Home HomeCameron Christian Tyran 1 TyranFowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarówChristopher J. O'Leary, Robert A. Straits, Stephen A. Wandner Job Training Policy In The United States (2004)Œwietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq ChristianJacq Christian Œwietlisty kamień 03 Paneb OgnikdgPagaczewski Stanislaw Gabka i latajace talerzeCoatings Of Polymers And Plastics Rose RyntzCook Robin Toksyna (3)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sprzedamnadjeziorem.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Uwielbia wtykać nos w sprawy afrykańskich rodzin i pisać o tym artykuły.- Myślisz, że te rodziny doceniają jej zainteresowa­nie? - spytał Tommy.- Raczej nie.Pamiętam, że w parafii mojego ojca nikt nie lubił gości z okręgu.Nazywano ich Wścibskimi Facetami.- Coś w tym jest.Właśnie takie trudności napotkałem zajmując się tym, czym próbowałem się zająć.- Dochodzeniem w sprawie.? Mam nadzieję, że nie kosiarek do trawy?- Nie wiem, dlaczego akurat o nich wspominasz.- Bo zawsze oglądasz katalogi z kosiarkami - od­parła Tuppence.- Marzysz o tym.żeby kupić kosiarkę.- W tym domu zajmujemy się dochodzeniem histo­rycznym: zbrodnią i wydarzeniami, które miały miejsce co najmniej sześćdziesiąt lub siedemdziesiąt lat temu.- No dobrze.Powiedz mi coś więcej o swoich ba­daniach.- Pojechałem do Londynu - zaczął Tommy - i uru­chomiłem parę spraw.- Tak? Uruchomiłeś śledztwo? W pewnym sensie robiłam to samo, choć moje metody są inne.I zajmuję się o wiele dawniejszą przeszłością.- To znaczy, że naprawdę zainteresowałaś się Mary Jordan? Więc to mamy teraz w programie.Sprawa na­brała kształtu, prawda? Tajemnica lub problem Mary Jordan.- Miała takie zwyczajne nazwisko.Nie mogło być jej prawdziwym, jeśli pochodziła z Niemiec - zauważyła Tuppence.- A mówiono, że była niemieckiem szpie­giem.Oczywiście, mogła urodzić się w Anglii.- Według mnie, historia o niemieckim szpiegu jest tylko legendą.- Mów dalej, Tommy.Coś trzymasz w zanadrzu.- No więc ustaliłem pewne.pewne.pewne.- Przestań mówić “pewne".Naprawdę nic z tego nie rozumiem.- Czasami trudno coś wyjaśnić.Chodzi mi O to, że jest kilka sposobów prowadzenia śledztwa.- Mówisz o badaniu przeszłości?- Tak.W pewnym sensie.To znaczy, pewnych rzeczy możesz się dowiedzieć.Możesz uzyskać o nich infor­macje.I to nie bawiąc się starymi zabawkami ani nie pytając starszych pań czy przepytując ogrodnika, któremu najpewniej wszystko się pomieszało, ani nie idąc na pocztę i denerwując pracowników, prosząc jakieś smar­kule, by przypomniały sobie, co opowiadały im ich cioteczne prababki.- Ale wszystko to coś mi dało - powiedziała Tup­pence.- Nie więcej niż moje metody - stwierdził Tommy.- Prowadziłeś dochodzenie? Komu zadawałeś pytania?- To nie całkiem tak.Musisz pamiętać, że stykałem się w życiu z ludźmi, którzy wiedzą, jak zająć się taką sprawą.No wiesz, płacisz im pewną sumę pieniędzy, a oni sprawdzają coś dla ciebie fachowo, więc informa­cje, jakie otrzymujesz, są prawdziwe.- A co sprawdzają?- No wiesz, różne rzeczy.Na początek - możesz za­trudnić kogoś, by przejrzał akty zgonu, narodzin i ślu­bów.- Pewnie wysłałeś kogoś do Somerset House.Można tam sprawdzić śluby oprócz zgonów?- I narodziny.Nie trzeba iść samemu, można kogoś wysłać.Żeby sprawdził datę śmierci, przeczytał testa­ment, przejrzał listę ślubów kościelnych i akty urodzenia.Wszystko to można obejrzeć.- Dużo pieniędzy wydałeś? Myślałam, że skoro opłacimy koszty przeprowadzki, zaczniemy oszczędzać?- Uznałem, że biorąc pod uwagę twoje zaintereso­wanie tą sprawą, pieniądze zostały wydane dobrze.- Dowiedziałeś się czegoś?- Nie tak szybko.Musisz poczekać, aż moi wysłan­nicy zakończą dochodzenie.Potem, jeśli zdobędą jakieś informacje.- Ktoś przyjedzie tu i powie nam, że osoba nazwi­skiem Mary Jordan urodziła się na przykład w Liltle Shiefield-on-the-Wold, a potem ty pojedziesz tam i bę­dziesz sprawdzał dalej.O to ci chodzi?- Niezupełnie.Można jeszcze dotrzeć do spisów ludności, aktów zgonu z podaną przyczyną śmierci i ca­łego mnóstwa innych rzeczy.- Cóż - rzuciła Tuppence - w każdym razie brzmi to ciekawie, a to już coś.- Można też przeczytać roczniki starych gazet w ar­chiwach prasowych.- Mówisz o artykułach o morderstwach i sprawach sądowych?- Niekoniecznie.Czasami spotykasz pewnych ludzi, ludzi, którzy się na tym znają.Można do nich dotrzeć, zadać kilka pytań, odnowić znajomość.Na przykład z czasów, kiedy prowadziliśmy biuro detektywistyczne w Londynie.Na pewno są ludzie, którzy mogą przekazać nam pewne informacje lub skierować do kogoś.To, kogo znasz, ma naprawdę duże znaczenie.- Tak - przyznała Tuppence - to prawda.Wiem to z własnego doświadczenia.- Nie mamy tych samych metod.Twoje są zapewne równie dobre jak moje.Nigdy nie zapomnę dnia.kiedy przyjechałem do tego pensjonatu, Sans Souci.Pierwszą osobą, jaką ujrzałem, byłaś ty.Siedziałaś tam robiąc coś na drutach i przedstawiałaś się wszystkim jako pani Blenkinsop.- Wszystko dlatego, że nie zatrudniłam nikogo, by za mnie prowadził śledztwo - powiedziała Tuppence.- Rzeczywiście - odparł Tommy.- Po prostu weszłaś do szafy w pokoju obok tego, w którym mnie przepy­tywano i wiedziałaś dokładnie, gdzie mnie wysyłają i z jaką misją, i dotarłaś tam pierwsza.Podsłuchiwałaś.Ni mniej, ni więcej.Bardzo nieuczciwie.- Ze świetnym rezultatem - zauważyła Tuppence.- Tak - przyznał Tommy.- Potrafisz wygrywać.Najwyraźniej przypadkiem.- Pewnego dnia odkryjemy tutejszą tajemnicę, mimo że jest tak stara.Jakoś nie mogę uwierzyć, że w naszym domu ukryto coś ważnego albo że coś ważnego należało do jednego z mieszkańców, że w ogóle sam dom albo ludzie, do których niegdyś należał są ważni.Jakoś w to nie wierzę.No cóż, wiem, co powinniśmy teraz zrobić.- Co? - spytał Tommy.- Uwierzyć w sześć niemożliwych rzeczy przed śnia­daniem, oczywiście - odparła Tuppence.- Jest za pięt­naście jedenasta i chcę iść spać.Jestem zmęczona, śpiąca i okropnie brudna po tych zakurzonych antycznych za­bawkach.Pewnie jeszcze więcej rzeczy można znaleźć w oranżerii.A właśnie, dlaczego ona nazywa się Kay Kay?- Nie wiem.Jak to się pisze?- Nie mam pojęcia.Może k-a-i.Nie po prostu KK.- Bo tak brzmi bardziej tajemniczo?- Bo brzmi po japońsku - wyjaśniła niepewnie Tuppence.- Nie rozumiem, dlaczego miałoby brzmieć akurat po japońsku.Dla mnie wcale tak nie brzmi.Przypomina, coś do jedzenia.Na przykład gatunek ryżu.- Idę wykąpać się, ściągnąć z siebie pajęczyny i do łóżka - oznajmiła Tuppence.- Pamiętaj: sześć niemożliwych rzeczy przed śnia­daniem.- Myślę, że będę w tym lepsza od ciebie - rzuciła Tuppence.- Czasami jesteś nieprzewidywalna - zauważył Tommy.- Ty częściej masz rację niż ja - powiedziała Tup­pence.- To bardzo irytujące.Cóż, zesłano to na nas, by nas wypróbować.Kto nam to powtarzał? I to często?- Nieważne - powiedział Tommy.- Idź i zmyj z siebie kurz minionych lat [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •