Home HomeCharles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)Jeffrey Schultz Critical Companion To John Steinbeck, A Literary Reference To His Life And Work (2005)John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)Marsden John Kroniki Ellie 01 Wojna się skończyła, walka wcišż trwaJohn Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwaKos Kala, Selby John Moc aloha i wiedza huny[5 2]Eriskon Steven Przyplywy Siodme zamkniecieSekty I N R R Jako Problem TeolEco Umberto BaudolinoOrson Scott Card Cien Heg
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • bibliotekag2.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .To samo mówił zresztą o trzech po­przednich prezydentach.Podrapał się w czoło i osunął się w fotel.- Możemy to zrobić, panie prezydencie - odezwał się nagle miłym, przyjacielskim tonem.Jako typowy choleryk, miewał częste zmiany nastroju i teraz - ni z tego, ni z owe­go - zaczął być kurtuazyjny.Rozpływał się w uprzejmo­ści.- Dziękuję, panie prezydencie.Jestem zobowiązany.Tak, jutro na pewno będę u pana.Odłożył delikatnie słuchawkę i odezwał się z zamknię­tymi oczami:- Każe nam wziąć pod lupę tego reportera z “Posta”.Powiedziałem, że się zgadzamy.- Mamy go śledzić? - spytał K.O.- Tak.Dwóch ludzi przez całą dobę.Sprawdzimy, dokąd chadza wieczorami, z kim sypia i tak dalej.To kawaler?- Rozwiedziony.Siedem lat temu - odparł Lewis.- Przypilnuj osobiście, żeby nikt się o tym nie dowie­dział.Weź tajniaków i zmieniaj ich co trzy dni.- On naprawdę uważa, że przecieki powstają u nas?- Nie, chyba nie.Gdyby tak myślał, nie kazałby nam śledzić reportera.Według mnie wie, że to sprawka jego ludzi.I chce ich złapać.- Mała przysługa - dodał ochoczo Lewis.- Coś w tym rodzaju.I pamiętaj, żeby nikt się o tym nie dowiedział, jasne?L.Matthew Barr urzędował w ciasnym pokoiku na dru­gim piętrze brzydkiego i od dawna nie odnawianego biu­rowca przy ulicy M w Georgetown.Na drzwiach gabinetu nie umieszczono żadnej tabliczki informacyjnej.Obok win­dy stał uzbrojony strażnik, ubrany po cywilnemu, który zawracał nieproszonych gości.W biurze leżał wytarty dy­wan i stały mocno podniszczone meble.Pokrywał je kurz - było jasne, że delegatura nie marnuje pieniędzy na sprzą­tanie.Barr był szefem delegatury - nieoficjalnej, utajnionej komórki Komitetu na Rzecz Reelekcji Prezydenta.Sam komitet zajmował obszerne, komfortowo urządzone biura w Rosslyn, po drugiej stronie rzeki.W oficjalnej siedzibie KNRRP otwierały się wszystkie okna, pracowały uśmie­chnięte sekretarki i sprzątały schludne panie.Tutaj było inaczej.Fletcher Coal wysiadł z windy i skinął głową strażni­kowi, który skłoniwszy się nieznacznie dalej trwał w bez­ruchu.Znali się doskonale.Labiryntem zatęchłych pokoi­ków Coal dotarł przed zamknięte drzwi.Szef gabinetu szczycił się tym, że potrafi być wobec siebie szczery; szcze­rze przyznawał w duchu, że nie boi się nikogo w całym Waszyngtonie, z jednym małym wyjątkiem: Matthew Barra.Szef delegatury napawał go strachem i zawsze budził podziw.W przeszłości Barr służył w piechocie morskiej, praco­wał dla CIA - był szpiegiem, dwukrotnie skazanym za naruszenie tajemnicy służbowej i niesubordynację.Dzięki różnym machinacjom zarobił miliony, a pieniądze ukrył przed wymiarem sprawiedliwości.Spędził kilka miesięcy w więzieniu o złagodzonym rygorze - prawdziwym klubie sportowym dla przestępców zza biurek - i kara nie zrobiła na nim żadnego wrażenia.Coal osobiście zwerbował go do kierowania nie istniejącą oficjalnie delegaturą, której roczny budżet wynosił cztery miliony w gotówce, pocho­dzące głównie z nielegalnych funduszy.Barr nadzorował niewielką grupę doskonale wyszkolonych bandytów, którzy wykonywali wszystkie tajne misje delegatury.Drzwi prowadzące do gabinetu były zawsze zamknięte.Barr otworzył je osobiście i Coal wszedł do środka.Spot­kanie będzie krótkie - jak zwykle.- Pozwól, że zgadnę - zaczął Barr.- Chcesz znaleźć przeciek.- W pewnym sensie.Chcę, żebyś śledził tego reportera, Granthama.Miej go na oku przez całą dobę i sprawdź, z kim rozmawia.Dostaje same najsmaczniejsze kąski i obawiam się, że ktoś od nas podaje mu je na talerzu.- Przeciekacie jak stara balia.- No właśnie.I dlatego ta historia z Khamelem była przynętą.Sam ją zarzuciłem.- Tak myślałem.Za ładnie to wygląda - uśmiechnął się Barr.- Miałeś kiedyś do czynienia z Khamelem?- Nie.Dziesięć lat temu wszyscy byli pewni, że nie żyje.On sam kolportował tę plotkę.Facet jest elastyczny; nigdy go nie złapią.Potrafi pół roku przemieszkać w kar­tonowej budzie w Sao Paulo, jeść szczury i korzonki, a po­tem polecieć do Rzymu i zabić dyplomatę, po czym zaszyć się gdzieś w Singapurze.Nie zbiera wycinków prasowych na swój temat.- Ile ma lat?- Dlaczego pytasz?- Fascynuje mnie.Chyba wiem, kto go wynajął do za­łatwienia Rosenberga i Jensena [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •