możesz pożałować.JUNIANiebo zna mego serca najtajniejsze sprawy;Nie pragnę zgoła, panie, nierozsądnej sławy.Za twą łaskawość wdzięczna ci jestem niekłamnie,Ale im więcej blasków spłynęłoby na mnie,Tym większy byłby wstyd mój, tym sroższe wyrzuty,%7łe przeze mnie małżonki prawej los zatruty.164 NEROZbyt troskliwe, jak widzę, twoje na nią żale,Nawet przyjazń w tych sprawach nie może iść dalej.Ale mówmy otwarcie; próżna czasu strata;Nie o siostrę ci chodzi tak, co o jej brata.Brytannika!JUNIATak, panie, niczego nie chowam,On serce moje zjednał; wszystko rzec gotowam;Szczerość moja jest może mało dworna, tuszę,Ale tylko to mówię, co przenika duszę,%7łyłam z dala od dworu; udawania sztukiNie posiadłam; inne mi dawano nauki.Miłuję Brytannika, jemu przeznaczona,Gdy na niego przejść miała cesarstwa korona.Potem los równy memu odsunął go od niej;Odjęto mu zaszczyty, dwór cały niegodnieOpuścił go w pałacu pustym, w poniewierce I to wszystko związało z nieszczęsnym me serce.A twoje szczęśliwości mówią przeciw tobie:%7łyjesz w ciągłych rozkoszach, w dni jasnych ozdobie.Cesarstwo ci ich ciągle użycza, i tyle!Kiedy zaś jakaś troska zmąci je na chwilę,Zwiat cały robi wszystko z niestrudzonej chęci,By jak najprędzej zatrzeć je w twojej pamięci.A Brytannik  sam jeden.Gdy zło go spotyka,We mnie tylko znajduje swego powiernika.Całą jego rozkoszą, gdy może wraz ze mnąWylać na smutną dolę łzę gorzką, daremną.NEROJa mu właśnie zazdroszczę tych łez  i sowicieZapłaciłby ktoś inny za nie: dałby życie!Ale ja lepszym sercem zapłacę mu za nie:Twój kochanek za chwilę tu przed tobą stanie.JUNIAMoje serce tak zawsze w tę dobroć wierzyło.NEKOMógłbym był nie pozwolić, lecz to by wpędziłoBrytannika z rozpaczy w niebezpieczne czyny.I wtedy bym już nie mógł darować mu winy,A ja go nie chcę gubić.Lepiej, gdy się dowieO wyroku z ust twoich, które swymi zowie.Jeśli chcesz jego życia, odpraw go od razu,Ale tak, by nie myślał, że z mego rozkazu,Przez zazdrość.Winę sama musisz wziąć na siebie;Jakimś gestem, milczeniem, a nawet w potrzebie165 Słowem swoją oziębłość daj mu do poznania:Niech gdzie indziej zapały swego serca skłania!JUNIAJak to? Mam mu ogłosić wyrok nielitosnyUstami, z których słyszał tylko szept miłosny?!Lecz choćbym i umiała słowem go oszukać,Spojrzy ino w me oczy  nie zechce posłuchać!NEROZ ukrycia będzie śledzić ciebie moje oko.Schowaj dawne uczucia w swym sercu głęboko.Nie zwiedziesz mnie żadnymi słowy dwuznacznemi;Zrozumiem dobrze wzrok twój w twym mniemaniuniemy.On zginie i żadna go nie uchroni siła,Gdy gestem lub spojrzeniem zechcesz mu być miła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •