Home HomeSteven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American LSarah Masters Voices 1 Sugar StrandsMaster of the Night Angela KnightMaster of the Moon Angela KnightMastering Delphi 6 (2)Masterton Graham Nocna Plaga (SCAN dal 1062)2. Aronson Elliot Psychologia Spoleczna(1)Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Delfiny z PernWorld Without Cancer The Story Of Vitamin b17 G Edward GriffinKutyłowski Miroslaw, Strothmann Willy Kryptografia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oknapcv.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- Mam nadzieję, że jest jeszcze na tym piętrze - powie­dział.- Jeśli się przeniósł, będziemy mieli duże kłopoty.- Schody są pilnowane - zauważyłem.Śpiewająca Skała uśmiechnął się krzywo.- Przed Misquamacusem nic nie jest wystarczająco pil­nowane.Szliśmy ostrożnie zatrzymując się co kilka metrów, by zbadać pokoje, szafy i różne zakamarki.Zaczynałem się za­stanawiać, czy Misquamacus w ogóle istniał, czy nie był tylko jakimś niezwykłym złudzeniem.- Czy sam próbowałeś kiedyś wezwać demona? - spyta­łem.- Może moglibyśmy zebrać kilka po naszej stronie.Jeśli Misquamacus ściąga posiłki, to czemu nie zrobić tego samego?Śpiewająca Skała uśmiechnął się znowu.- Harry, chyba sam nie wiesz, co mówisz.Te demony to nie żarty, to nie poprzebierani ludzie.Największe z nich, najwyższe w indiańskiej hierarchii, mogą przybierać wiele postaci.Niektóre stale zmieniają kształt i całą swoją istotę.W jednej chwili są jak straszliwy bizon, w następnej jak jama pełna węży.Nie mają ludzkiego sumienia ani nie czują litości.Czy sądzisz, że Jaszczur-z-Drzew żałował Jacka Hughesa gdy odgryzał mu dłoń? Jeśli chcesz mieć jakieś demony po swojej stronie, musisz żądać od nich czegoś absolutnie okru­tnego i nie przejmować się konsekwencjami, jeśli coś pójdzie nie tak jak trzeba.- Chcesz powiedzieć, że są złe? - spytałem.Skierowałem snop światła w głąb korytarza, by sprawdzić jakiś podejrzany cień.- Nie - odparł Śpiewająca Skała.- Nie są złe w ludzkim sensie tego słowa.Musisz jednak zrozumieć, że naturalne moce tej planety nie czują sympatii dla ludzkości.Matka Natura, niezależnie od tego, co wypisują o niej w katechizmie szkółki niedzielnej, wcale nie jest dobroduszna.Ścinamy drze­wa i demony drzew zostają wydziedziczone.Budujemy kopal­nie i kamieniołomy, niepokojąc demony ziemi i skał.Jak myślisz, skąd się bierze tyle historii o ludziach opętanych przez złe duchy na samotnych farmach? Byłeś kiedy w Pensylwanii? Widziałeś pentagramy i amulety, jakie noszą farmerzy, by odpędzały demony? Ci farmerzy rozbudzili duchy drzew i pól.Teraz za to płacą.Skręciliśmy w kolejny boczny korytarz.- Co to jest? - spytałem przystając.Wpatrywaliśmy się w mrok.Musieliśmy odczekać ze dwie minuty, zanim oczy przyzwyczaiły się do ciemności i zobaczy­liśmy migotliwy, niebieskawy blask świecący przez drzwi któ­rejś z sal.- Mamy go - rzekł Śpiewająca Skała.- Misquamacus jest tam.Nie wiem, co robi, ale na pewno nic, co by się nam spodobało.Wyjąłem z kieszeni fiolkę z wirusem grypy.- Mamy to - przypomniałem mu.- I cokolwiek on dla nas przygotował nie będzie gorsze od tego, co my mamy dla niego.- Nie przeceniaj się, Harry - ostrzegł Śpiewająca Skała.- Z tego co wiemy, Misquamacus może być odporny.- Doskonale, dodawaj mi odwagi! - spróbowałem zażar­tować.Cały czas jednak czułem dreszcze płynące wszystkimi nerwami mego ciała.Wiele bym dał za możliwość ulżenia swoim jelitom.Zgasiłem latarkę i bardzo ostrożnie ruszyliśmy w stronę migotliwego światełka.Wyglądało jak blask palnika acetyle­nowego lub odbicie dalekiej błyskawicy.Różniło się tylko tym, że miało jakiś nieziemski charakter, niezwykły chłód, który przywodził na myśl gwiazdy oglądane w samotną zimową noc, gdy mrugają zimno, nieskończenie dalekie.Dotarliśmy do drzwi.Były zamknięte.Światło padało przez niewielkie okienko i szparę przy podłodze.- Sam zajrzysz, czy ja mam to zrobić? - spytał Śpiewają­ca Skała.Zadrżałem, jakby ktoś nastąpił na mój własny grób.- Zajrzę.Ty zrobiłeś już dość.Podszedłem bliżej i przycisnąłem się do ściany obok drzwi.Była dziwnie chłodna, a gdy zbliżyłem się do okienka zauwa­żyłem, że szyba pokryta jest szronem.Szron - w ogrzewanym szpitalu? Wskazałem palcem, by zwrócić na niego uwagę Śpiewającej Skały.Skinął głową.Ostrożnie przysunąłem twarz do okienka i zajrzałem do wnętrza.To, co zobaczyłem sprawiło, że całe ciało pokryła mi gęsia skórka, a włosy uniosły się jak kolce przestraszonego jeżozwierza.ROZDZIAŁ 8NAD CZERNIĄMisquamacus siedział niezgrabnie na środku podłogi pod­pierając ręką swe zdeformowane ciało.Całe umeblowanie sali, wyglądającej na wykładową, zostało odrzucone na boki, jakby przez gwałtowny wicher.Uprzątniętą w ten sposób podłogę Misquamacus poznaczył kredą.Dostrzegłem duży krąg, a wewnątrz niego dziesiątki kabalistycznych znaków i figur.Odrodzony czarnoksiężnik wznosił nad nimi lewą rękę i chrapliwym, natrętnym szeptem intonował jakieś za­klęcia.Lecz nie krąg i nie rzucanie czaru tak mnie przeraziło, lecz mglista półprzejrzysta sylwetka, pojawiająca się i znikająca w środku koła - postać z migocącego błękitnego światła o zmiennych kształtach.Gdy osłoniłem oczy, udało mi się dostrzec niezwykłą, podobną do ropuchy istotę, która zdawała się drżeć i znikać, zmieniać się i rozpływać.Śpiewająca Skała podszedł cicho i stanął obok mnie przy okienku.Spojrzał tylko raz szepnął:-- Gitche Manitou, ochroń nas, Gitche Manitou, osłoń nas przed krzywdą, Gitche Manitou, powstrzymaj naszych wrogów.- Co to jest? - syknąłem.- Co się tam dzieje?Śpiewająca Skała, zanim odpowiedział, dokończył swą in­wokację.- O, Gitche Manitou, udziel nam pomocy, O, Gitche Manitou, ocal nas od ran.Ześlij nam szczęście i dobry los przez wszystkie księżyce naszego życia.- Śpiewająca Skało, co to jest?- Gwiezdna Bestia - odparł Indianin wskazując obrzyd­liwą, zniekształconą sylwetkę podobnego do ropuchy stwora.- To najlepsze tłumaczenie jej imienia, jakie przychodzi mi do głowy.Nigdy jeszcze jej nie widziałem.Znam jej wygląd tylko z rysunków i z opowieści starych szamanów.Myślałem, że nawet Misquamacus nie odważy się jej przywołać.- Dlaczego? - szepnąłem.- Czy jest aż tak niebez­pieczna?- Sama w sobie Gwiezdna Bestia nie jest szczególnie groźna.Może cię zniszczyć nawet się nad tym nie zastanawia­jąc, lecz nie jest ani potężna, ani ważna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •