Home HomeIssac Asimov NemesisAsimov Pozytronowy CzlowiekAsimov Isaac Nagie slonce (SCAN dal 1013)Asimov Isaac Narodziny Fundacji (SCAN dal 10Asimov Isaac Druga Fundacja (SCAN dal 850)Asimov Isaac Fundacja i ImperiumIskry z popiołów nieznane opowiadania XIX wiekuMitchell Margaret Przeminęło z wiatrem (tom 3)Hamlet W.SchakespeareADAM MICKIEWICZ pantadeusz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam0012.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Przyślij mi szczegółowe sprawozdanie, a teraz, jeślimożesz, pokrótce wyjaśnij, o co ci chodzi.Lamont odszedł od thixobordu, z niemożliwym do przeoczenia wyrazem pogardy na twarzy.- Dobrze - powiedział.- Druga zasada termodynamiki opisuje proces, którynieustannie niweluje poziomy.Woda nie płynie w dół; tak naprawdę to poziomy potencjaługrawitacyjnego zostają tu wyrównane.Woda mogłaby łatwo wpływać pod górę, gdybyzostała uwięziona pod ziemią.Można uzyskiwać pracę, ustawiając obok siebie dwa ciała oróżnych temperaturach, ale rezultatem końcowym jest to, że temperatura jest wyrównana napośrednim poziomie.Gorące ciało się ochładza, a zimne się ogrzewa.Zarówno ochładzanie,jak i ogrzewanie są równoważnymi aspektami drugiej zasady termodynamiki i wodpowiednich warunkach - zachodzą równie spontanicznie.- Nie ucz mnie elementarnej termodynamiki, młody człowieku.Czego chcesz? Mambardzo mało czasu.Lamont, nie zmieniając tonu, powiedział:- Pracę Pompy Elektronowej otrzymujemy dzięki wyrównywaniu się ekstremalności.W tym przypadku poziomami są prawa fizyki naszych dwóch Wszechświatów.Warunki,które umożliwiają istnienie tych praw, jakiekolwiek one są, przenoszą się z jednego świata wdrugi, a rezultatem końcowym są dwa światy o identycznych prawach natury, co oznacza, żew porównaniu z sytuacją wyjściową mają one pośrednie prawa.A ponieważ spowoduje to,jak sądzę, trudne do określenia, ale z pewnością katastrofalne zmiany w tym świecie, wydajesię, że poważnie powinno się rozważyć kwestię zatrzymania Pomp i całego projektu.Lamont spodziewał się, że w tym momencie Hallam wybuchnie, ucinając jakąkolwiekmożliwość dalszych wyjaśnień.Hallam nie zawiódł.Wyskoczył z krzesła, przewracając je.Odepchnął je kopniakiem i pokonał dwa kroki dzielące go od rozmówcy.Lamont pospiesznie odsunął do tyłu swoje krzesło i wstał.- Jesteś idiotą! - krzyczał Hallam, prawie że jąkając się z gniewu.- Czy nie przyszło cina myśl, że wszyscy w tej stacji rozumieją problem wyrównywania się praw natury?Marnujesz mój czas, mówiąc mi o czymś, co wiedziałem, kiedy ty jeszcze uczyłeś się czytać!Wynoś się stąd, a jeśli tylko będziesz chciał złożyć rezygnację, wiedz, że już jązaakceptowałem.Lamont wyszedł, uzyskując dokładnie to, czego chciał, a jednak czuł złość na myśl otym, jak został potraktowany przez Hallama. 6.(dokończenie) - W każdym razie - powiedział Lamont - nie można mi niczarzucić.Próbowałem mu powiedzieć.Nie chciał tego słuchać.Teraz mogę uczynić następnykrok.- A co to będzie? - zapytał Bronowski.- Spotkam się z senatorem Burtem.- Przewodniczącym Komisji do Spraw Technologii i Zrodowiska?- Właśnie z tym.Chyba o nim słyszałeś?- A kto nie słyszał.Ale po co to, Pete, pytam cię jeszcze raz.O co chodzi?- Nie umiem ci tego wyjaśnić.Nie znasz parateorii.- A czy senator Burt ją zna?- Lepiej niż ty, jak sądzę.Bronowski wycelował w niego palec.- Pete, przestań się bawić ze mną w kotka imyszkę.Być może ja wiem coś, o czym ty nie wiesz.Nie możemy razem pracować, jeślipracujemy przeciwko sobie.Albo jesteś członkiem naszej dwuosobowej spółki, albo nie.Powiedz mi, co ci chodzi po głowie, a ja ci powiem coś w zamian.W przeciwnym razie lepiejz tym od razu skończyć.Lamont wzruszył ramionami.- W porządku.Teraz, gdy mam już za sobą spotkanie zHallamem, to i tak nie ma już znaczenia.Sprowadza się do tego, że Pompa Elektronowaprzenosi prawa natury.W paraświecie oddziaływania silne są sto razy mocniejsze niż tutaj, cooznacza, że rozszczepianie jądra atomowego zachodzi łatwiej w naszym świecie, a z koleisynteza jądrowa - tam.Jeśli Pompa Elektronowa będzie działać wystarczająco długo, dojdziedo ostatecznego wyrównania, w którym silne oddziaływania jądrowe będą tak samo mocne wobu Wszechświatach i u nas będą dziesięć razy mocniejsze niż teraz, a u nich wynosić będąjedną dziesiątą obecnej siły.- Czy nikt o tym nie wie?- A jakże, wszyscy wiedzą.Było to od początku oczywiste.Nawet Hallam wiedział.Właśnie to go tak ekscytowało.Przedstawiłem mu sprawę szczegółowo, jakbym myślał, żenigdy na to nie wpadł, i wtedy wybuchł.- To w czym problem? Czy istnieje niebezpieczeństwo, że oddziaływania jądrowe sięwyrównają?- Oczywiście.A jak myślisz?- Nie myślę.Kiedy nastąpi wyrównanie oddziaływań?- Przy obecnym tempie za około l030 lat.- Ile to jest? - Wystarczająco długo, by powstało, rozwijało się, zestarzało i wygasło jeden podrugim bilion bilionów Wszechświatów takich jak ten.- Do licha, Pete.Dlaczego się tym tak przejmujesz?- Ponieważ, by osiągnąć tę cyfrę - mówił powoli i starannie Lamont - która zostałaoficjalnie uznana, przyjęto pewne błędne założenia.I jeśli je zmienić na prawdziwe- jak sądzę - okaże się, że już teraz mamy problem.- Co za problem?- Wyobraz sobie, że Ziemia zamienia się w obłok gazu w ciągu pięciu minut.Czy nieuważasz, że jest to problem?- Z powodu pompowania?- Z powodu pompowania.- A co ze światem paraludzi? Czy oni też są w niebezpieczeństwie?- Jestem tego pewien.W innym, ale w niebezpieczeństwie.Bronowski wstał, zaczął chodzić tam i z powrotem.Miał bujne, długie, ciemne włosy,ścięte - jak dawniej mówiono-  na pazia.Targał je nerwowo.- Jeśli paraludzie są bardziej inteligentni niż my -powiedział - czy używaliby Pompy? Z pewnością wiedzieliby, że jest niebezpieczna, zanimzaczęliby ją użytkować.- Myślałem o tym - odparł Lamont.- Jak mniemam, było to ich pierwsze pompowaniei - podobnie jak my - uruchomili ten proces ze względu na pozorne korzyści, jakie miałprzynieść, a konsekwencjami zaczęli się przejmować dopiero pózniej.- Ale mówisz, że ty znasz te konsekwencje już teraz.Dlaczegóż oni mieliby byćpowolniejsi niż ty?- To zależy od tego, czy i kiedy zaczęli się przejmować.Pompa jest zbyt atrakcyjnązabawką, by ją - ot, tak sobie - wyrzucić w kąt.Ja sam nie próbowałbym szukać dziury wcałym, gdyby nie.Ale czy nie chciałeś mi czegoś powiedzieć, Mike?Bronowski przestał maszerować, utkwił spojrzenie w Lamoncie i rzekł: - Myślę, żecoś mam.Lamont spojrzał na niego dzikim wzrokiem, po czym skoczył do przodu i złapał go zarękaw.- Parasymbole? Mów, Mike!- Zdarzyło się to wtedy, gdy byłeś z Hallamem, a właściwie kiedy byłeś u Hallama.Nie bardzo wiedziałem, co z tym począć.Nie byłem pewien, o co w tym wszystkim chodzi.Ateraz.- A teraz.? - Nadal nie jestem pewien.Przysłali folię z czterema symbolami.- Tak?-.w łacińskim alfabecie.Można to wymówić.- Co?- Oto one.Bronowski niczym magik wyciągnął folię.Na blaszce były wygrawerowane, różniącesię zupełnie od delikatnych, skomplikowanych spirali oraz mieniących się kolorami tęczyparasymboli, cztery duże litery napisane niemal z dziecięcą pieczołowitością: FEER.- Go to ma znaczyć? - powiedział Lamont głosem pozbawionym emocji.- O ile to dobrze zinterpretowałem, jest to zle napisane słowo FEAR* [*strach albobać się (wszystkie przypisy od tego miejsca - przyp.tłum.).] [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •