Home HomePetersin Thomas Ogrodnik Szoguna ( 18) (2)Petersin Thomas Ogrodnik Szoguna ( 18)Thomas Lemke Biopolitics. An Advanced IntroductionPetersin Thomas Ogrodnik SzogunaHardy Thomas Tessa d'UrbervilleCostain Thomas Srebrny kielichTodd Kashdan CuriousBorland Delphi 7 Developer's GuideCampbell Joseph The Masks Of God Primitive MythologyDav
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- Zamilkł.Po chwili dodał: - O co chodzi, nie wierzysz mi?Wykręcił jej ramię w żelaznym uścisku.Krzyknęła.- Słyszałeś? Przyznaję, że to skrócona forma negocjacji, ale to twoja żona.Drzwi otworzyły się.Ukazała się w nim poszarzała twarz Paula.Wpatrywał się wMargaret.Cofnął się o krok, zostawiając szeroko otwarte drzwi.Beach siedział nawannie, dotykając głowy poplamioną na czerwono chusteczką, do nosa.- Ty głupi palancie! - warknął Wilkes, wkraczając do środka.- Rusz tyłek i za-prowadz ich do pokoju.- Kiedy Wilkes spojrzał na zegarek, Massinger potulnie oddałbroń Beachowi.- Szybko! - rozkazał Wilkes.438 Brzęk rozbijanego szkła.Drzwi wyrwano z zawiasów silnym uderzeniem.Inne od-głosy.Znowu brzęk szkła.Wilkes nie wyglądał na zdziwionego, ale powiedział:- Cóż to, u diabła, było? Beach, zejdz na dół i sprawdz.No, pospiesz się! Ja sięzajmę naszymi przyjaciółmi.Szybko, człowieku!Beach wyminął go i ruszył pośpiesznie korytarzem.Strzał? Wilkes uśmiechnął sięszeroko.- Zaczęło się? - zapytał Massinger, przytulając Margaret mocno do siebie.- O tak, koleś - zaczęło się.Jazda, wracać do pokoju.Spodziewają się, że tam waszastaną.No, już, szybciej!Hyde nacisnął klawisz przerywający program.Ekran oczyścił się.Postąpił wedługinstrukcji zawartej w katalogu.Kiedy podnosił słuchawkę telefonu, cień Stiepanowapadł na klawiaturę.Hyde ponownie zebrał w ustach trochę śliny, aby zwilżyć wy-schnięte, zaciśnięte gardło.Stiepanow stał nad nim, jakby pozwalając dziecku na krót-ką rozmowę telefoniczną z kolegą.Porucznik zerknął na plik wydruków z leniwymzainteresowaniem.Bez pośpiechu.- Tak? - zapytał Hyde.Blefuj.Bądz pewny siebie, zniecierpliwiony, przeszko-dzono ci w pracy, przypomniał sobie słowa Godwina.- Tak? O co chodzi?- Towarzyszu, dlaczego weszliście do zbioru historii przydziałów służbowych? -zapytał głos.- W jaki sposób weszliście do tej kartoteki? Do jakich zbiorów wchodzili-ście?- Dlaczego pytacie? O co chodzi? - rzucił Hyde z widocznym sarkazmem.Przyjąłton zwierzchnika.Nie liczył się tu stopień, stanowisko lub zakres wtajemniczenia.- Weszliście do zbioru dotyczącego wykształcenia, a potem przeskoczyliście.- A wy postanowiliście mi przeszkadzać! Posłuchajcie, towarzyszu! Próbuję siędowiedzieć, czy zaistniały defekt w jakikolwiek sposób uszkodził zbiory danych.Nieoczekujecie chyba, że będę przeglądał listę pracowników ambasady bez sprawdzeniadanych w innych zbiorach, bez przechodzenia z podzbioru do podzbioru? Zróbcie cośdla mnie, dobrze? Nie wtykajcie tu nosa, dopóki nie skończę.W przeciwnym razie obunam łeb ukręcą! Zrozumiano?Stiepanow nie ukrywał rozbawienia, a Australijczyk dla dopełnienia swojego wize-runku teatralnym gestem potrząsnął głową.- Ale podczas sprawdzania systemu zazwyczaj nie.- Chwileczkę! Zazwyczaj nie robi się czego? Nie wchodzi się tak głęboko? Wy-starczy się prześliznąć po powierzchni zabezpieczeń? Ja mam prawo dostępu do taj-nych dokumentów.A wy? To ja sprawdzam system, nie wy! Wy jesteście zwykłymoperatorem.Jutro dostaniecie swój system z powrotem do zabawy.Dzisiaj on jest mój.439 A teraz nie zawracajcie mi już dłużej głowy!- Ja.- Po chwili usłyszał: - Przepraszam, towarzyszu.Pracujcie dalej na linii.-Usłyszał w słuchawce trzask, a pózniej buczenie.Operator z moskiewskiej Centrali dałmu spokój.Dostał burę i poszedł jak zmyty.Tak powiedziałaby matka Hyde'a.Zazwy-czaj w ten sposób odsyłała z kwitkiem poborcę czynszu.Hyde westchnął zniecierpliwiony.Sukces rozmowy z Moskwą spowodował, żeopuściło go całe napięcie.Udało się.Niewielkie opóznienie.Ale operator nie możezacząć się zastanawiać, rozpytywać, ba, wręcz zagadnąć pułkownika.Stiepanow.Dlaczego tu jeszcze stoi?- Coś nie gra? - zapytał Stiepanow przyjaznym tonem.- Czy mogę jakoś pomóc?Hyde potrząsnął głową.- Skoro wasz specjalista nie potrafi wykryć usterki, jeżeli taka w ogóle istnieje, topostanowiłem przeprowadzić o wiele głębsze i szersze badania.Ci cholerni biurokraciw białych fartuchach nie spodziewali się tego!- I jak dotąd wszystko w porządku?- Tak.- Hyde zerknął na zegarek.Jedenasta dwadzieścia sześć.Za długo.Trwałoto za długo.Odczep się, Stiepanow! Na litość boską, odczep się.- Nie przeszkadzajcie sobie, Radczenko.Nie będę się wtrącał.Obiecuję! - W gło-sie Stiepanowa dzwięczał skrywany śmiech.Stiepanow przyczepił się do niego niczymzagubiony uczeń.Nowy, nie chciany przyjaciel, który przyssał się jak pijawka.Odczepsię wreszcie! - błagał go w myślach Hyde.W Centrali w Moskwie dokładnie wiedzieli, do jakich danych zaczął się dobierać,od chwili gdy wszedł do centralnej pamięci.Nie wiedzą, co lub kto był przedmiotemjego zainteresowania.Ale mogą to ustalić.Mogą wytropić cel jego dociekań.W tensam sposób, w jaki można wytropić numer, z którego ktoś dzwoni.I jeżeli to zrobią,lub raczej kiedy to zrobią, zadzwoni telefon.Wyłączą jego terminal.Zablokują mudostęp do bazy danych, na ekranie pojawi się pustka.Zostały mu już tylko minuty, a prawdopodobnie jeszcze mniej.Sekundy.Będziemusiał przedzierać się przez wszystkie informacje Pietrunina, dopóki nie natrafi nanazwisko Babbingtona i nie zdoła dokonać nagrania na magnetofon.Dopiero wtedybędzie mógł uciekać.- W porządku.Nie musisz nade mną sterczeć, jeżeli nie chcesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •