[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ojczyznie najemników pozostawiono wojów ledwie dość doobrony granicy, toteż gdy poczęły docierać wieści o Piktach pustoszących wsie i miasta w ichwłasnym kraju, wszystkie bossońskie pułki wycofały się z kampanii nemedyjskiej ipowróciwszy forsownym marszem na Pogranicze zdążyły na czas, by wydać Piktom walnąbitwę i odeprzeć śniadolicych najezdzców.Atoli owa dezercja stała się bezpośrednią przyczyną rozgromienia armii aquilońskiejprzez zdesperowanych Nemedian, co ściągnęło na Bossonię okrutną pomstę ze stronyrozjuszonych niepowodzeniem Aquilończyków, krótkowzrocznych i nietolerancyjnych przezswe imperialne zapędy.Sekretnie podciągnięto ku granicy pułki aquilońskie, zaś bossońskich wodzówzaproszono na uroczyste zgromadzenie, gdy tymczasem, pod pozorem wyprawy karnejprzeciw Piktom, hordy dzikich Shemitów rozłożyły się na kwatery u nic niepodejrzewających bossońskich wieśniaków.Wciągniętych w zasadzkę wodzów wycięto, a Shemici uderzyli na swych osłupiałychgospodarzy, gromiąc ogniem i mieczem bezbronny lud; równocześnie na zaskoczonychBossończyków ruszyły pancerne zastępy aquilońskie.Kraj, jak długi i szeroki, obrócono wperzynę, a gdy imperialna armia powracała w granice swego państwa, zostawiała za sobątylko zgliszcza i bielejące kości.I właśnie wtedy Piktowie ponownie przypuścili atak - wszystkimi siłami, wzdłuż całejgranicy.A nie był to zwykły wypad, lecz dobrze zorganizowane uderzenie potęgą całegonarodu, prowadzonego przez wodzów wyszkolonych podczas służby w aquilońskiej armii;całą kampanią dowodził Gorm - on to ją zaplanował, i choć był już starcem, jego wybujałeambicje nic nie straciły ze swej siły i rozmachu.Tym razem Piktowie nie napotkali na swej drodze dobrze umocnionych wiosek,których broniliby dzielni łucznicy do czasu, aż aquilońska konnica przyjdzie im w sukurs.Niedobitki Bossończyków w mig starto z powierzchni ziemi i żądni krwi barbarzyńcy, paląc iplądrując, wtargnęli w granice Aquilonii, zanim legiony wojujące znowu z Nemedią zdążyłysię przemieścić na zachód.Zingara skorzystała ze sposobności, by zrzucić jarzmo lennika, a za jej przykłademposzły Korinthia i plemiona shemickie.Całymi pułkami najemnicy - do wczoraj wasale -buntowali się i wracali do swych krajów rodzinnych, po drodze łupiąc i pustosząc kraj.Piktowie parli nieustannie na wschód, dosłownie tratując coraz to nowe zastępybroniące im drogi.Bez oparcia w bossońskich łucznikach Aquilończycy okazali się bezradniwobec morderczej nawały strzał miotanych przez barbarzyńców; ze wszystkich prowincjiimperium ściągano legiony, by powstrzymać impet natarcia dzikiej hordy, gdy tymczasem zpuszcz wypływały nowe watahy - jedna po drugiej, jakby z niewyczerpalnego zródła.Nagle w sam środek owego chaosu spłynęli ze swych wzgórz Cymmeryjczycy, bydokończyć dzieła zniszczenia.Złupili miasta, zrujnowali całe połacie kraju i unosząc zdobyczwycofali się do swych siedzib, zaś Piktowie zajęli opuszczone przez nich tereny.Tak oto we krwi i ogniu padło imperium Aquilonii.A wtedy znów z błękitnego wschodu nadciągnęli Hyrkańczycy; zachętą dla nich byłowycofanie legionów imperium z Zamory, która też nie oparła się potężnemu uderzeniu i jużwkrótce hyrkański król uczynił największe miasto kraju swą stolicą.Wspomniana powyżej inwazja wyszła z prastarego hyrkańskiego królestwa Turan,leżącego nad brzegami śródlądowego morza.Ale wnet z północy ruszyło następne, znaczniepotężniejsze hyrkańskie uderzenie; zastępy zakutych w stal jezdzców okrążyły północnykraniec Vilayet, przecięły mrozne pustynie, wdarły się na stepy i spychając przed sobąuchodzącą ludność miejscową natarły na zachodnie królestwa.Zrazu nie sprzymierzyli się zTurańczykami i gromili ich tak samo jak Hyboryjczyków; fale wschodnich najezdzcówzwarły się i przemieszały, ale ich wrogość trwała tylko dopóty, dopóki nie zostałyzjednoczone pod panowaniem wielkiego wodza, który przybył aż znad wybrzeży OceanuWschodniego.Gdy nie stało armii aquilońskiej, Hyrkańczycy okazali się siłą nie do pokonania;stratowali i podporządkowali sobie Brythunię, wyniszczyli południe Hyperborei i Korinthię.Jadąc na karkach czarnowłosach barbarzyńców wdarli się między cymmeryjskie wzgórza, alezapędziwszy się daleko od równin nie mogli wykorzystać w pełni swej konnicy - i tuCymmeryjczycy stawili im czoła; tylko pośpieszny i bezładny odwrót po całodziennejkrwawej bitwie ocalił hyrkańskie zastępy od kompletnej zagłady.W czasie gdy działy się powyższe wydarzenia, ludy shemickie zdobyły królestwoswych dawnych panów - Koth, ale doznały porażki przy zamiarze podbicia Stygii.LedwieShemici zdążyli doprowadzić do upadku Koth, zostali ogarnięci przez Hyrkańczyków; kuswemu zaskoczeniu poczuli na karkach but pana sroższego nizli Hyboryjczyk.Tymczasem Piktowie utwierdzili się na pozycji jedynych władców Aquilonii,praktycznie wycinając w pień dawnych mieszkańców królestwa, po czym wdarli się wgranice Zingary, a tysiące Zingaryjczyków, uciekając przed śmiercią do Argos, zdały się nałaskę sunących na zachód Hyrkańczyków, ci zaś osiedlili ich w Zamorze, czyniąc uchodzcówswymi poddanymi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]