Home HomeChmielewska Joanna Wszystko Czerwone (www.ksiazki4Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.2 (3Œw. Jan od Krzyża – DZIEŁA WSZYSTKIEClancy Tom Suma wszystkich strachow t.1McCaffrey Anne Wszystkie weyry PernTom Clancy Suma wszystkich strachow t.1 (3Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.2Haridi Seif, Van Roy Peter Concepts, Techniques, and Models of Compute rProgrammingMySQL PHP Database ApplicationsPhp4 Od Podstaw (Helion)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fantazia.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- Inni się już dawno w tym pokapowali.Wyniuchałam różne transakcje.Mówię ci, tutaj odchodzi cały wielki handel środkami odurzającymi!(Jakby to był właściwy moment, żeby do moich kłopotów dodawać jeszcze jeden.)- Uważaj na siebie, Julia, bądź ostrożna.Ale ją już wciągnęło:- Oczywiście, lekarze nigdy im nie zapisują wystarczająco dużo środków przeciwbólowych.(Julia, litości, zajmij się mną, NAJPIERW MNĄ, Julia!)- I to wszystko z błogosławieństwem władz, bo kiedy taki stary odwali kitę z przedawkowania, to dla nich znaczy akurat tyle, co stary grat, który się rozleciał.Potem powolutku Teo zaczął rekrutować nowych pracowników do Sklepu, Julia uzupełniać materiały do artykułu, a ja zostałem sam z moim problemem.Sam z małym zdankiem Tea w opustoszałej łepetynie: “Że się wywiązał z umowy, Ben, i rozpłynął w krajob­razie."Nie.Gimini Świerszcz nie wywiązał się z umowy.Został mu do zlikwidowania jeszcze jeden potwór.Szósty.Ostatni.Sam mi o tym powiedział.Wczoraj wieczorem.W nocnym metrze, zasiadłszy na ławce akurat naprzeciw mnie, całkiem zwyczajnie, wtedy kiedy nie miałem już nadziei, że go w ogóle odnajdę.Mój staruszek z łebkiem świerszcza.Pomijam element zaskoczenia, żeby przejść bezpośrednio do rozmowy.- Ostatni?- Tak, młody człowieku, było ich sześciu.Sześciu, którzy przezwali się Klanem 111.- Dlaczego sto jedenaście?- Bo 111 pomnożone przez 6 daje 666, co jest liczbą Bestii, a 111 miało być liczbą złożonych ofiar.Uśmiechnął się z odcieniem pobłażania.- Tak, młody człowieku.Symboliczne cyfry, głupstwa.Naj­gorsze koszmary brały się zawsze z dziecinady.Dobra.Wróćmy do zaskoczenia, mimo wszystko.Usiadł więc naprzeciwko mnie, Gimini Świerszcz.Przyłożył palec wskazujący do ust, żebym nie krzyknął ze zdziwienia.Uśmiechnął się.Powiedział:- Tak, to ja.Oprócz nas w wagonie były jeszcze trzy śpiące osoby.Właśnie rozstałem się ze Stoźilem, który nie bardzo umiał polepszyć mi nastrój.Powtarzał tylko w kółko, niestrudzenie:- On jest niedaleko, mały, uwierz mi: każdy prawdziwy zabójca staje się swoim własnym cieniem.- Jaki jest prawdziwy zabójca, Stoźil?- Nienasycony.No więc miałem mojego nienasyconego zabójcę przed sobą.Zasiadł jak karzeł na tronie, wiercąc się na pośladkach, żeby dosięgnąć oparcia.Nogi zwisały mu w powietrzu, jak moim maluchom usadzonym na stosie kołder.A oczy świeciły tym samym co u nich blaskiem.Nie miał już na sobie sierocej szarej bluzy, ale odpowiedni do swego wieku garnitur z tergalu, starannie wy­prasowany, jak przystało w jego sytuacji.W butonierce migotała purpurowa baretka Legii Honorowej.Jął opowiadać, nie dbając o wstępy.Ani przez chwilę nie sądził, że mógłbym rzucić się na niego, związać i dostarczyć bez żadnych dodatkowych opłat Coudrierowi.Ani przez chwilę mi to nie przyszło na myśl.W miarę opowiadania rósł, a ja w miarę słuchania malałem.Historia bez zaskakujących elementów, w gruncie rzeczy.I opowiedziana nie w celu wywarcia wrażenia.Od razu sedno (wściekle zalatujące padliną).1942: zamknięcie Domu Towarowego z powodu europej­skiego pogromu.Jednak utrudnienia prawne przez sześć miesięcy.Właściciele uparcie się bronili, a cywilizacja udawała, że zachowuje formy.Jednak te pół roku skończyło się, oczywiście, w przepastnej paszczy krematorium: “Historia zdecydowała", jak powiedział ten bubek Risson zza swojej ściany książek.Rada Nadzorcza wybyła.1942: sześć miesięcy, podczas których wielki sklep trwa milcząco i mrocznie pośród swych obfitości.Towary śpią wojennym snem, a wokół czarny kordon Milicji.Niektórzy ideolodzy w brunatnych koszulach chcieli nawet, żeby Sklep pozostał zamknięty jak grobo­wiec aż do rocznicy narodowosocjalistycznego Tysiąclecia.- Mówili o tym, jakby to miało być jutro, młody człowieku, przekonani, że połykając Europę wchłonęli też Czas.I rzeczywiście, po kilku tygodniach cały wielki sklep spowił mrok tajemnicy.Jego ślepy bezruch rodził domysły, jak trup robactwo.Na temat potajemnych impulsów w jego wnętrznościach kursowały najrozmaitsze przypuszczenia.Dla jednych był Kwaterą Główną Ruchu Oporu, dla innych terenem eksperymentalnym tortur gestapo, dla jeszcze innych nie był niczym innym tylko sobą, zamkniętym muzeum martwej historii, która nagle stała się obca.We wszystkich wypadkach ludzie patrzyli nań tak, jakby go nie rozpoznawali.- Nic nie obrasta legendą szybciej niż miejsce publiczne, do którego dostęp zostanie ludziom brutalnie odcięty.Tak, w owych czasach wyobraźnia poruszała się wielkimi krokami po bezkresnym polu mitów.Tylko kilka miesięcy, a w po­wszechnej pamięci upłynęło całe tysiąclecie.Z okresu tej błyskawicznie się dziejącej wieczności korzystało, pod osłoną pękającego od wykopaliskowych towarów półmroku, sześć potworów z Klanu 111.- Kim oni byli?- Wie pan równie dobrze jak ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •