[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Starał się, żeby zabrzmiało to pewnie.- Zawsze powtarzał, że jest władcą duchów.- On nie opuści swoich kanałów - Hart stwierdziła to z najgłębszym przeświadczeniem.Entuzjazm Sama znacznie osłabł.Znała szamana dłużej niż on; obawiał się, że Hart ma rację.— W takim razie będzie musiał mnie nauczyć, w jaki sposób postępować z duchami, bo ja nie pozwolę tym druidom złożyć w ofierze kolejnego człowieka.ROZDZIAŁ 28Dan nie zjawiał się już od wielu dni, ale Janice nie martwiła się tym zbytnio.Był silny; nic nie mogło mu zagrozić.Ze względu na nieobecność Dana, jej lekcje z konieczności musiały się zakończyć.Była coraz bardziej znudzona i w końcu zaczęła krążyć po labiryncie, który tworzył poziom mieszkalny ich rezydencji.To było niezwykłe miejsce, pełne pamiątek, książek, dzieł sztuki.Wydawało się, że można znaleźć tam ślady kultury z każdego zakątka świata.Większość z ciekawych przedmiotów miała magiczny charakter i te właśnie były najbardziej fascynujące.Nigdy wcześniej nie przyszło jej na myśl, że istnieje tyle przyrządów, mogących służyć pomocą podczas magicznych praktyk.Kiedy Dan wróci, wymusi na nim, żeby jej to wszystko objaśnił.Wiedziała, że jego korporacyjne holdingi miały rozległy zasięg, lecz dopiero kilka godzin spędzonych w bibliotece i banku danych pokazało, jak szeroko były rozgałęzione.Poprzez sieci powiązań i maklerskich zależności sprawował kontrolę w ponad dwunastu korporacjach różnych rozmiarów.GWN była największa, ale nie przytłaczająco.Mógł pojechać do obojętnie którego z największych miast świata i znaleźć jedną ze swych korporacyjnych enklaw.Czytając, odkryła osobliwy fakt.Żaden z przywódców korporacji tworzących jego imperium nigdy nie spotkał się z drugim, pomimo bardzo zbliżonych interesów.Prezydenci i CEO muszą być bardzo dobrzy, skoro udało im się stworzyć taki układ, który godzi najrozmaitsze interesy.Dan z pewnością trafnie wybierał swoich podwładnych.Zaintrygowana tym, jak znalazł tak wielu lojalnych zwolenników, zaczęła drążyć głębiej.Poczęła się zastanawiać, czy każdy z najwyższych członków korporacji Dana reprezentował ten sam metatyp, co on.Garcia i Hań odpowiadali temu typowi tak samo, jak urzędnicy odpowiedzialni za najistotniejsze operacje na wszystkich kontynentach.Podczas, gdy komputer przedstawiał wszystkich naczelnych dyrektorów jako normów, wiedziała, że jest inaczej przynajmniej w jednym przypadku.To sam Dan był szefem GWN, mimo zarejestrowanej na liście uśmiechniętej twarzy blondyna o nazwisku Doug Randall.Zatem nie było powodu, by wierzyć, że pozostałe zapisy mówiły prawdę.Fotografie dołączane do corocznych raportów mogły być uznane w najlepszym przypadku za dowód pośredni.Niektóre megakorporacje rozmyślnie publikowały fałszywe wizerunki zwierzchników, w celu dezinformacji.Na początku Dan powiedział, że chce, by Janice przyłączyła się do jego organizacji.W tamtym czasie jednak bała się i co rusz zmieniała decyzję.Uważała go za hipokrytę, który ukrywa swą naturę pod pozorem człowieczeństwa.Teraz wiedziała już, że jest inaczej, zrozumiała konieczność takiego postępowania.Kiedy po raz kolejny zmieniła decyzję, poczuła się zupełnie zagubiona, ale z jego pomocą odnajdywała siebie na powrót -a raczej zaczęła siebie inaczej postrzegać.Ludzie to istoty pełne nienawiści i uprzedzeń.Nie chciała mieć żadnych powiązań z tymi odrażającymi stworzeniami.Próbowała spojrzeć na maskę Dana z innej strony - może był to sposób na przeżycie.Zdała sobie sprawę, że taka była konieczność.Akceptowała to, że sama też musi przybrać jakąś postać.Dlatego nie była zaskoczona, kiedy wszystko zaczęło się układać w jedną całość i doszła do tego, że wszyscy po kolei prezydenci i CEO to po prostu Dan.Nie mieli zatem żadnej potrzeby, żeby się ze sobą komunikować.Każdy z nich wiedział o planach drugiego, o jego nadziejach i aspiracjach.Zgadzali się we wszystkim i popierali się nawzajem.To był niezły żart.Przyglądała się im badawczo po kilkakroć, wyobrażając sobie Dana, jak szczerzył zęby w uśmiechu, ukryty za ich twarzami.Okazała kolekcja mieściła przekrój przez wszystkie typy ras.Wybór świadczył o błyskotliwej wyobraźni.Czy przybierze kiedyś jedną ze swych masek, gdy będą się kochali? Większość z tych upozorowanych męskich postaci należała do przystojnych osobników w kategoriach ludzkich, lecz kilku było niezbyt pociągających, zwłaszcza wulgarny, tłusty Hyde-Wbite.Nie chciałaby dzielić z nim łóżka.Ostatecznie jednak stwierdziła, że nie miałoby to dla niej znaczenia.Miała już na tyle wyczulone zmysły astralne, że mogła przeniknąć każdą iluzję niemal automatycznie.Brakowało jej Dana.Miała nadzieję, że wkrótce wróci.Na twarzy Hart malowała się wystudiowana obojętność.Nie chciała zdradzić się najdrobniejszym grymasem.Oblicze Bambatu wyrażało stanowczą dezaprobatę.-Nie wywiązałaś się ze swych obowiązków, Katherine.Wiesz, że Lady nie będzie z tego zadowolona.- Ale nie powiedziałeś jej o niczym, prawda? Na ustach Bambatu pojawił się grymas irytacji.Zupełnie zepsuł w ten sposób dobre wrażenie, jakie sprawiał na początku.- Zgadujesz, czy jesteś lepiej poinformowana, niż sądziłem? Jego pytanie stanowiło odpowiedź na jej wątpliwości, ale Hart uśmiechnęła się tylko nieznacznie.Niech się trochę pomartwi.- Poczynania elfów z Tir nadal stwarzają problemy, ale nie wydają się być nie do przełamania.Po tym, jak się odłączyli od grupy Vernera, zdziałali niewiele, by przeszkodzić Ukrytemu Kręgowi.Dzięki wysiłkom Burnside'a elfy zostały wytrącone z uderzenia i przestały działać skutecznie.Trzeba jednak pamiętać, że Verner nadal żyje i skupił się teraz na walce przeciwko Ukrytemu Kręgowi.Prędzej, czy później elfy z Tir połączą się z nim na nowo.Jeśli to uczynią, istnieje uzasadnione przypuszczenie, że plany Kręgu zostaną zniweczone, zanim zdążą naprawdę zaszkodzić Lordowi Protektorowi, czego przecież spodziewa się po nich Lady.Grupa Vernera i elfy z Tir zdołali zmniejszyć liczebność Kręgu.Dalsze redukcje mogą okazać się wystarczające, by przygotowania Kręgu zupełnie legły w gruzach.Lady nie chce obserwować, jak Ukryty Krąg umiera powolną śmiercią w ciemnych zaułkach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]