[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To prawda, co rzekła przed chwilą.Jesteś głupcem,- Mów, co wiesz! - Lorenzo wstał, zbliżył się do kupcze.Mnie zaś ciekawi, co ona ma nam dołoża.powiedzenia! A druga rzecz, że z niewiastami nie- Nie tak prędko, Pizańczyku.wojuję, a już z całą pewnością ich nie zabijam, ani nie- Skąd wiesz, żem w służbie Pizy, wiedzmo? - pozwolę brać na męki.Cofnął się pół kroku.- Rycerski honor - parsknął Lorenzo.- I ty nazywaszStara roześmiała się na całe gardło.mnie głupcem!- Wyczuwam w twym głosie strach, młodzieńcze!.Esclas nie odpowiedział.Patrzył uważnie na kobietę,Esclas zbliżył się, obejrzał ją uważnie.spokojnie obserwującą zajście.Aagodnym, ale nie- Ty wiesz coś, o czym ten tutaj nie ma pojęcia, znoszącym sprzeciwu gestem posadził kupca obokprawda? siebie.- Być może - odparła powoli, z zastanowieniem.-Jednak to, co wiem, na nic się wam nie przyda.- ***Niespodziewanie w jej ustach arabska mowa płynniezamieniła się w czysty język normandzki.- Powiadają o Księżyc kończył swoją wędrówkę po nieboskłonie.tobie, żeś marnego rozumu, panie rycerzu.Jednak z Punkciki gwiazd zdawały się tak bliskie, że gdybytego, co widzę i słyszę, mylą się ci, co sądzą, żeś wyciągnąć rękę, można by je zgarnąć jak rozsypanemilczek, bo nie masz o czym gadać.Przeliczyli się złote monety.ludzie, którzy składali to na karb głupoty.- Nie śpisz jeszcze, ojcze? Don Bartolomeo obejrzał- Tak sądzisz, niewiasto? A skąd w ogóle przyszło ci się.to do głowy? Skąd mnie znasz i gdzie nauczyłaś się tak - Jak widzisz, kochanie.doskonale mowy swoich wrogów, Franków? - Troski i zmartwienia nie pozwalają zmrużyć oka?- Wiem o tobie więcej niż inni, możesz mi wierzyć.Uśmiechnął się.Podeszła bliżej, objął ją ramieniem,Czytać w was obu można jak w otwartej księdze, trzeba wskazał ciemność za oknem.to tylko umieć.Ty zresztą ukrywasz niewiele.Jesteś - Troski i zmartwienia, Mario.Ale nie tylko.Doinny niż twój towarzysz, który usiłuje zataić swoje nich jestem przyzwyczajony.Sen z oczu spędza mi cośmyśli i zamiary pod układnym uśmiechem, gniewnym innego, wręcz przeciwnego.Nadzieja.gestem czy zmarszczonym czołem.Nie na wiele się to - Nadzieja? - roześmiała się.- Nie przypuszczałam,żeby i ona mogła tak bardzo zakłócić odpoczynek.LISTOPAD 2003UDRKA CZASU-A jednak, córko.- Esclas nie jest głupcem! Mylisz się co do niego.- Czyżbyś znalazł sposób, żeby pognębić naszych - Posłuchaj, dziewczyno! Dla mnie głupcem jestodwiecznych wrogów z Wenecji i Genui? Czy to ma każdy, kto w imię honoru i wierności idzie tam, skądzwiązek z wyprawą Lorenza i rycerza Esclasa? może nie powrócić!Zerknął na nią kątem oka.Nagle do serca wkradł się Natychmiast pożałował tych słów.Maria wybuchłanowy niepokój.Dlaczego tak wypytuje.A może i ona płaczem.została kupiona przez którąś z wrogich sił działających - Ojcze, dlaczego ty, który jesteś tak dobry dla mnie,w Ziemi Zwiętej? Czy trzeba zacząć ukrywać przed nią nie potrafisz być równie dobry dla innych ludzi?!wszystko, tak jak i przed innymi? Natychmiast odrzucił Wybiegła, zanim zdążył ją powstrzymać.Poczułabsurdalną myśl.ukłucie w piersi.Coraz częściej zdarzało się, że- Spójrz, Mario, jaka piękna noc.Rześki powiew odczuwał podobne kłucia, serce zaczynało łomotać inadciąga znad morza.Trudno uwierzyć, że jutro, skoro drgać, jakby chciało wyrwać się na zewnątrz, a potemtylko wzejdzie słońce, zacznie się tutejszy zwykły ta nagła burza przeradzała się w długotrwały, tępy ból.skwar.Jutro wezwie medyka, niech upuści mu krwi, albo poda- Nie zbywaj mnie i nie zmieniaj tematu, ojcze! pomocne driakwie.Musi być teraz zdrowy i pełen sił,Powiedz mi, czy twoja bezsenność wiąże się z tą nie czas na słabość.Jeszcze raz spojrzał w okno, nasprawą? Odpowiedz! gwiazdy.Po raz pierwszy zapragnął, aby Esclas jednak- Chcesz wiedzieć zbyt dużo.- Odsunął się od niej.- powrócił z Moabu.Nagle pożałował dyspozycji, któreDlaczego pytasz tak uparcie.Czy ktoś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]