Home HomeCameron Christian Tyran 1 TyranFowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarówChristopher J. O'Leary, Robert A. Straits, Stephen A. Wandner Job Training Policy In The United States (2004)Œwietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq ChristianJacq Christian Œwietlisty kamień 03 Paneb OgnikBriggs Patricia Mercedes Thompson 08 Niespokojna Noc00043, 81679862ebfbc5924afc7c225c3e0a8bZiemkiewicz Rafał Czerwone dywany odmierzony krokAndrei Val'terovich Grinev The Tlingit Indians in Russian America, 1741 1867 (2005)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • styleman.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .W sklepach.i na przy­stankach autobusowych.Starsze panie mają prawo być wścibskie.A w ten sposób można zebrać sporo informacji.- Walter Fane - powtórzył w zamyśleniu Giles.- Helen zerwała z nim zaręczyny.Mógł być bardzo rozgoryczony.Czy ożenił się potem?- Nie - odparła panna Marple.- Mieszka z matką.Je­stem zaproszona do nich na herbatę pod koniec tygodnia.- Jest jeszcze jeden, o którym wiemy - powiedziała nagle Gwenda.- Pamiętacie? Ktoś, z kim się zaręczyła czy związa­ła po opuszczeniu szkoły.ktoś niepożądany, jak mówił doktor Kennedy.Zastanawiam się, dlaczego był niepożąda­ny.- Mamy zatem już dwóch mężczyzn - stwierdził Giles.-I obaj mogli chować urazę, knuć coś.Być może pierwszy, to znaczy ten młody mężczyzna, miał jakieś problemy psy­chiczne.- Doktor Kennedy mógłby nam o tym opowiedzieć - wes­tchnęła Gwenda.- Tyle, że dość trudno byłoby mi go zapy­tać.To znaczy, oczywiście mogę do niego pojechać i wypy­tywać o macochę, którą bardzo mało pamiętam.Ale musia­łabym mu jakoś wyjaśnić, dlaczego interesują mnie jejromanse z młodości.Inaczej mógłby to uznać za raczej prze­sadne zainteresowanie osobą, którą tak mało znałam.- Zapewne są i inne metody, aby się tego dowiedzieć - za­sugerowała panna Marple.- Jeśli nie będziemy działać po­spiesznie i uzbroimy się w cierpliwość, myślę, że zbierzemy informacje, o jakie nam chodzi.- W każdym razie mamy dwie możliwości - podsumował Giles.- Przypuszczalnie istnieje jeszcze trzecia - dodała panna Marple.- Byłaby to oczywiście jedynie hipoteza, ale, jak są­dzę, uzasadniona, jeśli się weźmie pod uwagę dalszy bieg wydarzeń.Gwenda i Giles popatrzyli na nią z lekkim zaskoczeniem.- To tylko przypuszczenie - wyjaśniła panna Marple, lek­ko się rumieniąc.- Otóż Helen Kennedy pojechała do Indii, żeby poślubić młodego Fane'a.Wyraźnie nie była w nim nie­przytomnie zakochana, ale musiała go lubić na tyle, żeby się zdecydować na spędzenie życia u jego boku.A jednak, kiedy tylko dotarła na miejsce, zerwała zaręczyny ł zatele­grafowała do brata, żeby przysłał jej pieniądze na powrót do domu.Dlaczego?- Zapewne się rozmyśliła - powiedział Giles.Zarówno panna Marple, jak i Gwenda spojrzały na niego z wyraźnym lekceważeniem.- Naturalnie że się rozmyśliła - powiedziała Gwenda.-Wiemy o tym.Pannie Marple chodzi o to, dlaczego się roz­myśliła.- Myślę, że dziewczętom zdarza się zmieniać zdanie - od­parł niepewnie Giles.- W określonych okolicznościach - poprawiła go panna Marple.W jej słowach kryła się wyraźna insynuacja, taka, jaką starsze panie potrafią włożyć w możliwie najkrótszą wypo­wiedź.-Widocznie zrobił coś.- zaczął niepewnie dedukować Giles, ale Gwenda przerwała mu gwałtownie.- To oczywiste.Inny mężczyzna! - oświadczyła.Obie z panną Marple popatrzyły na siebie porozumie­wawczo, jak dwie wtajemniczone z jakiejś masońskiej loży, do której nie są dopuszczani mężczyźni.- Na statku - dodała Gwenda z przekonaniem.- W dro­dze do Indii!- Ciągłe przebywanie razem - podsunęła panna Marple.- Księżycowa poświata na pokładzie - ciągnęła Gwenda.- I temu podobne okoliczności.Ale.to musiało być coś po­ważnego.coś więcej niż zwykły flirt.- Och, tak - odparła panna Marple.- Myślę, że było po­ważne.- Jeśli tak, to dlaczego nie wyszła za tego faceta? - spytał Giles.- Być może jemu wcale na niej nie zależało - powiedziała z namysłem Gwenda, po czym pokręciła głową.- Nie, gdyby tak było, mimo wszystko poślubiłaby Waltera Fane.Och, naturalnie, jaka ja jestem głupia! Chodziło o żonatego.Spojrzała triumfalnie na pannę Marple.- Dokładnie tak - przytaknęła panna Marple.- Tak wła­śnie sobie to wyobrażałam.Zakochali się w sobie rozpaczli­wie.Ale jeśli on miał żonę.a być może i dzieci.i był przy tym człowiekiem honoru.cóż, oznaczało to, że nie ma na­dziei na dalszy ciąg.- Ona jednak nie mogła już poślubić Waltera Fane - uzu­pełniła Gwenda.- Dlatego zatelegrafowała do brata i wróciła do domu.Tak, wszystko pasuje.A w drodze do Anglii spo­tkała mojego ojca.Przerwała, żeby się zastanowić.- Nie była to szalona miłość - podjęła po chwili.- Ale oj­ciec pociągał ją.no i pewną rolę odegrałam w tym ja.Obo­je byli nieszczęśliwi.i pocieszali się wzajemnie.Ojciec opo-wiedział jej o matce, a ona zapewne przyznała mu się do uczucia, jakim darzyła tamtego mężczyznę.Tak, oczywiście - przerzuciła kilka stron w pamiętniku.- „Wiem, że był ktoś.powiedziała mi o tym na statku.ktoś, kogo kochała, ale nie mogła poślubić".No właśnie.Helen i mój ojciec czuli się bardzo podobnie.a nawet może myślała, że w końcu i ona zazna trochę szczęścia.Urwała, energicznie pokiwała głową w stronę panny Mar-ple i powiedziała radośnie:- Tak to musiało wyglądać.Giles robił wrażenie poirytowanego.- No wiesz, Gwenda! Wymyślasz jakieś historie i udajesz, że się naprawdę zdarzyły.- Bo się zdarzyły.Musiały się zdarzyć.I to nam daje trze­cią osobę, którą można podstawić pod X.-To znaczy.?- Żonaty mężczyzna.Nie wiemy, jaki był.Wcale nieko­niecznie miły.Na przykład trochę szalony.Mógł przyjechać tu za nią.- Przecież przed chwilą umieściłaś go na statku do Indii.-Ale zdarza się i tak, że ludzie wracają-z Indii, nie są­dzisz? Zrobił to na przykład Walter Fane.A to się stało po upływie blisko roku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •