[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może wiedziała, że dopóki będzie dobrze sobie radzić, onzostanie w Londynie i zostawi ją w spokoju.Ale teraz gopotrzebowała.Nabrał więcej whisky na palce i podał je Cooperowi, któryprzyjął poczęstunek, nie spuszczając inteligentnych oczu zWestcliffe'a.- A niech to, uważasz, że jestem jej winien ten przeklęty sezon dlasiostry.Z ciężkim westchnieniem odrzucił głowę do tyłu, wpatrując się wzastawione książkami półki.Książki i buduary.To mu dawałorozrywkę.- Nie bardzo lubię, kiedy masz rację.Chryste.- Wypił swojewhisky, a potem opróżnił kieliszek Coopera.Zanurzając palce w miękkim futrze, pogłaskał jedyne stworzenie,z którym dzielił wszystkie sekrety, rozczarowania i marzenia.%7łałował, że nie może zapomnieć o tym, co jest winien Claire, iodesłać jej na wieś, a w najgorszym wypadku do jego matki.Ale nie mógł.Do diabła, nie mógł.Ponieważ cholerny pies miałrację.Był jej to winien.4Claire obudziła się ani nie wyspana, ani nie wypoczęta.Zadzwoniwszy po pokojówkę, która przyjechała wraz z nią zmajątku, leżała w łóżku, słysząc od czasu do czasu odgłosy złazienki, oddzielającej jej pokój od pokoju Westcliffe'a.Byłaciekawa, czy spodziewał się, że Willoughby umieści ją tak bliskoniego.Zastanawiała się, co on teraz robi.Z pewnością brał kąpiel.Możesię golił.Ubierał się na dzień.Ostatnio słyszała te odgłosy w swoją noc poślubną.Pokojówkazostawiła ją samą, a ona stała tam w nocnej koszuli, słysząc, jakon przygotowuje się, żeby do niej przyjść.Drżała ze strachu.Nigdy się dotąd nie pocałowali.Nigdy się nie dotknęli.Niewyobrażała sobie, żeby mógł wejść z nią do łóżka, dotykać jejciała.To było głęboko niewłaściwe, żeby do czegoś takintymnego dochodziło między dwojgiem ludzi, którzy siępraktycznie nie znali.Podniosła lampę, żeby zanieść ją do okna i dać znakStephenowi.I zatrzymała się.To także było niewłaściwe.Ale jego się nie bała.Przy nim czuła się bezpiecznie i swobodnie.Tylko jedna noc, gdyby mogła uzyskać jedną noc zwłoki.Tak więc postawiła lampę w oknie, otworzyła je i pobiegła dołóżka.Leżała, nasłuchując, co robi jej mąż.Czekała za długo, żebywezwać Stephena.Należało to zrobić wcześniej.Usłyszałaskrzypnięcie i okno się otworzyło.Usiadła wyprostowana.- Stephen?- Ciii.- Szafirowe oczy patrzyły szelmowsko.Szelmowskieusposobienie sprawiało, że był takim wspaniałym kompanem.Rzucił kubrak na podłogę.Tego się nie spodziewała.- Co robisz?- Zapewniam, że zostawi cię w spokoju.Zciągnął kamizelkę izręcznie rozpiął koszulę.- Myślałam, że z nim porozmawiasz.Wyjaśnisz.Mrugnął.- Nie, skarbie.Dzisiejszej nocy słowa nie wzruszą mojego brata.-Zciągnął buty i wśliznął się do łóżka.- Nie wiedziałam, że to masz na myśli.Sądzę, że to zły pomysł -powiedziała.Zaczęła się wysuwać spod pościeli, ale otoczył jąramieniem i przytrzymał.- Czy chcesz, żeby spał z tobą? - zapytał.Spojrzała w oczy, którym ufała od dziecka, które obiecywałyzachować wszystkie jej tajemnice.Zawsze była w staniepowiedzieć mu wszystko.- Nie.- No to mi zaufaj.Będzie zły na mnie, nie na ciebie.Przykrył jączęściowo własnym ciałem.Czuła jego oddech we włosach.- A jeśli to nie poskutkuje?- Poskutkuje.- Skąd wiesz?- Znam swojego brata.- A więc opowiedz mi o nim.Pomóż mi poznać.Drzwi sięotworzyły, Stephen bardzo powoli odwróciłgłowę przez ramię.- Wes.Zanim zdążył wymówić jego imię, Westcliffe złapał go,wyciągnął z łóżka i rzucił na podłogę.Na widok wściekłości w ciemnych oczach Westcliffe'a, usiadłagwałtownie, bojąc się o własne życie.Czego oczekiwała?Myślała, że po prostu spojrzy na nich i powie: Och,przepraszam.Wrócę pózniej, dobrze?" Odwrócił się od niej.Zanim Stephen podniósł się z podłogi, Westcliffe chwycił go iuderzył w brzuch, tak że tamten zgiął się wpół i padł na kolana.- Nie! - krzyknęła.- Zostaw go!Nie zamierzał.Uderzył ponownie i Stephen wpadł z hałasem nastół, który połamał się na kawałki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]