[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadmiar żywności oznacza, że możecie tam ulokować wasze śmierdzące fabryki! Oznacza też nieograniczone zasoby energii słonecznej, bez nocy, chmur i zimnej pory roku.Pracę trójzmianową.Zyskacie dość siły roboczej i odpowiedni rynek zbytu.Będziecie mogli wyprodukować tam wszystko, co wytwarzacie tutaj, ale taniej.Osiągnięcie większe zyski i nikt nie będzie głodował!Później w pokoju zapadła cisza, ponieważ Vaughan zamyślił się głęboko nad jej słowami.Serce Agnes waliło jak młot.Oddychała szybko.Czuła się zakłopotana swoją płomienną mową; podobne zachowania nie były w modzie.- Prawie mnie przekonałaś - rzekł Vaughan.- Mam taką nadzieję.Za minutę stracę głos.- Są tylko dwa problemy.Po pierwsze, owszem, przekonałaś mnie, ale ja jestem rozsądniejszym i bardziej podatnym na perswazję człowiekiem niż urzędnicy i rady dyrektorów IBM oraz ITT, i to oni podejmują ostateczne decyzje, a nie ja.Nie pozwalają mi wydać więcej niż dziesięć miliardów na każdy projekt bez ich aprobaty.Mógłbym zbudować pierwszy statek - ale ani jednego więcej.A ten pierwszy statek sam nie przyniesie zysków.Dlatego muszę ich przekonać, co jest niemożliwe, albo stracić pracę - czego nie chcę.- Albo nic nie zrobić - powiedziała Agnes z pogardą.Wiedziała już, że Malecker odmówi.- A drugi problem jest identyczny z pierwszym.Jak zdołam przekonać radę dyrektorów dwóch największych korporacji na świecie, by zainwestowali miliardy dolarów w projekt, który w zupełności zależy od wykształcenia, przeszkolenia lub choćby porozumienia się z niepiśmiennymi dzikusami i chłopami z najbardziej zacofanych krajów na Ziemi?W jego głosie brzmiała słodka nuta rozsądku, ale Agnes nie była przygotowana na wysłuchiwanie rozsądnych argumentów.Jeżeli Vaughan powie nie, koniec z jej projektem.Nigdzie indziej nie może pójść.- Ja jestem dzikuską-analfabetką! - niemal wrzasnęła.- Chcesz posłuchać języka i bo? - Nie czekając na odpowiedź, wybełkotała kilka zapamiętanych z dzieciństwa słów.Prawie nie wiedziała, co znaczą - przytoczyła tylko zdania, które przypomniała sobie w gniewie.Niektóre jednak skierowała do swojej matki.Mamo, przyjdź tu, pomóż mi.- Moja matka była niepiśmienną dzikuską, która mówiła płynnie po angielsku.Mój ojciec był także dzikusem, a mówił lepiej po angielsku od niej, znał też francuski i niemiecki, pisał piękne wiersze w języku i bo.Miał też dość siły, by przetrwać w czasie, gdy Biafra walczyła o przeżycie.I chociaż służył w domu amerykańskiego korespondenta, wcale nie był analfabetą! Czytał książki, o których ty nawet nie słyszałeś.Ten Afrykanin zginął w konflikcie między-plemiennym, kiedy wszyscy tamci wspaniali, wykształceni Amerykanie, Europejczycy i Azjaci patrzyli spokojnie, licząc zyski ze sprzedaży broni do Nigerii.- Nie wiedziałem, że jesteś Biafranką.- Nie jestem.Biafry nie ma.Nie na tej planecie.Ale tam, w górze, Biafra mogłaby istnieć, i wolna Armenia i niezależna Erytrea, i nie zniewolony Quebeck, Ainowie i Bangladesz, i nikt nie byłby głodny, a ty twierdzisz, że to wszystko dzikusy.- Oczywiście, że można ich wykształcić, ale.- Gdybym urodziła się siedemdziesiąt parą kilometrów dalej na zachód, nie należałabym do ludu Ibo i wyrosłabym na tak zacofaną i tak głupią, jak mówisz.A teraz popatrz na mnie, uprzywilejowany biały Amerykaninie, i powiedz mi, że nie mogę nauczyć się, czego tylko zechcę.- Jeśli będziesz sięgała do tak radykalnych argumentów, nikt cię nie wysłucha.Tego już za wiele.Nie mogła znieść protekcjonalnego uśmiechu i cierpliwego odpierania jej argumentów przez Maleckera.Agnes zaatakowała go pierwsza.Spoliczkowała starca, zerwała mu z nosa modne okulary.Rozgniewany, oddał jej, może bardziej starając się ją powstrzymać niż uderzyć.Ponieważ jednak nie był przyzwyczajony do bicia ludzi, jego ręka mocno zacisnęła się na jej piersi.Agnes krzyknęła z bólu, walnęła go kolanem w pachwinę, a wtedy walka rozgorzała na dobre.- Wysłuchałem cię - powiedział ochryple, kiedy zmęczeni rozdzielili się w końcu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]