[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Wspolna polityka rolna" ma co prawda przejsc juz niedlugo do historii, ale moment jej zgonu opoznia sie, pochlaniajac w miedzyczasie kolejne dziesiatki miliardow dolarow.Drugie wielkie przedsiewziecie, tzw.pomoc regionalna, ktora okresami pochlania do 40 procent unijnego budzetu, to nastepna seria nonsensow, czego ilustracja byl cytowany powyzej przyklad Luksemburga.Kryteria "pomocy regionalnej" sa bowiem takie, ze w razie nie osiagania przez jakis obszar kraju czlonkowskiego 75 procent sredniej w Unii, kwalifikuje sie on do wsparcia z jej budzetu.Skutek tego jest zas taki, ze najbogatszy kraj Unii, Luksemburg, korzysta wlasnie z takiej pomocy, jako ze jedna z jego czesci ma akurat przejsciowe trudnosci.Tym wlasnie tlumaczy sie wspomniany juz powyzej "luksemburski dziwolag" w postaci 3-krotnie wiekszego odzysku niz wkladu do unijnego budzetu.Tego rodzaju "kwiatki", choc nie one sa glowna przyczyna spadajacej popularnosci kontynuowania "integracji europejskiej", odbijaja sie potem echem przy roznych okazjach glosowania powszechnego i badan opinii publicznej.Jeszcze kilka lat temu prawie 75 procent ludnosci krajow czlonkowskich Unii bylo do niej przychylnie nastawionych, podczas gdydzis tylko 47 procent, czyli wiekszosc jest jej przeciwna, lub w najlepszym wypadku obojetna.Austria i Szwecja zaluja przystapienia do Unii i gdyby wyborcy mieli dzis okazje, to mogliby odrzucic przynaleznosc do niej.We Francji z kolei, ledwie polowa ludnosci udziela jej poparcia, a w Niemczech, wedlug sondazy opinii publicznej, az 2/3 ludnosci jest jej przeciwna.Anglicy wreszcie, mimo ze ogolnie Unie popieraja, to jednakze nie chca zadnego poglebiania procesowintegracji, grozacych podkopaniem suwerennosci narodowej.Integracja zachodnioeuropejska, ktorej zewnetrznym wyrazem jest Unia, wywoluje wreszcie szereg innych refleksji.Czy jej dotychczasowy efekt jest korzystny dla krajow uczestniczacych w tym procesie, czy moze wlasnie negatywny?Odpowiadajac na to pytanie tylko na podstawie tempa wzrostu gospodarczego tych krajow w ostatnim 40-leciu - wniosek jest negatywny, chociaz mozna spierac sie czy nie byloby jeszcze gorzej pod nieobecnosc procesu integracyjnego.A co do tempa rozwoju, to w latach 1960-ch wynosilo ono w krajach Unii 4,8 procent sredniorocznie, w latach 1970-ch spadlo do 3 procent, w latach 1980-ch spadalo nadal, wynoszac 2,4 procent, a w latach 1991-1997 obnizylo sie jeszcze do 1,7 procent.Wynikaloby stad, ze tempo rozwoju w krajach Unii spadalo w miare poglebiania sie integracji, wniosek dosc klopotliwy dla jej entuzjastow.W USA w ciagu dwoch miesiecy stworzono wiecej miejsc pracy, niz w Unii w ciagu ubieglego 10-lecia!W sytuacji, gdzie w Unii jest 18 milionow bezrobotnych, a wedlug niektorych danych nawet 25 milionow, tego rodzaju obraz sytuacji nie pomaga jej pozytywnemu wizerunkowi.W obliczu takich faktow zrozumiale jest, ze "euroentuzjasci" nie ciesza sie popularnoscia, podczas gdy takie okreslenia jak "eurosceptycyzm" i "euroskleroza" staja sie w Unii coraz popularniejsze.Zwolennikow rozszerzania sie Unii w kierunku wschodnim i poludniowym jest tez coraz mniej, a gdy do opinii publicznej dotra jeszcze koszty tego przedsiewziecia, to moze z czasem znikna zupelnie.Bezpowrotnie bodajze, minely tez czasy takich "Europejczykow" jak francuscy architekci integracji w osobach Jean Monneta i Roberta Schumanna, czy niemieccy jej promotorzy, jak Konrad Adenauer i Walter Hallstein, a wreszcie tacy aktywni jej propagatorzy, jak belgijski Henri Spaak, luksemburski Joseph Bech, czy wloski Alcide De Gasperi.Jeden z ostatnich wielkich "Europejczykow", dlugoletni francuski prezydent Francois Mitterand, odszedl niedawno juz na zawsze, a nastepny, niemiecki "wieczny" kanclerz Helmut Kohl, jesli przegra we wrzesniu 1998 r.wybory, bedzie bodajze ostatnim z tej serii.Reasumujac, idea integracji regionalnej, w "globalizujacym sie" swiecie, przy bardzo silnych i nadal rosnacych "patriotyzmach lokalnych", ktore zagrazaja nawet jednosci panstw narodowych, jak to ma miejsce we Wloszech, nie cieszy sie popularnoscia.A w kazdym razie nie w stopniu gwarantujacym jej sukces.W przypadku poprawy koniunktury i spadku bezrobocia, plagi nieznanej dotad w takiej skali w powojennej Europie Zachodniej, stosunek ten moze oczywiscie ulec zmianie na lepsze.W przypadku jednak jej pogarszania sie i wzrostu bezrobocia, a nade wszystko przyspieszonego demontazu "spolecznej gospodarki rynkowej", dorobku zarowno lewicy jak i prawicy w tym regionie, idea integracji europejskiej padnie tego ofiara, a w konsekwencji tego egzystencja Unii Europejskiej stanie pod znakiem zapytania.Polska w NATOW swietle powyzszych wywodow, problem polskiego czlonkostwa w NATO, zmusza do glebszych refleksji.Do NATO, przede wszystkim, nie wstepuje sie bez jego wyraznego zaproszenia.Tak na przyklad, kiedy 6 lipca 1948 r.piatka sygnatariuszy Paktu Brukselskiego rozpoczela rozmowy z USA i Kanada na temat powolania do zycia NATO, to po osiagnieciu wstepnego porozumienia, 15 marca 1949 r.zaproszono jeszcze Danie, Islandia, Norwegie, Portugalia i Wlochy, traktujac je jako jego wspolzalozycieli.Potem, 17 pazdziernika 1951 r
[ Pobierz całość w formacie PDF ]