Home HomeCharles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)Jeffrey Schultz Critical Companion To John Steinbeck, A Literary Reference To His Life And Work (2005)John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)Marsden John Kroniki Ellie 01 Wojna się skończyła, walka wcišż trwaJohn Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwaKos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza hunyProfessional Feature Writing Bruce GarrisonLudlum Robert Tozsamosc Bourne'a (SCAN dal 90Lofting Hugh Ogrod zoologiczny doktora Dolit (2)Dick Philip K Transmigracja Timothyego Archera (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • styleman.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Kiedy tylko się rozejdzie, że jest pan jego adwokatem, natychmiast zainteresują się panem ci sami agenci, którzy szukają mnie.- Co to za ludzie?- Patrick wszystko wyjaśni.- Pani wie, gdzie są pieniądze, prawda?- Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie.Popatrzył za okno, na koniec skrzydła samolotu z wolna ginący w pierzastych chmurach.Nie miał wątpliwości, że suma jeszcze się powiększyła, Lanigan nie był głupcem.Zapewne rozlokował pieniądze w jakichś bankach, gdzie zaopiekowali się nimi specjaliści finansowi.Przy właściwym gospodarowaniu kapitałem można go było powiększyć co najmniej o dwadzieścia procent rocznie.Do końca podróży nie zamienili już ani słowa.Razem poszli w kierunku punktu odpraw pasażerów odlatujących do Portoryko.Na pożegnanie Leah po męsku uścisnęła mu dłoń i powiedziała:- Proszę przekazać Patrickowi, że nic mi nie jest.- Zapewne spyta, gdzie się pani teraz ukrywa.- W Europie.Spoglądając za Brazylijką odchodzącą energicznym krokiem w głąb hali, po raz kolejny powtórzył w duchu słowa podziwu dla starego przyjaciela.Wszak tamten nie tylko zdobył gigan­tyczną fortunę, ale w dodatku pozyskał współpracę pięknej i sprytnej kobiety o egzotycznej urodzie.Zapowiedź odlotu samolotu do San Juan przywróciła go do rzeczywistości.Pokręcił głową do własnych myśli, formułując jasno pytanie: jak można darzyć podziwem człowieka stojącego wobec perspektywy spędzenia dziesięciu lat w celi śmierci i oczekiwania na egzekucję? Co gorsza, wcześniej trzeba się było zmierzyć z dziesiątkami przebiegłych adwokatów, goto­wych obedrzeć jego klienta ze skóry, byle tylko uszczknąć coś dla siebie ze sprzeniewierzonych pieniędzy.A jednak! Zajmując miejsce w samolocie, Sandy odczuwał coraz silniejszy dreszcz emocji wynikający z faktu reprezen­towania Patricka Lanigana.Eva wysiadła z taksówki na tyłach podrzędnego hoteliku w South Beach, gdzie miała spędzić noc.W gruncie rzeczy zamierzała zostać tu przez kilka dni, uzależniając długość pobytu od rozwoju wydarzeń w Biloxi.Pamiętała, że Patrick nakazywał jej ciągłe podróże i niezatrzymywanie się w jednym miejscu na dłużej niż cztery dni.Zameldowała się jako Leah Pires, według paszportu mieszkająca na stałe w Săo Paulo.Mogła się nawet posługiwać złotą kartą kredytową wystawioną na to nazwisko.Przebrała się pospiesznie i poszła na plażę.Było wczesne popołudnie, nad morzem kręcił się tłum wczasowiczów i to jej bardzo odpowiadało.Plaża w Rio była tak samo wiecznie zatłoczona, ale tam zawsze Eva mogła liczyć na pomoc przyjaciół.Tutaj nikogo nie znała, musiała więc wcielić się w rolę anonimowej turystki w bikini, zażywającej kąpieli słonecznych.Bardzo pragnęła znowu znaleźć się w domu.ROZDZIAŁ 11Całą godzinę zajęło Sandy’emu przedostanie się na teren bazy marynarki wojennej.Jego nowy klient nie zamierzał mu ułatwiać życia.Wyglądało na to, że nikt go tu nie oczekiwał.W końcu został zmuszony do sięgnięcia po klasyczny repertuar adwokacki: groźbę wystąpienia z pozwem, natychmiastowego powiadomienia senatorów lub innych ważnych osobistości, a przede wszystkim ostre i głośne uwagi na temat łamania podstawowych praw obywatelskich.Dopiero o zmierzchu dotarł do recepcji szpitala, a i tu napotkał kolejną linię obrony.Tym razem jednak pielęgniarka po prostu skontaktowała się z Patrickiem.Pokój tonął w półmroku, oświetlony jedynie błękitnawą poświatą ekranu niewielkiego telewizora stojącego pod ścianą.Transmitowano jakiś mecz piłkarski z Brazylii.Dwaj starzy przyjaciele uścisnęli sobie dłonie z pewną rezerwą.Nie widzieli się przez sześć lat.Lanigan nakrył się prześcieradłem aż pod brodę, zasłaniając w ten sposób rozległe rany.Był bardzo szczupły, niemal wychudzony, no i miał wyraźnie odmieniony kształt nosa oraz brody.Mógłby nawet uchodzić za kogoś innego, gdyby nie oczy.Zdradzało go również brzmienie głosu.- Dzięki, że przyleciałeś - mruknął na powitanie.Mówił bardzo cicho, miękkim głosem, jak gdyby sprawiało mu to wiele kłopotów i wymagało olbrzymiego wysiłku.- Nie ma za co.Chyba zdajesz sobie sprawę, że nie miałem specjalnie wyboru.Twoja przyjaciółka potrafi być nadzwyczaj przekonująca.Patrick zamknął oczy i przygryzł wargi.W duchu zmówił szybko krótką modlitwę.Wiedział już bowiem, że Evie nic się nie stało.- Ile ci zapłaciła do tej pory? - spytał.- Sto tysięcy.- Doskonale - skwitował Lanigan [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •