Home HomeMary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)Scott S. Ellis Madame Vieux Carré, The French Quarter in the Twentieth Century (2009)Diane Adams & RJ Scott In the Shadow of the Wolf 2 Broken MemoriesCard Orson Scott Dzieci Umyslu (SCAN dal 922)Card Orson Scott Alvin czeladnik (SCAN dal 707)Card Orson Scott Uczen Alvin (SCAN dal 706)Orson Scott Card Mistrz Piesni by mirmor[rtf]Nik Pierumow Czarna WloczniaBlake, William Complete Poetry And Prose(1)Eddings Dav
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oknapcv.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Burmistrz szybko naradził się z kolegami i po chwili oznajmił, że spotkanie zostaje przeniesione do sali gimnastycznej szkoły.Publiczność ucieszyła się, podniecona własną liczebnością, i ruszyła ulicami w kierunku budynku szkoły.Kobiety skupiły się w gromadki i rozmawiały półgłosem, a w tym czasie mężczyźni otwierali z trzaskiem składane krzesła i ustawiali je na sali, służącej zwykle do gry w koszykówkę.Członkowie rady usiedli za stołem, naprzeciw tłumu, a Bob ponownie poprosił o spokój.Jeden z zawieszonych u góry koszy rzucał na miejskich radnych cień siatki.Kent i Ed Stratton cieszyli się z tego, że tak wiele osób przyszło na zebranie, ale Pete Lewis, Ken Moser, Joe Preston i Gary Spencer spoglądali z niepokojem na głośno pomrukujący tłum.Springer usiadł na samym środku pierwszego rzędu, mając przed sobą twarze członków rady.Obok Alana, po drugiej stronie utworzonego przez środek sali przejścia, siedział Wilber Strunk.Adwokat z Warrington wydawał się zdenerwowany, a jednocześnie skupiony, jak stary lis, próbujący wyczuć zmieniający się wiatr.Sekretarz rady - starsza pani o nazwisku Norah Bonę, która zajmowała się protokołowaniem zebrań i rejestracją uprawnionych do głosowania, odczytała drżącym głosem streszczenie poprzedniego spotkania.Tłum niespokojnie szumiał przez cały czas, kiedy omawiano rezultaty poprzedniego zebrania.Kiedy tylko Kent oznajmił przejście do spraw bieżących, Ed Stratton podniósł dłoń.- Chcę pomówić o Błękitnym Bractwie.Przez salę przebiegł groźny pomruk.- Co z nimi? - spytał ostrym tonem Pete Lewis.- Muszą odejść!Zgromadzona publiczność odpowiedziała nieomal rykiem.Stratton wstał.Miał na sobie lekki, kraciasty garnitur; wymięty, gdyż przez cały dzień siedział w nim w swoim sklepie.Napięta koszula zdawała się podtrzymywać jego okazały brzuch.- Za dużo ich tam mieszka.Stanowią w tej chwili realne niebezpieczeństwo dla naszego miasta.Strunk natychmiast nadstawił uszu i sięgnął po swoją teczkę.Przerzucił pospiesznie znajdujące się w niej papiery i wyjął oprawioną na żółto książeczkę - prawo lokalowe Hudson City.Doktor patrzył z podziwem, jak prawnik błyskawicznie odnalazł odpowiedni ustęp.Strunk, przeczytawszy, zacisnął usta.Sprawiło to Alanowi pewną satysfakcję, ale zdawał sobie również sprawę z tego, jak teraz czuł się adwokat.Rada Miejska storpedowała zaproponowany przez Springera plan budowy tanich domków letniskowych, za pomocą tego samego dokumentu.Stratton wziął w rękę swój egzemplarz żółtej broszurki i otworzył ją na stronie, którą zaznaczył dla niego doktor.Czytając wymachiwał książeczką niczym maczugą.- Prawo lokalowe Hudson City zobowiązuje Radę Miejską do przeciwdziałania istnieniu zbiorowych mieszkań, jeśli uznamy je za niebezpieczne dla naszego miasta.- Oni mieszkają trzy kilometry od Hudson City - przerwał głośno Pete Lewis.Nie przeszkadzają nam w żaden sposób.Publiczność zaprzeczyła gniewnym pomrukiem.Joe Preston odezwał się:- Powiedzmy sobie szczerze: prawo lokalowe dotyczy warunków życia mieszkańców i nie ma żadnego związku z określonymi wydarzeniami, które ostatnio zaszły i być może zaniepokoiły parę osób.Stratton pozwolił zgromadzonym ludziom na pełen złości szum, zanim odpowiedział:- Prawo lokalowe - mówił - odnosi się do wszystkiego, co ma związek z mieszkaniami zbiorowymi, które mogłyby przysporzyć naszemu miastu problemów.- Nie można tego interpretować tak szeroko - sprzeciwił się Gary Spencer.Był najmłodszym członkiem rady i często ulegał starszym od siebie kolegom.Preston i Moser żywo przytaknęli.Kent postukał otwartą dłonią w stół.- Myślę, że Fred Zinser może nam objaśnić tę kwestię.Miejski prawnik siedział po przeciwnej stronie długiego stołu niż pani sekretarz.Żadne z nich nie miało na zebraniu prawa głosu.Zinser powiedział:- To prawo ma szerokie zastosowanie.Zostało pomyślane jako obrona przed powstawaniem zbiorowych mieszkań.Termin ten definiuje się następująco: jest to więcej niż pięć nie spokrewnionych ze sobą osób mieszkających pod jednym dachem.Strunk zaczął już podnosić rękę, ale opuścił ją z powrotem.Jeśli nie działał z oficjalnego nakazu sądowego, nie mógł mieć żadnych praw na zebraniu Rady Miejskiej Hudson City.Stratton odezwał się:- To wyjaśnia sprawę.Panie burmistrzu, proponuję, żebyśmy zastosowali się do tego przepisu, ponieważ odnosi się on do dawnego szpitala psychiatrycznego, obecnie znanego jako ośrodek Błękitnego Bractwa.Część publiczności, która potrafiła uświadomić sobie możliwe skutki wystąpienia Strattona, nagrodziła go burzliwymi oklaskami.Kent walnął dłonią w stół, aby przywrócić porządek.- Czy ktoś chce poprzeć wniosek?Pete Lewis zdecydowanie zaprzeczył ruchem głowy.Joe Preston i Gary Spencer gapili się w stół.Ken Moser patrzył na zgromadzonych ludzi swoimi kaprawymi oczami.Gdyby Hudson City miało jakiegoś patriarchę, byłby nim właśnie on.Dla Springera widoczne było, że stary Ken spogląda na podekscytowany tłum z głębokim niesmakiem.Burmistrz potwierdził brak głosów wspierających Strattona, po czym oznajmił:- Jako pełnoprawny członek rady, popieram postawiony wniosek.- Odczekał, aż na sali ustaną okrzyki zadowolenia.- Propozycja, żebyśmy ograniczyli liczbę osób, którym wolno będzie mieszkać w ośrodku Błękitnego Bractwa, jest otwarta do dyskusji dla wszystkich zebranych.To jest publiczne zgromadzenie i każdy, kto ma coś do powiedzenia na omawiany temat, powinien zabrać głos.Natychmiast wystrzeliło w górę sto rąk.Kent wybrał na chybił trafił.- Wally?Wychudły mechanik samochodowy ze stacji benzynowej Granda powstał z miejsca i powiedział:- Nie podoba mi się, co oni robią.Zabrali ze sobą moje dzieci; zupełnie jakby szły na smyczy.Musimy się ich pozbyć.Sala rozbrzmiała oklaskami.Wally kiwnął głową, aby podziękować zebranym, i usiadł.- Carl! - zawołał burmistrz.Na końcu sali podniósł się rolnik i wymamrotał coś zgadzając się ze zdaniem mechanika.Zaraz potem odezwał się inny farmer, o tubalnym głosie, mówiąc:- Coś zrobili mojej córce.Patrzy na człowieka jak ślepa krowa.- Buster Crayton - wywołał Kent.- Muszą odejść, albo źle się to skończy! - krzyknął Buster.- Jestem gotowy zwyciężyć lub zginąć w tej sprawie!Springer zadrżał z powodu wściekłości, z jaką zagrzmiał potężny ryk na sali.Pojawiała się ona teraz złowieszczo za każdym razem, kiedy kolejni mówcy powtarzali ostrzeżenie Craytona.Wreszcie z miejsca powstał Alfie Potter.Słuchacze uciszyli się, pełni respektu.Rosły hydraulik wyglądał na zakłopotanego.- Sam nie wiem, co myśleć, Bob [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •