Home HomeSteven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American LSarah Masters Voices 1 Sugar StrandsMaster of the Night Angela KnightMaster of the Moon Angela KnightMastering Delphi 6 (2)Masterton Graham Nocna Plaga (SCAN dal 1062)Ludlum Robert Tozsamosc Bourne'a (SCAN dal 90Resnick Mike Kły. Legenda z przeszłoÂści i przyszłoÂściDreamweaver MX BibleBarnes Julian Pod slonce (SCAN dal 795)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bibliotekag2.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    . Ale jak chce pan to zrobić? Jak sen może wywoÅ‚ać guza? Pani Karmann, znane jest mnóstwo udokumentowanych powiÄ…zaÅ„ pomiÄ™dzyumysÅ‚ami ludzi a stanem ich zdrowia.Nie chcÄ™ przez to powiedzieć, że guz Karen mapodÅ‚oże psychosomatyczne, lecz niewykluczone, że jej zwiÄ…zany z nim stan psychicznypowoduje trudnoÅ›ci w leczeniu.Lekarze nie odważą siÄ™ operować, dopóki nie dowiedzÄ…siÄ™, czym jest ten guz i dlaczego tak silnie na niÄ… wpÅ‚ywa. Dobrze, panie Erskine  rzekÅ‚a cicho. Co chce pan zrobić? SkontaktowaÅ‚em siÄ™ już z mojÄ… znajomÄ…, która jest swego rodzaju medium  wy-jaÅ›niÅ‚em. ChciaÅ‚bym przeprowadzić seans w pani mieszkaniu tak, by ta znajoma mo-gÅ‚a sprawdzić, czy nie ma tam jakichÅ› wibracji. Wibracji? Jakich wibracji? JakichÅ›, pani Karmann.Jakichkolwiek.Nie wiemy, czego szukamy, dopóki tego nieznajdziemy.Pani Karmann zastanawiaÅ‚a siÄ™ przez chwilÄ™. Panie Erskine  powiedziaÅ‚a w koÅ„cu  nie jestem przekonana.JakoÅ› nie wyda-je siÄ™ wÅ‚aÅ›ciwe, by robić coÅ› takiego, gdy Karen jest ciężko chora.Nie wiem, co powie-dzieliby jej rodzice, gdyby siÄ™ dowiedzieli. Pani Karmann  oÅ›wiadczyÅ‚em. JeÅ›li rodzice Karen dowiedzÄ… siÄ™, że zrobiÅ‚apani wszystko co możliwe, by pomóc ich córce, to nie rozumiem, jak mogliby mieć pre-tensje.ProszÄ™, pani Karmann.To bardzo ważne. No dobrze, panie Erskine.O której chciaÅ‚by pan przyjść? Za jakÄ…Å› godzinÄ™.DziÄ™kujÄ™, pani Karmann, jest pani wspaniaÅ‚a.Westchnęła. To już wiem, panie Erskine.Mam tylko nadziejÄ™, że pan wie co robi.Nie ona jedna.ByÅ‚o wpół do jedenastej, gdy zebraliÅ›my siÄ™ wszyscy u pani Karmann przy Wschod-niej OsiemdziesiÄ…tej Drugiej.Mieszkanie byÅ‚o duże i ciepÅ‚e, urzÄ…dzone bogato, leczw anonimowym stylu  wielkie, tapicerowane fotele i taborety, ciężkie, czerwone za-sÅ‚ony z pluszu, zabytkowe stoliki i obrazy.PachniaÅ‚o zapachem starszych dam.Sama pani Karmann byÅ‚a delikatnÄ… kobietÄ… o siwych, starannie ufryzowanych wÅ‚o-sach, pomarszczonej, zapewne piÄ™knej niegdyÅ› twarzy, lubiÄ…cÄ… dÅ‚ugie do ziemi jedwab-ne suknie i szydeÅ‚kowane chusty.Gdy weszliÅ›my, podaÅ‚a mi do potrzymania swÄ… miÄ™k-kÄ…, upierÅ›cienionÄ… dÅ‚oÅ„.PrzedstawiÅ‚em AmeliÄ™ i MacArthura. ModlÄ™ siÄ™ tylko, by to, co robimy, nie pogorszyÅ‚o sytuacji Karen  powiedziaÅ‚a.MacArthur ze swÄ… szerokÄ…, brodatÄ… twarzÄ… i w wytartych dżinsach obszedÅ‚ caÅ‚emieszkanie siadajÄ…c na wszystkich krzesÅ‚ach by sprawdzić, czy sÄ… miÄ™kkie.Amelia,43 ubrana w dÅ‚ugi, wieczorowy ka5àan z czerwonymi deseniami, pozostaÅ‚a spokojna i za-mkniÄ™ta w sobie.MiaÅ‚a szczupÅ‚Ä…, jakby nawiedzonÄ… twarz, duże ciemne oczy i bladeusta o peÅ‚nych wargach.WyglÄ…daÅ‚a tak, jakby lada moment miaÅ‚a siÄ™ rozpÅ‚akać. Czy ma pani jakiÅ› okrÄ…gÅ‚y stolik?  spytaÅ‚a cicho. Można użyć stoÅ‚u jadalnego  odparÅ‚a pani Karmann. Uważajcie tylko, żebygo nie porysować.To prawdziwy antyk, wiÅ›niowe drzewo.PoprowadziÅ‚a nas do jadalni.Stół byÅ‚ czarny i lÅ›niÅ‚ tym gÅ‚Ä™bokim poÅ‚yskiem, w któ-rym można zatonąć.Ponad nim wisiaÅ‚ szklany żyrandol z wisiorkami.CiemnozielonetÅ‚oczone tapety pokrywaÅ‚y Å›ciany pokoju, na których pyszniÅ‚y siÄ™ olejne płótna i lustraw pozÅ‚acanych ramach. Bardzo dobrze siÄ™ nada  stwierdziÅ‚a Amelia. MyÅ›lÄ™, że powinniÅ›my zacząćjak najszybciej.Wszyscy czworo usiedliÅ›my wokół stoÅ‚u i spojrzeliÅ›my na siebie z pewnym zakÅ‚opo-taniem.MacArthur, choć przyzwyczajony do spirytystycznych dziaÅ‚aÅ„ Amelii, pozostaÅ‚jednak sceptykiem. Jest tam kto? Jest tam kto?  powtarzaÅ‚ stale. Spokój  poleciÅ‚a Amelia. Harry, czy możesz zgasić Å›wiatÅ‚o?WstaÅ‚em i przekrÄ™ciÅ‚em wyÅ‚Ä…cznik.Pokój pogrążyÅ‚ siÄ™ w caÅ‚kowitej ciemnoÅ›ci.Wy-macaÅ‚em swoje krzesÅ‚o i na Å›lepo siÄ™gnÄ…Å‚em po rÄ™ce pani Karmann i MacArthura.Z le-wej strony dotykaÅ‚em twardej, mÄ™skiej dÅ‚oni.Z prawej  miÄ™kkiej dÅ‚oni starej kobie-ty.Ciemność byÅ‚a tak nieprzenikniona, jakby ktoÅ› przycisnÄ…Å‚ mi do twarzy czarnÄ… za-sÅ‚onÄ™. ProszÄ™ siÄ™ skoncentrować  odezwaÅ‚a siÄ™ Amelia. Skupcie swe myÅ›li na du-chach, które przebywajÄ… w tym pokoju.MyÅ›lcie o ich duszach, wÄ™drujÄ…cych w eterze,o ich potrzebach i ich żalach.Spróbujcie wyobrazić sobie, jak unoszÄ… siÄ™ wokół nas po-dążajÄ…c w swych duchowych misjach. Co do diabÅ‚a, oznacza duchowa misja?  wtrÄ…ciÅ‚ siÄ™ MacArthur. Chcesz po-wiedzieć, że majÄ… też upiornych misjonarzy? Uspokój siÄ™  rzekÅ‚a cicho Amelia. To bÄ™dzie trudne.Nie wiemy nawet, z kimchcemy nawiÄ…zać kontakt.Staram siÄ™ znalezć przyjaznego ducha, który powie nam to,co chcemy wiedzieć.SiedzieliÅ›my w napiÄ™ciu stykajÄ…c siÄ™ dÅ‚oÅ„mi, gdy Amelia mruczaÅ‚a dÅ‚ugie zaklÄ™cie.Rozpaczliwie staraÅ‚em siÄ™ myÅ›leć o duchach przepÅ‚ywajÄ…cych przez pokój, lecz nie jestto proste, gdy siÄ™ tak naprawdÄ™ nie wierzy w duchy.SÅ‚yszaÅ‚em obok oddech pani Kar-mann, a palce MacArthura zginaÅ‚y siÄ™ i prostowaÅ‚y w mojej dÅ‚oni.Przynajmniej miaÅ‚dość rozsÄ…dku, by siÄ™ nie wycofać.Z tego, co sÅ‚yszaÅ‚em, po rozpoczÄ™ciu seansu przerwa-nie krÄ™gu jest bardzo niebezpieczne. Wzywam każdego ducha, który może mi pomóc  zawoÅ‚aÅ‚a Amelia. Wzywamkażdego ducha, który może mnie poprowadzić.44 Stopniowo potrafiÅ‚em skupić siÄ™ bardziej i bardziej, coraz Å‚atwiej przychodziÅ‚o miuwierzyć, że naprawdÄ™ jest tu coÅ› lub ktoÅ›, jakaÅ› wibracja, która nam odpowie.CzuÅ‚empuls caÅ‚ego naszego krÄ™gu przepÅ‚ywajÄ…cy przez moje dÅ‚onie, czuÅ‚em jak Å‚Ä…czymy siÄ™ ra-zem w peÅ‚ny obwód ciaÅ‚ i umysłów.Jakby prÄ…d przepÅ‚ywaÅ‚ raz po raz wokół stoÅ‚u, przeznasze rÄ™ce, nasze mózgi i nasze ciaÅ‚a, wciąż zwiÄ™kszajÄ…c swa moc i natężenie. Kalem estradim, ikona purista  szepnęła Amelia. Venora, venora, optu lumina-ri.Ciemność pozostaÅ‚a nieprzenikniona i nie doznawaÅ‚em niczego prócz tego niezwy-kÅ‚ego uczucia przepÅ‚ywajÄ…cego miÄ™dzy nami, pulsu bijÄ…cego poprzez nasze rÄ™ce. Spirita, Halestim, venora suim  tchnęła Amelia. Kalem estradim, ikon puristavenora.Nagle odniosÅ‚em wrażenie, że ktoÅ› otworzyÅ‚ okno.WyczuÅ‚em jakby chÅ‚odny po-dmuch, owiewajÄ…cy mi kostki nóg.Nie byÅ‚ szczególnie silny, lecz bardzo wyrazny. Venora, venora, optu luminari  Å›piewaÅ‚a cicho Amelia. Venora, venora, spiri-ta halestim.Zrozumienie, że widzÄ™ coÅ› w ciemnoÅ›ci nadeszÅ‚o stopniowo i tak wolno, że z poczÄ…t-ku pomyÅ›laÅ‚em, że moje oczy przyzwyczaiÅ‚y siÄ™ do mroku.Mgliste wÅ›ród czerni posta-cie Amelii, MacArthura i pani Karmann nabraÅ‚y wyrazniejszych ksztaÅ‚tów.Dostrzega-Å‚em ich lÅ›niÄ…ce oczy.Blat stolika leżaÅ‚ pomiÄ™dzy nami niby bezdenne jezioro.Potem spojrzaÅ‚em w górÄ™ i dostrzegÅ‚em, że żyrandol jarzy siÄ™ sÅ‚abym, zielonkawymblaskiem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •