[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Mimo swego imienia, znaczącego przecież „Ostrożny", dałeś się łatwo schwytać.Ale nie o to mi chodzi.Słyszałem, że własne plemię wygnało cię nie tylko dlatego, że okazałeś się niegodziwcem.Nie chciałeś się też podzielić zebranym skarbem.Krasnolud nic nie odpowiedział, więc Loki chwycił go za skrzela i uniósł.— Chyba nie chcesz skończyć jako potrawa na stole króla Hreidmara?Oczywiście, Andwari zgodził się zaprowadzić Lokiego do swojej kryjówki.Tam, ukryty pod głazem, spoczywał cały stos złota.Płomienny Olbrzym napełnił nim skórę wydry, a resztkami obwiesił jej futro.Pozostało wszak jeszcze jedno puste miejsce, a Andwari nie posiadał już żadnych skarbów.Loki popatrzył na Andwariego, stojącego przed nim w swej normalnej, krasnoludzkiej postaci.Dostrzegł, że na palcu czarownika tkwi wspaniały złoty pierścień.Zabrał mu go więc i przyczepił na ostatnie wolne miejsce na futrze.Krasnolud bezskutecznie prosił o oddanie magicznego pierścienia, twierdząc, że bez niego straci całą swą moc.— No cóż — mruknął Loki.— Mnie ten pierścień, nazwałeś go chyba Andwaranautem, jest równie potrzebny, co i tobie.Ale to ja jestem silniejszy.— I jesteś też okrutny — syknął krasnolud.— Okradłeś mnie z ostatniego kawałka złota.Dobrze, zatem klątwa spocznie na owym złocie — niech nieszczęście ściga każdego, kto jest jego właścicielem, niech dosięgnie go śmierć!Loki tylko roześmiał się, słysząc przekleństwo.— Minąłeś się ze złym życzeniem — odparł.— Nie ja jestem, ani nie będę właścicielem tego złota.Żegnaj!Olbrzym ognia oddał okup Hreidmarowi, ten zaś natychmiast wypędził bogów ze swego zamku.Na odchodnym Loki zdążył jeszcze przekazać królowi treść klątwy Andwariego.Późniejsze dzieje Skarbu Andwariego nie wiążą się z godnymi czci osobami bogów, więc opowiem je tylko pokrótce.Dwaj pozostali przy życiu synowie Hreidmara, Reginn i Fafnir, zażądali, by ojciec dopuścił ich do udziału w główszczyźnie.Król odmówił, więc Fafnir go zabił, zabrał skarb i uciekł na północne pustkowia Gni-taheidi.Zaszył się na moczarach i za pomocą czarów przemienił się w smoka.Dniem i nocą pilnował złota, samemu nie mając z niego pożytku, ani nie dzieląc się nim z nikim innym.Tymczasem, po latach poszukiwań, Reginn odkrył miejsce pobytu brata.Nie miał jednak szans na walkę ze smokiem, postanowił zatem zaczekać, aż zdarzy się sposobność wykorzystania kogo innego do zabicia potwora.U króla Hjalpreka wychowywał się młody Sigurd z rodu Wólsungów.Norny wyznaczyły dla niego los sławnego wojownika.Jednym z jego nauczycieli został Reginn, który natychmiast dostrzegł w chłopcu zadatki na wielkiego bohatera.Namówił go zatem, by udał się na pustkowia Gnitaheidi i zabił potwora.Tak też się stało, ale Reginn nie zdobył upragnionego skarbu.Sigurd przypadkiem posmakował smoczej krwi, dzięki czemu zaczął rozumieć mowę zwierząt — od ptaków dowiedział się, że Reginn zamierza go zabić i zagarnąć złoto.Uprzedził więc zamiar wychowawcy i sam pozbawił go życia.W t" sposób to on wszedł w posiadanie przeklętego Skarbu Andwariego.Po latach Sigurd, z powodu posiadanego złota, został zdradziecko! zabity przez swych sprzymierzeńców, braci Gjukungów, władców plemienia Burgundów.Ci z kolei zginęli z ręki Atlego, króla Hunów, pragnącego zawładnąć skarbem.Nie udało mu się to wszakże, gdyż wcześniej bracia zatopili złoto w wodach Renu.Atlego zabiła w zemście siostra Gjukungów, wdowa po Sigurdzie.Tak zakończyła się historia Skarbu Andwariego.Spoczął gdzieś w brzuchu rzeki, zaś wszyscy walczący o jego posiadanie, zginęli.Tak spełniło się przekleństwo okradzionego krasnoluda.O KOTLE HYMIRA(wg: H)'inis.całość; Gylfag.48)Nadchodziła zima, wyjąc zawiejami śnieżnymi i trzaskając mrozem.Przez ostatnie miesiące spokój panował w Asgardzie, a bogowie spędzali czas na ucztach i turniejach.W końcu Odynowi przejadło się ciągłe przebywanie w podniebnej siedzibie.Po namyśle wezwał syna swego, Thora, i tak rzekł:— Synu, na wybrzeżu Midgardu ma siedzibę olbrzym Aegir, podniesiony przez nas do godności boga odmętów morskich.Chcę, abyś udał się do niego i jego małżonki Ran, i rzekł im, że nadeszła pora, aby przygotowali wielką ucztę dla bogów.— Ojcze — odparł zdziwiony Thor.— Nie przypominam sobie, by Aegir kiedykolwiek podejmował nas w swym pałacu.— A więc nadszedł odpowiedni czas, by to uczynił.Odtąd, co roku na zimę, ucztować będziemy kilka dni w królestwie Aegira.Taka jest moja wola.Posłuszny Thor wybrał się więc na wyspę Hlesey, gdzie Aegir i Ran wznieśli swój pałac, w połowie zatopiony pod falami, a w połowie stojący na suchym brzegu.Aegir niezbyt ochotnie wysłuchał słów Thora, a tym bardziej był niezadowolony, iż bóg gromu zwracał się do niego, jak do sługi, któremu nakazuje się przyszykowanie wieczerzy.— Niestety, cny Thorze — odparł, ledwie skrywając szyderczy uśmiech.— Nie mogę wydać uczty na cześć bogów.— A to dlaczego? — groźnie spytał Thor.— Nie mam kotła odpowiednio wielkiego, aby przyszykować grzane piwo dla wszystkich bogów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]