Home HomePenny Brandon The Looking Glass 1 ChoicesBorland Delphi 7 Developer's GuideCisco IP Routing FundamentalsMaster of the Night Angela KnightWyndham John Dzien Tryfidow (2)9.Glen Cook A Imie Jej CiemnoscAnders Roslund & Borge Hellstrom Ewert Grens 04.Dziewczyna w tunelu (2007)Ruda Aleksandra OdnaleÂźć swą drogę 02 Wybór tłum. nieoficjalneCharles Dickens Klub PickwickaMasoneria czyzby papierowy tygr (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    . Czy naprawdę rozumiesz, co to znaczy \yćw Elantris, mieście bogów?  Pochylił się nad stołem, wcią\ trąc go zawzięcie.Byłodwrócony plecami do Aandena. Elantris, miasto piękna, miasto sztuki, miasto.rzezby.Wyprostował się, odsłaniając czysty blat, który był pokryty skomplikowanymi rzezbami,podobnie jak ściany kaplicy.Oczy Aandena otwarły się szeroko i mę\czyzna opuścił powoli rękę z toporem. To miasto jest marzeniem rzezbiarza, Taanie  rzekł Raoden. Ilu artystów nazewnątrz u\alało się nad upadkiem i straconym pięknem Elantris? Te budynki tozdumiewające pomniki sztuki rzezbiarskiej.Chcę wiedzieć, kto, mając taką okazję, zechcebyć baronem Aandenem zamiast rzezbiarzem.Topór upadł z brzękiem na podłogę.Aanden stał kompletnie osłupiały. Spójrz na ścianę obok ciebie  rzekł cicho Raoden.Mę\czyzna obrócił się, dotknął palcami reliefów ukrytych w szlamie.Szarpnął zarękaw, odgarnął szlam. Litościwy Domi  szepnął. Jakie\ to piękne. Pomyśl o mo\liwościach, Taanie  kusił Raoden. Tylko ty, jedyny rzezbiarz naświecie, mo\esz obejrzeć Elantris.Tylko ty mo\esz doświadczyć jego piękna i uczyć się odjego mistrzów.Jesteś najszczęśliwszym człowiekiem w Opelonie.Dr\ąca dłoń zerwała przyklejone wąsy. A ja chciałem to zniszczyć  wymamrotał. Chciałem zburzyć.Mówiąc to, Aanden spuścił głowę i opadł na kolana, łkając bezgłośnie.Raodenodetchnął z ulgą  ale spostrzegł, \e niebezpieczeństwo jeszcze nie zostało za\egnane.GrupaAandena wciąć dzier\yła w dłoniach kamienie i stalowe pręty.Dashe i jego ludzie znówweszli do budynku, teraz ju\ przekonani, \e nie zawali się na nich za chwilę.Raoden stanął pomiędzy obiema grupami. Stać!  krzyknął, unosząc ręce.Zatrzymali się niepewnie. Ludzie, co wy wyprawiacie?  warknął Raoden. Czy zachowanie Taana nie dajewam do myślenia? Odejdz, Duchu  ostrzegł Dashe, unosząc miecz. Nie!  odparował Raoden. Zadałem wam pytanie.niczego się nie nauczyliście,widząc, co się stało? Nie jesteśmy rzezbiarzami  odparł Dashe. To nie ma znaczenia  odparł Raoden. Nie rozumiecie mo\liwości, jakie macie,mieszkając w Elantris? Mamy tutaj szansę, o jakiej nikt z zewnątrz nie mo\e marzyć. jesteśmy wolni. Wolni?  zadrwił ktoś z grupy Aandena. Tak, wolni  potwierdził Raoden. Przez całą wieczność ludzie walczyli tylko o to,by napełnić sobie \ołądki.śywność to cel desperackiej pogoni, którą zwiemy \yciem,pierwsze i ostatnie pragnienie ciała.Ka\dy, nim zacznie marzyć, kochać, robić cokolwiek,musi najpierw napełnić sobie brzuch.A my jesteśmy inni.Za cenę niewielkiego głodumo\emy uwolnić się z więzów cią\ących na wszystkich \ywych istotach od początków czasu.Miecze opadły lekko, choć Raoden nie wiedział, czy antagoniści analizują jego słowa,czy dopiero próbują je zrozumieć. Po co walczyć?  mówił dalej. Po co zawracać sobie głowę zabijaniem? Nazewnątrz walczą o bogactwa.bogactwa, które ostatecznie słu\ą do zakupu \ywności.Walcząo ziemię.ziemię, na której będą hodować \ywność.Jedzenie to cel walki.A my, my niemamy takich potrzeb.Nasze ciała są zimne  zaledwie potrzebujemy okrycia czypomieszczenia, by się ogrzać.I funkcjonują, choć nie jemy.Czy to nie zdumiewające?Grupy wcią\ zezowały na siebie nieufnie.Filozoficzna debata nie zastąpi im widokunieprzyjaciela. Ta broń w waszych rękach.ona nale\y do świata zewnętrznego.W Elantris nie masensu.Tytuły, klasy, to pomysły z innego świata. Słuchajcie mnie! Jest nas tak mało, \e nie mo\emy sobie pozwolić na stratę anijednego z was.Czy naprawdę warto? Cała wieczność cierpienia za kilka chwil uwolnionejnienawiści?Słowa Raodena rozbrzmiały echem w głuchej ciszy.Wreszcie rozległ się pojedynczygłos i napięcie prysło. Przyłączę się do ciebie  rzekł Taan.Głos dr\ał mu lekko, ale było widać, \e podjąłnieodwołalną decyzję. Myślałem, \e, aby \yć w Elantris, trzeba zwariować, szaleństwojednak tylko powstrzymywało mnie przed dostrze\eniem jego piękna.Odłó\cie broń,przyjaciele.Członkowie jego bandy wytrzeszczyli oczy. Powiedziałem, odło\yć broń. Głos Taana był stanowczy, a jego niska, pękatasylwetka wyprostowała się władczo. Wcią\ tu dowodzę. Nami dowodził baron Aanden  zaoponował jeden z ludzi. Aanden był durniem  odparł z westchnieniem Taan  jak wszyscy, którzy za nimszli.Słuchajcie tego człowieka, w jego słowach jest więcej królewskiej dumy ni\ w całymmoim udawanym dworze.  Odrzućcie gniew  poprosił Raoden. A ja wam w zamian dam nadzieję.Za jego plecami rozległ się brzęk  to miecz Dashe a upadł na kamienną posadzkę. Nie mogę dzisiaj zabijać  stwierdził i odwrócił się, by wyjść.Jego ludzie obserwowali przez chwilę grupę Aandena, po czym dołączyli do dowódcy.Miecz le\ał porzucony na środku sali.Aanden  Taan  uśmiechnął się do Raodena. Kimkolwiek jesteś, dziękuję ci. Chodz ze mną, Taanie  rzekł Raoden. Jest tu budynek, który musisz zobaczyć. Rozdział 17Sarene weszła do pałacowej sali balowej z długim czarnym workiem na ramieniu.Pośród czekających na nią kobiet rozległo się kilka głośnych westchnień. Co?  spytała. Chodzi o twój strój, moja droga  odparła wreszcie Daora. Te kobiety nie sąprzyzwyczajone do takich rzeczy. To wygląda jak ubranie mę\czyzny!  zawołała Seaden, a jej podwójny podbródekzakołysał się z oburzenia.Zaskoczona Sarene spojrzała na swój szary kombinezon, potem na pozostałe kobiety. Chyba nie spodziewałyście się, \e będziemy walczyć w sukniach?  zapytałaniepewnie, bo teraz, kiedy się lepiej przyjrzała, po minach kobiet było widać, \e właśnie tegooczekiwały. Kuzynko, masz przed sobą cię\kie zadanie  ostrzegł łagodnie Lukel, wchodząc tu\za nią i zajmując miejsce w głębi sali. Lukel!  zawołała Sarene. Co ty tu robisz? Jestem przekonany, \e będzie to najbardziej interesujące doświadczenie tygodnia oświadczył, odchylając się na fotelu i zaplatając dłonie za głową. Nie przegapiłbym go zawszystkie złoto w kufrach Wyrna. Ja te\ nie  rozległ się głos Kaise.Drobna dziewczynka przepchnęła się obok Sarene i pobiegła w stronę foteli.Daornjednak wyskoczył z boku i szybko zajął upatrzone przez nią miejsce.Kaise tupnęła ze złościąnogą, ale kiedy się zorientowała, \e wszystkie krzesła pod ścianą są identyczne, po prostuwybrała inne. Przepraszam. Lukel wzruszył ramionami. Mam ich na głowie. Bądz miły dla rodzeństwa, mój drogi  zganiła go Daora. Tak, mamo  odparł natychmiast.Nieco zirytowana tą nagłą widownią Sarene odwróciła się do swoich uczennic.Przyszły wszystkie panie z kółka hafciarskiego  nawet dostojna Daora i jak zwykleroztrzepana królowa Eshen.Ubranie i zachowanie Sarene mogły je przerazić, ale ich głódniezale\ności był silniejszy od oburzenia.Sarene zsunęła z ramienia worek i ujęła w dłonie.Był zapięty na klamerki.Sięgnęłado środka, wyjmując jeden ze swych ćwiczebnych mieczy.Rozległ się lekki metaliczny zgrzyt, kiedy wyciągała długie wąskie ostrze, i zebrane kobiety cofnęły się odruchowo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •