[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Słuchaj, Oksano, muszę wyjechać do miasta załatwićsprawy.Zostaw na godzinkę ten komputer i chodz, zastą-pisz mnie w sekretariacie.Wiesz, co robić zechcą kawy,herbaty podasz.Uśmiechaj się, potakuj itp.Jak będą po-trzebować coś ekstra, to ci powiedzą.To długo nie potrwa,najwyżej dwie, trzy godzinki.Poradzisz sobie.Chodz, po-każę ci, jak łączyć rozmowy do dyrektorów.Peter część poranka omawiał ze Swietłaną przygotowanieplacu budowy, skutkiem czego inżynier opuściła ich wspól-ne biuro i poszła sprawdzić w terenie, czy rzeczywiście pro-jektowana droga dojazdowa koliduje z usypiskiem odpadów,które rozrosło się znacznie od jesiennej wizji lokalnej.W cza-sie jej nieobecności wziął się za przeliczanie przewidywane-go natężenia transportu na tej drodze w trakcie zaczynającejsię niedługo budowy.Obliczenia były trudne z powodu niepełnych danych; tymniecierpliwiej czekał na Swietłanę.Ta przyszła zła, ubłocona.188 D 189#Infover WM rf0f04ajojo26ihh0a42ace2tw82jpt21s1no6et#Od progu zaczęła kląć na Olega Josipowicza, że sypał troci-ny nie z tej strony, gdzie powinien, i że teraz będzie robotaz oczyszczeniem miejsca pod drogę, że koparka, dwa spy-chacze, wywrotka& Mówiła dużo, zdenerwowana dodat-kową robotą i istotnym kłopotem ciężki sprzęt ugrzęzniew błocie.Peter uważał, że przekleństwa nic nie pomogą nielubił ich i odetchnął, gdy koleżanka uspokoiła się.Zdener-wował się natomiast koniecznością odbycia nieprzyjemnejrozmowy z kierownikiem tartaku.Niestety irytacja byłanie tylko ich udziałem.Zza drzwi dobiegła go wrzaskliwatyrada. A ta Bronina to co sobie myśli? Może wydaje się jej, że janie mam nic innego do roboty, jak tylko sprzątać i sprzątaćto błocko cały dzień? Chodzi taka, buty uświnione, ale nieoczyści, nie& ! tylko do biura się pcha.Jak do chlewu usły-szał głos niemłodej kobiety, pewnie sprzątaczki.Nastąpiła chwila ciszy; może Galina coś odpowiadała, aledzwiękochłonne obicie drzwi nie przepuściło słów.Zarazjednak dał się słyszeć ciąg dalszy. A ty, kochaniutka, to mogłabyś pouczyć tych dyrekto-rów, tych inżynierów, coby buty czyścili.Też paniska mi sięznalazły! Dawniej, o! to był porządek.%7ładne inżynierynie gardziły pracą sprzątaczki, nie! A jak nie szanował ktoczłowieka pracy, to do łagru z nim i spokój był!Na takie dictum Peter poczuł, że przez pamięć na dwana-ście lat łagru własnego ojca musi zareagować.Rzadko wpa-dał w pasję, ale wychwalać łagry dlatego, że jakiejś babiepracować się nie chciało tego było mu za dużo.Otworzyłdrzwi gabinetu i stanął na progu sekretariatu.Zobaczył kobietę w fartuchu roboczym ze szmatą w ręce.Obok stało wiadro brudnej wody. Co to za krzyki? Pracować nie można. A bo, proszę was, ta wasza inżynier słowo inżynierpowiedziała z przekąsem to nabłociła jak, nie przymierza-#Infover WM ru0v0dofo4aeiacqbpfrbed460nckueanhgpnkzk#jąc, świnia jakaś.No zobaczcie tylko, jak podłoga wygląda,a dopiero co wysprzątałam.Pracy ludzkiej nie szanuje! A wy kto jesteście? Ja? Ja tu czystości pilnuję, o porządek dbam. To wy milicjant jesteście, że pilnujecie porządku? A jamyślałem, że wy sprzątaczka& Jak się nazywacie? Jak się nazywam, to nie ma nic do rzeczy.Lepiej przy-pilnujcie tej swojej inżynier, coby buty obtarła u wejścia.To była ta kropla, która przepełniła kielich.Nie dosyć, żewychwala stalinowskie metody i łagry, że leń i że jego ko-leżankę obraża, to jeszcze i jemu, dyrektorowi, poleceniawydaje.Zwrócił się w lewo, by nakazać Galinie Timurownejzrobienie porządku z chamską i leniwą sprzątaczką, ale zabiurkiem sekretarki nie było Nowikowej.Zamiast niej stała przypomniał sobie, że gdy wyszedł z gabinetu, kątem okazobaczył jakiś ruch nieznana mu, niewysoka dziewczy-na, robiąca wrażenie spłoszonej.Miała długie płowoblondwłosy i ubrana była w niebieski sweterek i ciemną spódnicę.Po raz drugi dziś zadał to samo pytanie, tyle że tym razemskierował je do blond dziewczęcia: A wy kto? Gdzie Galina Timurowna? Nazywam się Oksana Grigoriewna Szlinowa.Pracujęw księgowości dopiero od tygodnia, dlatego zapewne, dyrek-torze, nie zauważyliście mnie dotąd.Galina Timurowna wy-jechała za sprawami do miasta i kazała mi tutaj się zastąpić. No! pomyślał Peter. Ta przynajmniej grzeczna.Poczułcoś, jakieś drgnienie sympatii.Pojawiło się przeczucie, żeta dziewczyna jest ważna dla niego.Oszacował jej chudąsylwetkę, pozytywnie pomyślał o składnej i wyczerpującejodpowiedzi na jego pytanie& i poczuł, że nerwy go opu-ściły. Czy to jej głos mnie uspokoił? przemknęło przezmyśl pytanie. Jak się nazywa ta pouczająca wszystkich kobieta? Ja nie wiem, nie jestem pewna.Nie znam tu jeszcze190 D 191#Infover WM rs04mw2povfvaocwhmbpjqegznn1ismtv2cl42uj#prawie nikogo& Chyba Aarisa Awrosimowa.Nazwiska nieznam& dyrektorze. To proszę przekazać Galinie Timurownej, gdy wróci, żema się do mnie zgłosić w sprawie ukarania Aarisy Awrosi-mowej za niewypełnianie obowiązków służbowych.I niechją pouczy o normach grzeczności obowiązujących w Ke-yaki dodał, wracając do biura.Gdy dyrektor wrócił do siebie, Oksana poczuła, że jej nogizdrętwiały pewnie z emocji i usiadła.Aarisa ze znamio-nującym zagniewanie i obrazę prychnięciem ostentacyjniewyszła, zostawiając błoto niesprzątnięte.Po godzinie Galina, która wróciła z Biribidżanu, była jużpoinformowana o tym, co zaszło.Weszła do sekretariatujak chmura gradowa, z marsem na czole.Gestem odsunęłaOksanę zza swojego biurka i usiadła na krześle jak władcana tronie. Słyszałam rzuciła w przestrzeń gdzieś obok Oksany że dyrektor Abel zrugał Aarisę.Czemu go nie ułagodziłaś? Ja? Jak? Dyrektor wyszedł i od razu zapytał ją, kto ona.Co miałam zrobić? Przecież i tak w końcu mu powiedziałaś. No przecież mnie zapytał! Trzeba było wcześniej coś zrobić.Cóż, nie nadajesz sięna sekretarkę, nie nadajesz się& No, wracaj już do tej swo-jej pracy. Dyrektor polecił przekazać, że macie się do niego zgło-sić w sprawie ukarania Aarisy Awrosimowej i że macie jąpouczyć w temacie grzecznego zachowania. Dobrze już, dobrze.Idz!#Infover WM wfdfk4ii1jyobhlfxbuglnn0opscmryztjttpdh8#Peter ze Swietłaną właśnie szacowali koszt drugiego wa-riantu związanego z nieszczęsną drogą, gdy Galina weszłado gabinetu. Dyrektorze, chcieliście się ze mną widzieć. Za chwilę was zawołam.Wszystko wskazywało, że trasy drogi nie opłaca się zmie-niać.Po kwadransie wezwał sekretarkę, a właściwie kierow-niczkę administracji, bo w takiej roli miała teraz wystąpić. Galino Timurowna, w czasie waszej nieobecności do-szło do pewnych niewłaściwych zachowań ze strony sprzą-taczki, Aarisy Awrosimowej Krapp bodajże.Czy sprawa jestwam znana? Tak, dyrektorze, słyszałam, że Aarisa Awrosimowa wy-rażała się nieodpowiednio. To też, ale oprócz tego nie wypełnia obowiązków. To znaczy, dyrektorze, jakich obowiązków? Swoich.Nie sprząta, tylko dyryguje innymi w chamskisposób. Już zwróciłam jej uwagę, dyrektorze.Jestem pewna, żeto się nie powtórzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]