[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stały wokół kamiennego kominka wraz z małymi, podręcznymi stoliczkami.Duży telewizor pod oknem pokryty był kurzem.Większość płaskich powierzchni zajmowały zdjęcia i pamiątki z wakacyjnych podróży.Patrząc na fotografie, Dunbar domyślił się, że Barnesowie mieli jednego syna.Na honorowym miejscu, na biurku, stało zdjęcie ślubne Sheili i jej męża.Na obramowaniu kominka widniała fotografia zrobiona z okazji ukończenia wyższej uczelni.Była stara, więc Dunbar odgadł, że przedstawia Cyrila.Przeszedł do sypialni i zobaczył toaletkę, w której powinien znajdować się notes.Wyglądała solidnie.Być może stanowiła część spadku odziedziczonego przez Sheilę.Wysokie lustra miały wyszczerbione brzegi.Zapewne stary mebel uczestniczył w niejednej przeprowadzce.Kosmetyki leżące na kolorowej, szklanej tacce stanowiły przykry kontrast z bladą, zbolałą twarzą Sheili, której obraz miał przed oczami.Otworzył szufladkę i znalazł notes.Ledwo usiadł w salonie, zamierzając zabrać się do czytania, gdy rozległ się dźwięk dzwonka przy drzwiach wejściowych.Zabrzmiał tak głośno w grobowej ciszy pustego domu, że Dunbar omal nie podskoczył.Poszedł otworzyć drzwi.W progu ujrzał niskiego, rudego mężczyznę z wąsami.Nieznajomy miał na sobie kraciastą koszulę, żółtą, wełnianą kamizelkę i flanelowe spodnie podciągnięte niemal do piersi.Jego stopy tkwiły w rannych pantoflach z baraniej skóry, jakie można kupić na straganach podczas wycieczki autokarowej po mieście.W ręce trzymał kartonowe pudełko.– Tak?– Dobry wieczór.Nazywam się Proudfoot – przedstawił się nieznajomy.– Mieszkam po sąsiedzku.– Ach, tak.– Widziałem, jak pan przyjechał.Pomyślałem, że może dowiem się czegoś o Sheili i Cyrilu.– Są w bardzo ciężkim stanie – odrzekł Dunbar podejrzewając, że mężczyzna chce go wybadać.– Sheila prosiła, żebym coś dla niej zabrał z domu.– Rozumiem.– powiedział niepewnie Proudfoot.– Wolno spytać, czy jest pan jej krewnym?– Nie.– Cóż.To trochę komplikuje sprawę.– A w czym rzecz, panie Proudfoot? – zapytał Dunbar.Facet najwyraźniej nie przyszedł tu tylko po to, by dowiedzieć się o zdrowie sąsiadów.– Chodzi o mój aparat fotograficzny – wyjaśnił z zakłopotaniem Proudfoot– O pański aparat fotograficzny? – powtórzył zdziwiony Dunbar.– Nie chciałbym być drobiazgowy w takiej chwili, ale pożyczyłem Cyrilowi swój aparat.Jego był w naprawie, ale jest już zreperowany.Mam go ze sobą.Listonosz przyniósł go dziś rano.– Proudfoot uniósł tekturowe pudełko.– Miałem nadzieję, że swój odbiorę.– Teraz rozumiem – powiedział Dunbar.– Może pan wejdzie? Jestem pewien, że w tych okolicznościach Cyril nie miałby nic przeciwko temu.– Bardzo panu dziękuję – mężczyzna rozpromienił się i przestąpił próg z wyraźną ulgą.– Wie pan, gdzie jest pański aparat?– O, tak! Cyril trzyma sprzęt fotograficzny w tamtej szafce.Proudfoot schylił się i otworzył drzwiczki małej szafki na lewo od kominka.– Jest – oznajmił, wyciągając skórzany futerał.– Odłożę jego aparat na miejsce.Ciekaw jestem, co powie, kiedy się dowie, że nie znaleźli w nim żadnego uszkodzenia.Oddał go do naprawy, bo psuł filmy.Trzy wyszły zupełnie zamglone.Cyril był wściekły.– Może pochodziły z wadliwej partii?– Chyba próbował brać je z różnych źródeł – odpowiedział Proudfoot.– Obaj jesteście zapalonymi fotografami, jak się domyślam?– To nasze hobby.Głównie interesują nas ptaki, ale Cyril lubił też fotografować otoczenie.Nieczynne dźwigi w starych stoczniach wzdłuż rzeki, puste rusztowania na tle nieba, takie rzeczy.Wie pan, zmierzch przemysłu.Może miało to coś wspólnego z jego chorobą.Sic transit gloria mundi, rozumie pan.Dunbar skinął głową.– Wiosną planujemy podróż w dół Clyde, aż do Arran.– Przyjemna wycieczka – przyznał Dunbar, ale nie sądził, by Cyril mógł wziąć w niej udział.Dunbar postanowił zabrać notatnik Sheili Barnes do hotelu.Tam mógł zrobić fotokopie stron zawierających istotne informacje i zwrócić notes właścicielce.Po drodze zatrzymał się, żeby kupić butelkę dżinu i litr toniku.Nie miał ochoty wychodzić wieczorem do miasta ani spędzać czasu w hotelowym barze, bratając się z jego bywalcami, ale potrzebował czegoś na odprężenie po dniu pełnym napięcia.Długo stał pod prysznicem, potem owinął się miękkim, granatowym szlafrokiem i nalał sobie drinka.Postawił szklankę na nocnym stoliku i usadowił się wygodnie na łóżku z notesem Sheili Barnes.Otwierając go, spodziewał się, że w swym pamiętniku pielęgniarka opisała przypadek jednego pacjenta i okoliczności towarzyszące wysunięciu przez nią oskarżeń.Znalazł tam jednak o wiele więcej.Siostra Barnes prowadziła notatki w ciągu całej swojej kariery zawodowej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]