[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Yossarian — na sam widok tego nazwiska wstrząsał nim dreszcz.Tyle es to musiało być coś wywrotowego.Przypominało słowa takie, jak: szpiegostwo i podstęp, jak socjalista, faszysta i komunista.Było to nienawistne, obce, odrażające nazwisko, po prostu nazwisko nie budzące zaufania.Nie przypominało niczym takich czystych, rześkich, uczciwych amerykańskich nazwisk, jak Cathcart, Peckem czy Dreedle.Pułkownik Cathcart wstał powoli i znowu zaczął przechadzać się po pokoju.Prawie bezwiednie wziął z kosza dorodnego pomidora i wgryzł się w niego żarłocznie.Natychmiast skrzywił się i wyrzucił pomidora do kosza.Pułkownik nie lubił dorodnych pomidorów, nawet jeżeli były to jego własne pomidory, a te nie były nawet jego.Zostały zakupione na targowiskach całej Pianosy przez pułkownika Korna, ukrywającego się pod różnymi nazwiskami, przewiezione pod osłoną nocy na farmę pułkownika w górach i następnego ranka sprowadzone do siedziby sztabu celem odsprzedania ich Milowi, który płacił pułkownikowi Cathcartowi i pułkownikowi Kornowi powyżej cen rynkowych.Pułkownik Cathcart często zastanawiał się, czy to, co robią z dorodnymi pomidorami, jest legalne, ale ponieważ pułkownik Korn zapewniał go, że tak, starał się o tym nie myśleć.Nie wiedział również, czy legalny jest jego dom w górach, gdyż wszystkie formalności załatwiał pułkownik Korn.Pułkownik Cathcart nie był pewien, czy jest właścicielem domu, czy dzierżawcą, oraz od kogo go nabył i za ile, jeżeli w ogóle zapłacił.Pułkownik Kom odpowiadał za stronę prawną i skoro on zapewniał, że oszustwa, wymuszenia, spekulacje walutowe, malwersacje, oszustwa podatkowe i kombinacje na czarnym rynku są legalne, pułkownik Cathcart nie mógł z nim dyskutować.Pułkownik Cathcart wiedział o swoim domu w górach tylko tyle, że posiada taki dom i że go nie cierpi.Nic go tak nie nudziło, jak dwa lub trzy dni, które musiał tam spędzać co drugi tydzień, aby podtrzymywać iluzję, że ten wilgotny, pełen przeciągów, kamienny wiejski dom w górach jest złotym pałacem zmysłowych rozkoszy.W klubach oficerskich wrzało od niezbyt ścisłych, ale szczegółowych opowieści o hucznych, tajnych pijaństwach i orgiach, które się tam odbywają, oraz otoczonych tajemnicą, intymnych ekstatycznych nocach z najpiękniejszymi, najbardziej kuszącymi, najbardziej namiętnymi i najłatwiejszymi do zaspokojenia włoskimi kurtyzanami, aktorkami, modelkami i hrabinami.Żadnych takich tajnych nocy rozkoszy ani otoczonych tajemnicą orgii alkoholowych i seksualnych nie było.Co innego, gdyby generał Dreedle albo generał Peckem zdradził chęć wzięcia udziału w orgii, ale żaden z nich o tym nie napomknął, a pułkownik nie miał zamiaru tracić czasu i energii na pieszczoty z pięknymi kobietami, skoro nie widział w tym żadnych dla siebie korzyści.Pułkownik bał się wilgotnych, samotnych nocy i nudnych, pustych dni w swojej wiejskiej rezydencji.Znacznie ciekawiej było w dowództwie grupy, gdzie mógł napędzać stracha każdemu, kogo sam się nie bał.Jednakże, jak mu często przypominał pułkownik Korn, posiadanie domku w górach nie dodaje splendoru, jeżeli się z niego nigdy nie korzysta.Litował się nad sobą, ilekroć musiał jechać do swojego domu.Zabierał do jeepa dubeltówkę i spędzał tam monotonne godziny na strzelaniu do ptaków i dorodnych pomidorów, które rosły tam nie pielęgnowane, bo nikomu nie opłacało się ich zbierać.Do niższych stopniem oficerów, którym mimo to uważał za stosowne okazywać szacunek, pułkownik Cathcart zaliczał majora.de Coverley, chociaż wcale nie miał na to ochoty i nie był nawet pewien, czy musi to robić.Major.de Coverley był wielką zagadką dla niego,podobnie jak dla majora Majora i w ogóle dla wszystkich, którzy go kiedykolwiek spotkali.Pułkownik Cathcart nie wiedział, czy na majora.de Coverley patrzeć z dołu, czy z góry.Major.de Coverley był zaledwie majorem, mimo że był o całe wieki starszy od pułkownika Cathcarta; jednocześnie tyle ludzi traktowało majora.de Coverley z tak głęboką i pełną lęku czcią, że pułkownik Cathcart podejrzewał, iż muszą coś wiedzieć.Major.de Coverley swoją groźną, zagadkową osobowością utrzymywał go w stanie ciągłego niepokoju i nawet pułkownik Kom wolał się mieć przed nim na baczności.Wszyscy się go obawiali, choć nikt nie wiedział dlaczego.Nikt nawet nie wiedział, jak major.de Coverley ma na imię, gdyż nikt nie śmiał go o to spytać.Pułkownik Cathcart wiedział, że major.de Coverley wyjechał, i cieszył się z jego nieobecności, dopóki nie przyszło mu do głowy, że major.de Coverley może gdzieś tam spiskuje przeciwko niemu, i wtedy zapragnął, żeby major.de Coverley wrócił czym prędzej do eskadry, gdzie było jego miejsce i gdzie można by go mieć na oku.Po chwili takiego chodzenia tam i z powrotem dało o sobie znać płaskostopie.Pułkownik usiadł znowu przy biurku i postanowił przystąpić do systematycznej i dojrzałej oceny całokształtu sytuacji wojskowej.Z rzeczową miną człowieka nawykłego do działania wyciągnął duży biały blok papieru, narysował prostą pionową linię przez środek i przekreślił ją u góry linią poziomą, dzieląc stronicę na dwie równe kolumny.Zastygł na chwilę w krytycznym zamyśleniu.Potem pochylił się nad biurkiem i u góry lewej kolumny ścieśnionym, starannym charakterem napisał: “Plamy na honorze!!!" A nad prawą kolumną napisał: “Liście do wieńca sławy!!! !!" Odchylił się do tyłu, żeby spojrzeć z podziwem na swój wykres z należytej perspektywy.Po kilku sekundach uroczystej deliberacji poślinił starannie koniec ołówka i pod nagłówkiem “Plamy na honorze!!!" napisał, starannie zachowując odstępy: FerraraBolonia (przesunięcie linii frontu na mapie) Strzelnica Nagi osobnik w szeregu (po Awinionie)Po chwili dodał:Zatrucie pokarmowe (podczas oblężenia Bolonii) oraz Jęki (epidemia podczas odprawy przed Awinionem)Wreszcie dopisał: Kapelan (przesiaduje co wieczór w klubie oficerskim)Postanowił okazać litość kapelanowi, mimo że go nie lubił, i pod nagłówkiem “Liście do wieńca sławy!!! !!" napisał:Kapelan (przesiaduje co wieczór w klubie oficerskim) W ten sposób dwie notatki na temat kapelana znosiły się wzajemnie.Obok “Ferrara" i “Nagi osobnik w szeregu (po Awinionie)" dopisał:Yossarian!Obok “Bolonia (przesunięcie linii frontu na mapie)" i “Jęki (epidemia podczas odprawy przed Awinionem)" śmiałym, zdecydowanym charakterem pisma postawił “?".Pozycje, przy których stał “?", zamierzał zbadać bezzwłocznie, aby ustalić, czy mają jakiś związek z Yossarianem.Nagle ręka mu zadrżała i nie był w stanie pisać dalej.Wstał przerażony czując, że jest cały lepki i tłusty, i podbiegi do otwartego okna, aby zaczerpnąć świeżego powietrza.Spojrzał na strzelnicę i cofnął się z głośnym jękiem rozpaczy, dzikim, oszalałym wzrokiem omiatając gorączkowo ściany swego biura, jakby roiło się w nim od Yossarianów.Nikt go nie kochał.Generał Dreedle go nienawidził, choć z drugiej strony generał Peckem go lubił, choć właściwie nie mógł być tego pewien, gdyż pułkownik Cargill, adiutant generała Peckema, niewątpiwie miał swoje własne ambicje i prawdopodobnie szkodził mu w oczach generała przy każdej okazji.Jedyny dobry pułkownik, zdecydował, to martwy pułkownik, oczywiście z wyjątkiem jego samego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]