[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedy poczuje się na-prawdę zle.W końcu wystąpi totalna arytmia, skurcze komór serca, dolnej i gór-nej, zaczną następować całkowicie niezależnie od siebie i Ellis umrze w cierpieniui strachu.Co zrobię, pomyślał Jean-Pierre, kiedy będzie krzyczał z bólu proszącmnie, lekarza, bym mu pomógł? Czy dam mu do zrozumienia, że pragnę jegośmierci? Czy odgadnie, że podałem mu truciznę? Czy może będę przemawiał doniego uspokajająco, tak jak to potrafię, i starał się ułatwić mu zejście? Nie dener-wuj się, to normalny efekt uboczny działania środka przeciwbólowego, wszystkobędzie dobrze.Zastrzyk był gotowy.Potrafię to zrobić, uświadomił sobie Jean-Pierre.Potrafię go zabić.Nie wiemtylko, co się ze mną stanie potem.Odsłonił Ellisowi ramię i wiedziony zawodowym nawykiem przemył miejscewkłucia alkoholem.W tym momencie pojawił się Masud.Jean-Pierre nie słyszał, jak nadchodzi, i aż podskoczył, kiedy Afgańczyk wy-rósł tuż obok jak spod ziemi.Masud położył mu rękę na ramieniu. Przestraszyłem cię, Monsieur le docteur powiedział.Ukląkł przy głowieEllisa. Rozważyłem tę propozycję amerykańskiego rządu zwrócił się pofrancusku do Ellisa.Jean-Pierre klęczał jak skamieniały ze strzykawką w prawej dłoni.Jaką pro-pozycję? O co tu, u diabła, chodzi? Masud mówi otwarcie, jakby Jean-Pierre był142jednym z jego towarzyszy którym zresztą, w jakimś sensie był tylko żeEllis.Ellis może zasugerować, żeby porozmawiali o tym na osobności.Ellis uniósł się z wysiłkiem na łokciu.Jean-Pierre wstrzymał oddech, ale Ellispowiedział tylko: Mów dalej.Jest zbyt wyczerpany, pomyślał Jean-Pierre, i za bardzo cierpi, by zawra-cać sobie głowę podejmowaniem wyrafinowanych środków bezpieczeństwa; pozatym powodów do podejrzewania mnie ma nie więcej niż Masud. Podoba mi się podjął Masud. Zadaję sobie jednak pytanie, jak sięwywiążę z mojej części umowy.Oczywiście! pomyślał Jean-Pierre. Amerykanie nie wysyłaliby najlep-szego agenta CIA po to, żeby uczył partyzantów wysadzania mostów i tuneli.Ellisprzybył tutaj, by dobić jakiegoś targu! Trzeba przekonać resztę przywódców do tego planu szkolenia kadr z in-nych stref ciągnął Masud. Nie będzie to łatwe.Zaczną węszyć jakiś pod-stęp zwłaszcza jeśli to ja wysunę tę propozycję.Sądzę, że to ty musisz im jąprzedstawić i powiedzieć, co w zamian oferuje twój rząd.Jean-Pierre nastawił ucha.Plan szkolenia kadr z innych stref! Co to, u diabła,za pomysł? Z przyjemnością to zrobię powiedział z pewną trudnością Ellis. Tybędziesz musiał tylko zebrać ich wszystkich w jednym miejscu. Dobrze. Masud uśmiechnął się. Zwołam naradę wszystkich przywód-ców ruchu oporu i odbędzie się ona tutaj, w Dolinie Pięciu Lwów, w wiosce Dargza osiem dni.Jeszcze dzisiaj roześlę gońców z wiadomością, że jest tu przedsta-wiciel rządu Stanów Zjednoczonych, który pragnie omówić kwestię dostaw broni.Narada! Dostawy broni! W głowie Jean-Pierre a zaczynał się klarować kształttej umowy.Tylko co robić? Przyjdą? spytał Ellis. Wielu, tak odparł Masud. Nasi towarzysze z zachodnich pustyń nie; to za daleko i nie znają nas. A tych dwóch, o których szczególnie nam chodzi Kamil i Azizi? Masudwzruszył ramionami. Wszystko w rękach Boga.Jean-Pierre drżał z podniecenia.To byłoby najważniejsze wydarzenie w dzie-jach afgańskiego ruchu oporu.Ellis szperał w swojej torbie polowej leżącej na ziemi koło jego głowy. Może potrafię ci pomóc w przekonaniu Kamila i Aziziego mówił.Wy-dobył z torby dwie małe paczuszki i otworzył je.Zawierały płaskie, prostokątnesztabki żółtego metalu. Złoto powiedział. Każda z tych sztabek jest wartaokoło pięciu tysięcy dolarów.143To była fortuna pięć tysięcy dolarów to więcej niż dwuletni dochód prze-ciętnego Afgańczyka.Masud wziął sztabkę złota i zważył ją w dłoni. A to co? spytał wskazując na znak wybity pośrodku prostokąta. Pieczęć prezydenta Stanów Zjednoczonych odparł Ellis.Sprytne, pomyślał Jean-Pierre.Taka rzecz zrobi wrażenie na przywódcach ple-miennych, a jednocześnie wzbudzi w nich nieprzepartą chęć spotkania się z Elli-sem. Czy to pomoże przekonać Kamila i Aziziego? spytał Ellis.Masud skinął głową. Sądzę, że przyjdą.Mógłbyś zaręczyć własnym życiem, że przyjdą, pomyślał Jean-Pierre.I nagle wiedział już dokładnie, co ma zrobić.Masud, Kamil i Azizi, trzej wiel-cy przywódcy ruchu oporu, znajdą się jednocześnie w wiosce Darg za osiem dni.Musi powiadomić o tym Anatolija.Wtedy Anatolij będzie mógł zgładzić całą trójkę za jednym zamachem.To jest to, pomyślał Jean-Pierre; to ta chwila, na którą czekałem od dnia przy-bycia do Doliny.Mam Masuda tam, gdzie chciałem go mieć a razem z nimjeszcze dwóch rebelianckich przywódców.Ale jak skontaktuję się z Anatolijem?Musi istnieć jakiś sposób. Spotkanie na szczycie mówił Masud.Uśmiechał się przy tym z dumą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]