[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mayers wyjął z torby butelkę szampana. Pozwólmy mu się trochę ochłodzić powiedział Paul po wyjściuMayersa.Teraz nie potrafiłam już wydobyć z siebie bodaj słowa.Wodziłamwzrokiem po purpurowych zasłonach z pluszu, zwisających od sufitudo podłogi, po złocistym dywanie i meblach w stylu Ludwika XV(czy to możliwe, żeby były autentyczne?).Był tu nawet marmurowykominek, zaprojektowany przez jekiegoś ucznia Roberta Adama.Obok, w większej z dwóch sypialni, rozległ się okrzyk Alana: Mamusiu, popatrz! Weszłam tam i znalazłam mojego synka,tulącego się do największego pluszowego misia, jakiego w życiu widziałam.Mary Oakes z oczami jak spodki siedziała bezwładnie na wyłożonym satyną szezlongu. Mamusiu, spójrz! Mary! Patrzcie, jaki wielki! Miś jest prześliczny, kochanie, ale co powinieneś powiedzieć papie?Nie zapominaj o swoich proszę" i dziękuję".Aóżko z powodzeniem mogło pomieścić cztery osoby.Za następnymidrzwiami daleko od wejścia znajdowała się marmurowa łazienka z lustrzanymi ścianami.Wracając do salonu, usłyszałam, jak Alan dziękujePaulowi za misia. Podoba ci się? To dobrze.A, jesteś, Dino! Dla ciebie też mamprezent.SUSAN HOWATCHWręczył mi ciemnoniebieskie, długie na jakieś dziesięć centymetrówpudełko.Na wieczku widniał napis Tiffany and Co".Kiedy je otworzyłam, ujrzałam parę kolczyków. Mam nadzieję, że zielony należy do twoich ulubionych kolorów rzekł Paul.Spoglądałam na szmaragdy. Pamiętaj o swoich proszę" i dziękuję", mamusiu zapiszczałAlan. Ty mały potworze! uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam gow czubek głowy, po czym odwróciłam się do Paula. Dziękuję ci,kochanie, za wszystko.Co za cudowne powitanie! Czuję się pokonana, cóżmogę dodać? Najlepiej nic poradził.Jego znaczący uśmiech niedwuznaczniesugerował podtekst erotyczny.W okamgnieniu pochylił głowę i pocałowałmnie w usta.Ledwo się odsunął, wybuchnęłam śmiechem. Ty nieznośniku! wykrzyknęłam. Najpierw przez trzy latatrzymasz mnie z dala od siebie, a potem jakby nigdy nic powalasz mnie nakolana, choć solennie postanawiałam sobie mocno stać na ziemi! Dlaczegotak bardzo się cieszę, że znowu cię widzę? Chyba jestem nienormalna! Napijmy się szampana, moja droga, i zapomnijmy o tych minionych trzech latach.Mogę ci zaproponować trochę kawioru?Pół godziny pózniej zapytał, czy nadal uważam, że jest nieznośnikiem. %7ładne inne słowo nie przychodzi mi do głowy! W takim razie widzę, że już najwyższy czas wzbogacić twojesłownictwo.Teraz, naturalnie, chciałabyś się rozgościć i odpocząć popodróży, ale myślę, że wieczorem moglibyśmy zjeść razem kolację.Przyjadę po ciebie, powiedzmy o wpół do siódmej?Przystałam na to.Wyszedł, poklepawszy po raz drugi Alana po główcei wymieniwszy uścisk dłoni z ogromnym niedzwiedziem.Opadłam nakanapę.Byłam taka wyczerpana, że minęło następne pół godziny, zanimwyjęłam szmaragdowe kolczyki i zaczęłam się zastanawiać, co też Paulchciał ode mnie kupić.IIPaul wiedział, że byłam przewrażliwiona na punkcie pieniędzy, któremi dawał.W przeszłości otrzymywałam od niego prezenty, ale nigdy niebyło to coś, co dorównywałoby tym kolczykom.Owszem, proponował miprezent w postaci zwrotu Mallingham, ja jednak zawsze upierałam się, żeBOGACI S RO%7łNIdom muszę od niego odkupić za własne, ciężko zarobione pieniądze.Naprawdę chciałam, aby choć przez jakiś czas Mallingham należało doniego, gdyż to umacniało łączące nas więzy, lecz główny powód, dlaktórego nalegałam, żeby to jemu przysługiwało prawo własności, stanowiło moje pragnienie zyskania poczucia bezpieczeństwa.Asekurowałam sięna dwa fronty.Gdybym skończyła jako bankrut, moi wierzyciele niedostaliby Mallingham, dopóki właścicielem byłby Paiil.A z drugiejstrony, gdyby doszło do tej najgorszej ewentualności, on i tak zawsze by mipomógł i nadal mogłabym mieszkać w swoim domu.Nienawidziłammyśleć o sobie jako o utrzymance, ale jeszcze bardziej nienawidziłam myślio utracie Mallingham.Niemniej odkąd zaczęłam wiązać koniec z końcem i odkąd już nic niegroziło Mallingham, mogłam sobie pozwolić na to przewrażliwienie napunkcie pieniędzy i prezentów otrzymywanych od Paula.Przez pewienczas niechętnie obracałam w palcach kolczyki, w końcu jednak powiedziałam sobie, że zaczynam popadać w chorobę nerwową ze strachu przedżyciem w charakterze nałożnicy".Wrzuciłam kolczyki do kasetki z biżuterią i zabrałam Alana wraz z Mary na spacer do parku.Niby tłumaczyłamsobie, że Paul winien mi jest rewanż za te wszystkie miesiące, które spędziłw Mallingham jako mój gość, ale w tym opłaconym dla mnie apartamenciew Plaża zaczynałam czuć się trochę nieswojo.Wreszcie, kiedy złapałam sięna tym, że z zawstydzeniem odwracam wzrok od orchidei, zrozumiałam, iżgwałtownie potrzebny mi jest łyk świeżego powietrza. Cholernie dziwny park, prawda? odezwałam się do-Mary jakiśczas pózniej, gdy przystanęliśmy na brzegu niewielkiego jeziorka. Och, panno Dino, to jest takie cudzoziemskie, te wszystkiepaskudne czarne skały, żadnych kwiatów i ta trawa, jakby w ogóle jej niebyło.Mój tatuś by się rozpłakał, gdyby zobaczył tę trawę.Wspólnie delektowałyśmy się naszą tęsknotą za domem.Mary byłapulchną dziewiętnastolatka o rumianych policzkach.%7ływiłam głębokąnadzieję, że nie zakocha się w jakimś Amerykaninie, bo pani Oakes nigdyby mi nie wybaczyła, gdyby przeze mnie została skazana na zięciaobcokrajowca.Nie wiedziałam jeszcze, jak długo zostanę w Nowym Jorku.Nierozmawialiśmy dotąd z Paulem na temat czasu trwania mojej wizyty.Swoim przyjaciołom w Londynie zapowiedziałam jednak, że jeśli seriomyślimy o otwarciu salonu w Nowym Jorku, to będę potrzebowała conajmniej dwóch miesięcy na gruntowne zbadanie amerykańskiego przemysłu kosmetycznego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]