[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A co z tobą, dziecino?- A propos błędów? - Ama spochmurniała.- %7łyją i mają się świetnie.- Wzruszyła ramionami.- Boję się, że znowu uda mi się popełnić kolejny.I będzie bolało.Tato, dlaczego wszystko jesttakie cholernie skomplikowane? Dlaczego nikt nie wymyślił jakie goś rentgena, żeby od razumożna było zobaczyć, jakie kto ma zamiary?- Bo to by było zbyt proste, jak powiada mądra czarownica Marta Artymowicz.- Ojciec sięuśmiechnął.- Idz do wróżki.Może trafisz na taką, która za twoje pieniądze powie ci prawdę.Tylkopo co? Przez całe życie odkrywamy prawdę o drugim człowieku i popełniamy błędy.- Ale ty i mama.Wam się udało.Też tak chcę, tylko się boję.Już się tyle razy sparzyłam.- Ama, córko moja jedyna i najdroższa, tak już jest, że sercowa lokata jest najbardziejryzykowna ze wszystkich.Ja też się kiedyś bałem.To Sabina podjęła decyzję za nas oboje.Posłuchaj, kochanie, jeśli Krzysztof cię skrzywdzi, osobiście wymierzę mu najwyższy wymiarkary.- To już będzie po herbacie.Dużo mi to pomoże.- Ama westchnęła.- Powiedz swojemu staremu ojcu, czego ty się właściwie boisz?- %7łe leci na mnie tylko ze względu na koneksje rodzinne.Albo na majątek.%7łe mnie zdradzi zsekretarką.%7łe po ślubie zajdę w ciążę, będę wyglądać jak monstrualna purchawka i on sięzniechęci.%7łe potrzebuje tak naprawdę reprezentacyjnej baby do tego wielkiego domu, a nie mnie.%7łe uznał, iż naj wyższy czas, żeby założyć rodzinę i ja.- Ama! - Rozbicki parsknął śmiechem, ale ujrzawszy oburzony wzrok żony, opanował sięnatychmiast i ściszył głos.- Po co mu twoje koneksje? On już zrobił karierę.Jest prokuratorem.Majątek? Sam go zdobył.Wiesz, że w każde wakacje po sesji jezdził zagranicę do pracy? Harowałprzy truskawkach, zmywał talerze w barach, pracował na budowach.Ten dom kupił za psiepieniądze i prawie sam go wyremontował.Co tam jeszcze było? Aha, sekretarka! Jego sekretarkama prawie dorosłe dzieci i jest szczęśliwą mężatką.A jeśli po ślubie zajdziesz w ciążę,podejrzewam, że Krzyś będzie nosił cię na rękach ze szczęścia.Nie ma żadnej bliskiej rodziny odśmierci ojca.- A skąd ja mogę wiedzieć, czy on mnie naprawdę kocha? - wymamrotała Anna Marianiechętnie.- Nie możesz - zgodził się ojciec.- I jeśli nie przestaniesz traktować go jak zagrożenia, nigdysię tego nie dowiesz.Miłość to nie słowa, Ama.Nawet, jeśli powie, że cię kocha, nie musiszwierzyć.Przyglądaj się temu, co robi, jak się zachowuje przy tobie i wtedy będziesz wiedziała.Usta mogą kłamać, oczy przeważnie mówią prawdę.Zawsze w sali sądowej uważnieobserwowałem świadków.Nie masz pojęcia, jak kłamstwo bywa widoczne.W zasadzie na razienie widzę żadnych przesłanek ku temu, żebyś musiała się bać.Trzymasz go na dystans i biedakwyraznie boi się, żeby nie zrobić fałszywego kroku.Poluzuj trochę ten kaganiec, Ama, bobędziecie się tak podchodzić oboje do sądnego dnia.Wiesz, właściwie już chyba dojrzałem dobycia dziadkiem.- Puścił do niej oko.- Chodz, przedstawienie dobiega końca.Poczekamy przedcmentarzem.- Czy te euro były prawdziwe? - zapytała Ama siedzącego obok prokuratora.Wszyscy skończyli jeść zupę i Wanda z Sabiną, która mianowała się jej osobistą opiekunką,zbierały talerze ze stołu.- Nie.Były niezle podrobione, ale fachowiec by je poznał.Podejrzewam, że to Pletniakowzasugerował, żeby twoi kuzyni nie chodzili z tym do banku.Na tym pliku, który leżał na wierzchu,znalezliśmy jego czyściutkie odciski.Wreszcie mam konkretny dowód łączący go z niemieckąszajką.- No, to się nie dorobili na tym przemycie.- Ama pokręciła głową z ubolewaniem.- Dwagłupki.Najbardziej ryzykowali i nic im z tego nie przyszło.- Ale przynajmniej los oszczędził im rozczarowania - wtrącił słuchający z uwagą sędzia.-Zeszli z tego świata w złudnym przekonaniu, że są bogatymi ludzmi.Sabina rzuciła im ostrzegawcze spojrzenie i nieznacznym ruchem głowy wskazała na Wandę.- Potem pomogę ci pozmywać, a teraz przyniesiemy drugie danie - powiedziała szybko.Wanda tylko skinęła głową i obie wyszły do kuchni.Wróciły z półmiskami, które sprawnierozstawiły na stole, i wszyscy w milczeniu zabrali się do jedzenia.Ama, ze wzrokiem utkwionymw talerzu, zastanawiała się usilnie, co też męczy Wandę, że wygląda na strasznie zdołowaną.Niewierzyła, że ogarnął ją nagły żal za zmarłymi, a sprawa została zamknięta, więc wreszcie mogłapomyśleć o sobie.Krzysztof kombinował, jak uporać się z pracą, żeby wydłubać czas na kolację z Anną Marią.Był piątek, a w poniedziałek czekała go rozprawa, do której powinien się porządnie przygotować,bo proces był poszlakowy.Jeśli chciał uzyskać wyrok skazujący, musiał dokładnie opracowaćpytania do świadków.Jakby to było pięknie, gdyby można się było sklonować.Rozbicki, jedząc, spod oka obserwował córkę i potencjalnego zięcia.Doszedł do wniosku, żeSabina ma rację.Rzeczywiście tworzyli ładną parę.Poza tym znał Jerczyka od dawna i widział wnim same pozytywne cechy.Krzysztof był kryształowo uczciwy i ambitny, ale bez przesady, co jużlokowało go bardzo wysoko na prywatnej liście sędziego, bo nie znosił obłudy i lizusostwa.Priorytety pan prokurator też miał ustawione prawidłowo.Sędzia przypuszczał, że wpłynęła na towczesna śmierć matki, a potem choroba ojca.Chłopak przylgnął do Sabiny pewnie dlatego, żelubiła mu matkować.Dobrze im się współpracowało i chociaż czasem okropnie się kłócili,szanowali się wzajemnie.A niewielu było takich, dla których Saba miała szacunek.Amie byłpotrzebny ktoś taki.Do tej pory z oślim uporem wybierała mężczyzn, którzy z pomocą jejpieniędzy i rodzinnych układów chcieli ułożyć sobie wygodne życie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]