[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W sklepach.i na przystankach autobusowych.Starsze panie mają prawo być wścibskie.A w ten sposób można zebrać sporo informacji.- Walter Fane - powtórzył w zamyśleniu Giles.- Helen zerwała z nim zaręczyny.Mógł być bardzo rozgoryczony.Czy ożenił się potem?- Nie - odparła panna Marple.- Mieszka z matką.Jestem zaproszona do nich na herbatę pod koniec tygodnia.- Jest jeszcze jeden, o którym wiemy - powiedziała nagle Gwenda.- Pamiętacie? Ktoś, z kim się zaręczyła czy związała po opuszczeniu szkoły.ktoś niepożądany, jak mówił doktor Kennedy.Zastanawiam się, dlaczego był niepożądany.- Mamy zatem już dwóch mężczyzn - stwierdził Giles.-I obaj mogli chować urazę, knuć coś.Być może pierwszy, to znaczy ten młody mężczyzna, miał jakieś problemy psychiczne.- Doktor Kennedy mógłby nam o tym opowiedzieć - westchnęła Gwenda.- Tyle, że dość trudno byłoby mi go zapytać.To znaczy, oczywiście mogę do niego pojechać i wypytywać o macochę, którą bardzo mało pamiętam.Ale musiałabym mu jakoś wyjaśnić, dlaczego interesują mnie jejromanse z młodości.Inaczej mógłby to uznać za raczej przesadne zainteresowanie osobą, którą tak mało znałam.- Zapewne są i inne metody, aby się tego dowiedzieć - zasugerowała panna Marple.- Jeśli nie będziemy działać pospiesznie i uzbroimy się w cierpliwość, myślę, że zbierzemy informacje, o jakie nam chodzi.- W każdym razie mamy dwie możliwości - podsumował Giles.- Przypuszczalnie istnieje jeszcze trzecia - dodała panna Marple.- Byłaby to oczywiście jedynie hipoteza, ale, jak sądzę, uzasadniona, jeśli się weźmie pod uwagę dalszy bieg wydarzeń.Gwenda i Giles popatrzyli na nią z lekkim zaskoczeniem.- To tylko przypuszczenie - wyjaśniła panna Marple, lekko się rumieniąc.- Otóż Helen Kennedy pojechała do Indii, żeby poślubić młodego Fane'a.Wyraźnie nie była w nim nieprzytomnie zakochana, ale musiała go lubić na tyle, żeby się zdecydować na spędzenie życia u jego boku.A jednak, kiedy tylko dotarła na miejsce, zerwała zaręczyny ł zatelegrafowała do brata, żeby przysłał jej pieniądze na powrót do domu.Dlaczego?- Zapewne się rozmyśliła - powiedział Giles.Zarówno panna Marple, jak i Gwenda spojrzały na niego z wyraźnym lekceważeniem.- Naturalnie że się rozmyśliła - powiedziała Gwenda.-Wiemy o tym.Pannie Marple chodzi o to, dlaczego się rozmyśliła.- Myślę, że dziewczętom zdarza się zmieniać zdanie - odparł niepewnie Giles.- W określonych okolicznościach - poprawiła go panna Marple.W jej słowach kryła się wyraźna insynuacja, taka, jaką starsze panie potrafią włożyć w możliwie najkrótszą wypowiedź.-Widocznie zrobił coś.- zaczął niepewnie dedukować Giles, ale Gwenda przerwała mu gwałtownie.- To oczywiste.Inny mężczyzna! - oświadczyła.Obie z panną Marple popatrzyły na siebie porozumiewawczo, jak dwie wtajemniczone z jakiejś masońskiej loży, do której nie są dopuszczani mężczyźni.- Na statku - dodała Gwenda z przekonaniem.- W drodze do Indii!- Ciągłe przebywanie razem - podsunęła panna Marple.- Księżycowa poświata na pokładzie - ciągnęła Gwenda.- I temu podobne okoliczności.Ale.to musiało być coś poważnego.coś więcej niż zwykły flirt.- Och, tak - odparła panna Marple.- Myślę, że było poważne.- Jeśli tak, to dlaczego nie wyszła za tego faceta? - spytał Giles.- Być może jemu wcale na niej nie zależało - powiedziała z namysłem Gwenda, po czym pokręciła głową.- Nie, gdyby tak było, mimo wszystko poślubiłaby Waltera Fane.Och, naturalnie, jaka ja jestem głupia! Chodziło o żonatego.Spojrzała triumfalnie na pannę Marple.- Dokładnie tak - przytaknęła panna Marple.- Tak właśnie sobie to wyobrażałam.Zakochali się w sobie rozpaczliwie.Ale jeśli on miał żonę.a być może i dzieci.i był przy tym człowiekiem honoru.cóż, oznaczało to, że nie ma nadziei na dalszy ciąg.- Ona jednak nie mogła już poślubić Waltera Fane - uzupełniła Gwenda.- Dlatego zatelegrafowała do brata i wróciła do domu.Tak, wszystko pasuje.A w drodze do Anglii spotkała mojego ojca.Przerwała, żeby się zastanowić.- Nie była to szalona miłość - podjęła po chwili.- Ale ojciec pociągał ją.no i pewną rolę odegrałam w tym ja.Oboje byli nieszczęśliwi.i pocieszali się wzajemnie.Ojciec opo-wiedział jej o matce, a ona zapewne przyznała mu się do uczucia, jakim darzyła tamtego mężczyznę.Tak, oczywiście - przerzuciła kilka stron w pamiętniku.- „Wiem, że był ktoś.powiedziała mi o tym na statku.ktoś, kogo kochała, ale nie mogła poślubić".No właśnie.Helen i mój ojciec czuli się bardzo podobnie.a nawet może myślała, że w końcu i ona zazna trochę szczęścia.Urwała, energicznie pokiwała głową w stronę panny Mar-ple i powiedziała radośnie:- Tak to musiało wyglądać.Giles robił wrażenie poirytowanego.- No wiesz, Gwenda! Wymyślasz jakieś historie i udajesz, że się naprawdę zdarzyły.- Bo się zdarzyły.Musiały się zdarzyć.I to nam daje trzecią osobę, którą można podstawić pod X.-To znaczy.?- Żonaty mężczyzna.Nie wiemy, jaki był.Wcale niekoniecznie miły.Na przykład trochę szalony.Mógł przyjechać tu za nią.- Przecież przed chwilą umieściłaś go na statku do Indii.-Ale zdarza się i tak, że ludzie wracają-z Indii, nie sądzisz? Zrobił to na przykład Walter Fane.A to się stało po upływie blisko roku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]