[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Problem generacji stanowi w istocie część szerszego problemu unifikacji, o którym wspominałem, a z którym potyka się cała armia teoretyków.John Polkinghorne, który zanim wstąpił do stanu duchownego, zajmował się teorią cząstek elementarnych, opisuje pewność, jaką fizycy pokładają w następnym etapie programu unifikacji:Moi niegdysiejsi koledzy zadają sobie wiele trudu, usiłując stworzyć teorię jeszcze bardziej ogólną.(.) Rzekłbym, iż obecnie ich wyniki mają w sobie element sztuczności, bądź wręcz desperacji.Jakiś podstawowy fakt, czy też idea, ciągle nie jest dostrzegany.Niemniej jednak nie wątpię, że w swoim czasie uda się wniknąć w głąb rzeczy i odkryć głębszą strukturę leżącą u podstaw fizycznej rzeczywistości.Jak już wspominałem, aktualnie modna jest tak zwana teoria superstrun, lecz niewątpliwie wkrótce pojawi się coś innego.Jakkolwiek przed fizykami piętrzą się olbrzymie trudności, w pełni zgadzam się z Polkinghornem.Nie mogę uwierzyć, że problemy te miałyby być z natury nierozwiązywalne i że unifikacja fizyki cząstek jest celem niemożliwym do osiągnięcia.Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że pod powierzchnią zjawisk kryje się jedność, a nie arbitralność, niezależnie od tego, ile jeszcze będziemy musieli drapać się po głowie, aby ją odkryć.Na zakończenie rozważań, czy faktycznie „potrzeba” tylu rodzajów cząstek, przychodzi mi do głowy ciekawa myśl.Miony, jakkolwiek nie wchodzą w skład normalnej materii, odgrywają jednak w przyrodzie dość istotną rolę.Znaczna część promieniowania kosmicznego, które dociera do powierzchni Ziemi, to właśnie miony.Stanowią one część normalnego tła promieniowania, przyczyniając się do powstawania mutacji, które są siłą napędową ewolucji biologicznej.Zatem, przynajmniej do pewnego stopnia, miony znajdują zastosowanie w biologii.Stanowi to kolejny przykład tak szczęśliwego dla nas dopasowania elementów Wszechświata w dużej i małej skali, o którym wspominałem wcześniej w tym rozdziale.Czy potrzebny jest Stwórca?Mam nadzieję, że niniejsza dyskusja pozwoli przekonać czytelnika, że świat nie jest bezładną zbieraniną obiektów i sił, lecz niezwykle pomysłową, jednolitą strukturą matematyczną.Słowa takie jak „pomysłowy” lub „sprytny” niezaprzeczalnie odnoszą się do działalności człowieka, a pomimo to nieodparcie nasuwają się w odniesieniu do przyrody.Czy jest to tylko jeszcze jeden przykład narzucania przyrodzie naszych własnych kategorii myślowych, czy też odzwierciedla się w tym jakaś istotna głęboka właściwość świata?Odeszliśmy już dość daleko od paleyowskiej wizji świata jako zegarka.Posługując się raz jeszcze moją ulubioną analogią, można powiedzieć, że świat fizyki cząstek elementarnych przypomina bardziej krzyżówkę niż mechanizm zegarka.Każde nowe odkrycie stanowi wskazówkę pozwalającą odkryć jakieś nowe elementy matematycznej struktury.W miarę gromadzenia się odkryć, coraz więcej tych krzyżujących się powiązań „wypełnia się” i zaczynają wyłaniać się zarysy całej struktury.W chwili obecnej w „krzyżówce” tej pozostaje jeszcze wiele pustych miejsc, niemniej da się już zauważyć, jak bardzo jest ona misterna i spójna.W odróżnieniu od mechanizmu, który może jedynie powoli z czasem zmierzać w kierunku form o większym stopniu złożoności i organizacji, „krzyżówka” fizyki cząstek jest gotowa od razu w całości.Powiązania nie powstają, lecz istnieją przez cały czas, ukryte w prawach.Musimy je po prostu bądź przyjąć jako zdumiewające nagie fakty, bądź też poszukiwać dla nich głębszego uzasadnienia.Zgodnie z myślą chrześcijańską tym głębszym uzasadnieniem jest Bóg, który stworzył świat w całym jego bogactwie i złożoności, a zadaniem fizyki jest odkrywanie szczegółów tego Bożego zamysłu.Gdybyśmy się na to zgodzili, następnym pytaniem jest: jaki cel miał Bóg stwarzając świat w ten sposób? Aby odpowiedzień na to pytanie, musimy wziąć pod uwagę wszystkie „zbiegi okoliczności” wspomniane wcześniej w związku z zasadą antropiczną i warunkami występowania organizmów żywych.Wyraźne „dopasowanie” praw przyrody, niezbędne, aby we Wszechświecie mogły zrodzić się i przetrwać istoty żywe obdarzone świadomością, stwarza wyraźną sugestię, iż to właśnie Bóg tak zaprojektował Wszechświat, by możliwe było powstanie życia i świadomości.Oznaczałoby to, że istnienie nas samych we Wszechświecie stanowi zasadniczą część stwórczego planu Boga.Lecz czy istnienie planu w konieczny sposób zakłada istnienie jego twórcy? John Leslie argumentuje, że tak nie jest.Jak pamiętamy, w jego teorii stworzenia świat powstał w wyniku „wymogu etycznego”.Pisze on: „Świat istniejący w wyniku etycznej potrzeby mógłby być dokładnie taki sam, równie obfitujący w dowody działalności planowej, niezależnie od tego, czy potrzeba ta wymagała do swego urzeczywistnienia stwórczych aktów ukierunkowanej na dobro inteligentnej istoty, czy też nie”.Krótko mówiąc, świat zrodzony przez dobro może jawić się nam jako planowy, nawet jeżeli faktycznie taki nie jest.W książce The Cosmic Blueprint pisałem, że świat wygląda, jak gdyby rozwijał się według jakiegoś planu lub projektu.Idea ta jest (fragmentarycznie) wyrażona w schematyczny sposób na rysunku 12, gdzie rolę projektu (czy też kosmicznego programu komputerowego, jak kto woli) odgrywają prawa fizyki, wyobrażone w postaci maszynki do mięsa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]