Home HomeMary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)Scott S. Ellis Madame Vieux Carré, The French Quarter in the Twentieth Century (2009)Diane Adams & RJ Scott In the Shadow of the Wolf 2 Broken MemoriesCarter Scott Cherie Jesli zycie jest gra oto jej reScott Justin Poscig na oceanie (SCAN dal 805Scott Justin Blekitne Bractwo (SCAN dal 687)Smith Scott Prosty Plan (SCAN dal 924)Makuszynski Kornel Romantyczne i dziwne opowiesciRobert Jordan Wschodzacy CienRedhat Linux 7.2 Bible
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oknapcv.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Nadmiar żywności oznacza, że możecie tam ulokować wasze śmierdzące fabryki! Oznacza też nieograniczone zasoby energii sło­necznej, bez nocy, chmur i zimnej pory roku.Pracę trójzmianową.Zyskacie dość siły roboczej i odpowiedni rynek zbytu.Będziecie mo­gli wyprodukować tam wszystko, co wytwarzacie tutaj, ale taniej.Osiągnięcie większe zyski i nikt nie będzie głodował!Później w pokoju zapadła cisza, ponieważ Vaughan zamyślił się głęboko nad jej słowami.Serce Agnes waliło jak młot.Oddychała szybko.Czuła się zakłopotana swoją płomienną mową; podobne za­chowania nie były w modzie.- Prawie mnie przekonałaś - rzekł Vaughan.- Mam taką nadzieję.Za minutę stracę głos.- Są tylko dwa problemy.Po pierwsze, owszem, przekonałaś mnie, ale ja jestem rozsądniejszym i bardziej podatnym na perswa­zję człowiekiem niż urzędnicy i rady dyrektorów IBM oraz ITT, i to oni podejmują ostateczne decyzje, a nie ja.Nie pozwalają mi wydać więcej niż dziesięć miliardów na każdy projekt bez ich aprobaty.Mógłbym zbudować pierwszy statek - ale ani jednego więcej.A ten pierwszy statek sam nie przyniesie zysków.Dlatego muszę ich prze­konać, co jest niemożliwe, albo stracić pracę - czego nie chcę.- Albo nic nie zrobić - powiedziała Agnes z pogardą.Wiedzia­ła już, że Malecker odmówi.- A drugi problem jest identyczny z pierwszym.Jak zdołam prze­konać radę dyrektorów dwóch największych korporacji na świecie, by zainwestowali miliardy dolarów w projekt, który w zupełności zależy od wykształcenia, przeszkolenia lub choćby porozumienia się z niepiśmiennymi dzikusami i chłopami z najbardziej zacofanych krajów na Ziemi?W jego głosie brzmiała słodka nuta rozsądku, ale Agnes nie była przygotowana na wysłuchiwanie rozsądnych argumentów.Jeżeli Vaughan powie nie, koniec z jej projektem.Nigdzie indziej nie może pójść.- Ja jestem dzikuską-analfabetką! - niemal wrzasnęła.- Chcesz posłuchać języka i bo? - Nie czekając na odpowiedź, wybełkotała kilka zapamiętanych z dzieciństwa słów.Prawie nie wiedziała, co znaczą - przytoczyła tylko zdania, które przypomniała sobie w gnie­wie.Niektóre jednak skierowała do swojej matki.Mamo, przyjdź tu, pomóż mi.- Moja matka była niepiśmienną dzikuską, która mówiła płyn­nie po angielsku.Mój ojciec był także dzikusem, a mówił lepiej po angielsku od niej, znał też francuski i niemiecki, pisał piękne wier­sze w języku i bo.Miał też dość siły, by przetrwać w czasie, gdy Biafra walczyła o przeżycie.I chociaż służył w domu amerykańskiego korespondenta, wcale nie był analfabetą! Czytał książki, o których ty nawet nie słyszałeś.Ten Afrykanin zginął w konflikcie między-plemiennym, kiedy wszyscy tamci wspaniali, wykształceni Amery­kanie, Europejczycy i Azjaci patrzyli spokojnie, licząc zyski ze sprze­daży broni do Nigerii.- Nie wiedziałem, że jesteś Biafranką.- Nie jestem.Biafry nie ma.Nie na tej planecie.Ale tam, w gó­rze, Biafra mogłaby istnieć, i wolna Armenia i niezależna Erytrea, i nie zniewolony Quebeck, Ainowie i Bangladesz, i nikt nie byłby głodny, a ty twierdzisz, że to wszystko dzikusy.- Oczywiście, że można ich wykształcić, ale.- Gdybym urodziła się siedemdziesiąt parą kilometrów dalej na zachód, nie należałabym do ludu Ibo i wyrosłabym na tak zacofaną i tak głupią, jak mówisz.A teraz popatrz na mnie, uprzywilejowany biały Amerykaninie, i powiedz mi, że nie mogę nauczyć się, czego tylko zechcę.- Jeśli będziesz sięgała do tak radykalnych argumentów, nikt cię nie wysłucha.Tego już za wiele.Nie mogła znieść protekcjonalnego uśmiechu i cierpliwego odpierania jej argumentów przez Maleckera.Agnes zaatakowała go pierwsza.Spoliczkowała starca, zerwała mu z nosa modne okulary.Rozgniewany, oddał jej, może bardziej starając się ją powstrzymać niż uderzyć.Ponieważ jednak nie był przyzwycza­jony do bicia ludzi, jego ręka mocno zacisnęła się na jej piersi.Agnes krzyknęła z bólu, walnęła go kolanem w pachwinę, a wtedy walka rozgorzała na dobre.- Wysłuchałem cię - powiedział ochryple, kiedy zmęczeni roz­dzielili się w końcu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •