Home HomeAlfred Assollant Niezwykłe choć prawdzie przygody kapitanaSzklarski Alfred Sobowtor profesora Rawy (SCAN dAlfred Szklarski Tomek Wsrod Lowcow GlowSzklarski Alfred Tomek na wojennej sciezce (SCANJarry Alfred Ubu król czyli PolacyAlfred Szklarski Tomek w Gran Chaco (2)de musset alfred spowiedŸ dziecięcia wiekuAlfred Szklarski Tomek w Krainie KangurowSzklarski Alfred Sobowtor profesora RawyBorland Delphi 7 Developer's Guide
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oknapcv.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Podobnie jak nieszczęście, Jupiterze Jones.Bez szczęścia da się żyć.Ale nieszczęście za-bija. W głosie Di Morte zabrzmiała grozba. Jak się czujesz, chłopcze?35 Jupe zatrząsł się: poczuł raptem uderzenie prądu, jakby dotknął kabla pod napię-ciem.Skurcz mięśni omal nie pozbawił go przytomności.Trwało to parę sekund.Petepatrzył z przestrachem na wykrzywioną twarz przyjaciela. Normalnie  wybełkotał Jupe, siląc się na uśmiech. A pan? Arogant z ciebie, przyjacielu.Cenię zuchwałość.Jutro o czwartej, i bądz punktu-alny.Opuścił hotel w towarzystwie Noemi i Dymitra.Wychodząc, Noemi obejrzała sięukradkiem.Napotkała spojrzenie Jupe a: w jej oczach zobaczył przestrach, a może tyl-ko smutek. Skąd wiedział, jak się nazywasz?  usłyszał gorączkowy szept Pete a. I że by-liśmy w jego domu?To pierwsze dałoby się wytłumaczyć: przedstawił się Noemi w klubie jezdzieckim.Ale to drugie? Jupe dałby sobie uciąć głowę, żee nikł ich tam nie widział.Szkoda gło-wy.Bob żeglował po internetowych stronach  Rumuńskiej sztuki cyrkowej , aż znalazłto, czego spodziewał się Jupe: na jednym ze zdjęć reklamowych prowincjonalnego cyr-ku  Luna wypatrzył wśród woltyżerek dziewczynę podobną do Noemi.Ona, nie ona?Najnowszej generacji komputer pozwolił Bobowi przybliżyć i powiększyć fotogra-fię.Brakowało jednak ostrości; w zbliżeniu twarz była rozmazana, ponadto zniekształ-cona przez makijaż.Plakatowe zdjęcia mają kiepską jakość.Mimo to Bob był coraz bar-dziej pewien, że cyrkowego rumaka w ozdobnym czapraku ze strusimi piórami dosia-da córka Di Morte.Udało mu się nawiązać kontakt z centralną dyrekcją rumuńskich cyrków.Przedstawiwszy się jako artystyczny menedżer z Kalifornii, wyraził najpierw uzna-nie dla rumuńskiej sztuki cyrkowej, potem napomknął o głośnym Festiwalu KonnejAkrobacji w Los Angeles. Rozpatrujemy możliwość zaproszenia kogoś od was  nadał. Słyszeliśmyo cyrku  Luna. Mamy lepsze cyrki  odpowiedział internetowy rozmówca. Możemy przesłać materiały. Jeden z naszych przedstawicieli był w  Lunie  wystukał na klawiaturze Bob. Chwali tamtejsze woltyżerki.Mam przed sobą ich fotografię, zamieszczoną w Inter-necie. Podał symbole i numer strony. Proszę ją odszukać. Znalezliśmy  nadeszła po paru minutach odpowiedz. Kim jest woltyżerka czwarta od lewej? Nasz przedstawiciel zwrócił na nią uwa-gę. Spróbujemy ustalić jej dane.Proszę się nie rozłączać.36 Bob odsunął się od konsoli i zabrał się za kiszone ogórki, dostarczone do poko-ju wraz z wieczornym posiłkiem.Przepadał za kiszonymi ogórkami z jakichś tajem-niczych  Pudliszek , made in Poland.Były pyszne: z koprem, czosnkiem i cebulką orazlistkami wiśni, pływającymi w aromatycznym sosiku, niezbyt kwaśne i leciuteńko słod-kawe, chrupiące.Nim się obejrzał, zjadł cały słoik.Dopiero teraz przypomniał sobieo przyjaciołach  oni też lubili ogóreczki z  Pudliszek.%7łeby nie mieli do niego żalu,Bob wrzucił pusty słoik do pojemnika na śmieci i wtedy właśnie na monitorze pojawi-ła się fotografia Noemi, wypełniająca cały ekran.To była z całą pewnością ona  bezszminki, uśmiechnięta, z kruczymi włosami do ramion. Czy o tę artystkę chodzi?  nadeszło pytanie. Tak  potwierdził Bob. Nazywa się Imeo Mitrescu.Już nie występuje w  Lunie.Wzięła bezterminowyurlop.Możemy wysłać na wasz festiwal inne artystki, nie mniej profesjonalne, znanew całym kraju.Czekamy na oficjalną ofertę. Przygotujemy  wystukał Bob i przerwał połączenie z Bukaresztem.Zcisnął skronie.Wpatrywał się w kartkę papieru z wydrukiem: IMEO MITRESCU.Imeo?.Zaraz, zaraz.Coś tu współbrzmi, coś z czymś się kojarzy.I-m-e-o  N-o-e-m-i.Tesame litery.Brakuje  N.Jedną literkę można odjąć albo dołożyć.Bob pochylił się nad wydrukiem.Olśniło go: przeczytał wspak imię artystki i wy-szło OEMI.Dodać  N i jesteśmy w domu! NOEMI.Aadne imię.Piękna, fascynująca dziewczyna.Gdyby taka mieszkała w Rocky Beach,Bob nie oglądałby się za innymi dziewczętami.Wziąłby się ostro za konną jazdę na far-mie wuja.Pochwaliłby się jego stadniną przed Noemi, wybieraliby się tam razem, byłbynawet gotów pouczyć się woltyżerki.Wuj ma parę arabów z rodowodami, Noemi wpa-dłaby w zachwyt na ich widok.A co z Jupiterem? Bob znał dobrze przyjaciela: ten, ktonie zwraca uwagi na dziewczyny, nie ma na nie odporności  jak już wdepnie, to naamen.Może jednak lepiej, że Imeo Mitrescu mieszka w Bukareszcie?Nie usłyszał, jak tamci weszli. Zpisz czy marzysz?  zapytał Pete. Zpię  skłamał Bob. Właśnie mi się przyśniła piękna Imeo Mitrescu. Co to za jedna?  spytał Jupe, patrząc z wyrzutem na zgaszony komputer. Miałeś szukać w Internecie. Kto szuka, ten czasami znajduje  odparł filozoficznie Bob i pokazał kolegomkomputerowy wydruk fotografii. Oto przed wami Imeo Mitrescu, gwiazda cyrku Luna , najśliczniejsza z woltyżerek. To Noemi!  zawołał Jupe. Przeczytaj wspak jej prawdziwe imię  powiedział Bob, nie kryjąc triumfu.37 Jupe ścisnął palcami dolną wargę.Potem potrząsnął głową. W s p a k. przeciągnął, patrząc tępo przed siebie i nie widząc za szybą pano-ramiczną fajerwerku świateł nocnego Las Vegas. To znaczy, że byłem na właściwymtropie.Wspak, powiadasz? Jasne, że wspak!Nagle podskoczył, aż mu zafalowało sadełko nad paskiem spodni.Zaśmiał się gło-śno, szczerząc komplet białych, równiutkich zębów. Wspak!  wykrzyknął. Czułem! Wspak, rozumiecie?Dopadł Boba i uścisnął go z całych sił, omal nie łamiąc przyjacielowi żeber.W chwilach doniosłych Jupe miał niebywałą siłę. Ale to nie tłumaczy jeszcze wszystkiego  odezwał się półgłosem Pete. Nie tłumaczy  zgodził się Jupe po długiej pauzie i westchnął.Dyrektor Collins powitał Trzech Detektywów promiennym uśmiechem i otwarty-mi ramionami.Na stoliku w rogu gabinetu parowała już kawa ze śmietanką, piętrzyłasię góra ciasteczek.Usiedli na kanapie, Bert Collins w fotelu naprzeciw. Winszuję  powiedział. Daliście wczoraj po nosie temu draniowi.Rozumiem,że już znacie jego sekret.Czas wezwać prokuratora. Niestety, jeszcze nie, proszę pana  odparł Jupiter. Wiemy tylko, że można muprzeszkodzić, ale nie mamy na razie pojęcia, jak to robi.Brakuje dowodów. I nie rozumiemy, dlaczego sam nie gra, tylko daje wygrywać innym  wszedłmu w słowo Bob. Na pewno nie jest bezinteresowny  zgodził się Collins. Stock myszkuje jużw Nowym Jorku. Jeżeli potwierdzi się wasze przypuszczenie, że faworytów Di Mortecoś łączy, będziemy na dobrej drodze do rozwiązania zagadki.Jupe schrupał ciasteczko orzechowe, popił kawą i sięgnął po drugie, z kremem i wi-sienką. Tylko to, że się znają, niczego jeszcze nie dowiedzie  powiedział. Ważniejszybyłby dowód, że zna ich Di Morte.My też nie wierzymy w jego bezinteresowność. Ma tu konto w banku  powiedział Collins. Sprawdziliśmy je.Niewielkasuma i nic nie przybywa. To zrozumiałe  uśmiechnął się Bob. Di Morte nie jest głupi. Z czego zrobiony jest mechanizm rulety?  zapytał Jupe.Bert Collins trochę się zdziwił, ale podszedł do regałów, wziął stamtąd jakąś teczkęi zademonstrował Trzem Detektywom kilka rysunków technicznych. To są standardowe urządzenia, opatentowane i jednakowe we wszystkich ka-synach gry na świecie.Wytwarza je wyspecjalizowane przedsiębiorstwo, z oficjalnymiuprawnieniami i pod kontrolą państwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •