[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pozbywanie się zdrajców to dla mnie żaden kłopot i dobrze o tym wiesz.- Surowebłękitne oczy Suita otoczyła siateczka gniewnych zmarszczek.- Czyżbyś miał mnie zagłupca, Glokta? Po wszystkim, co razem przeszliśmy?- W żadnym razie, Eminencjo.- Głos Glokty nieprzyjemnie drapał wyschnięte gardło. Co najwyżej za megalomana obdarzonego morderczymi skłonnościami.On wie.Wie, że nie jestem posłusznym niewolnikiem.Ale co dokładnie wie? I od kogo?.- Ponieważ wyznaczyłem ci niewykonalne zadanie, udzieliłem ci również przywilejuwątpliwości, który jednak pozostaje w mocy dopóty, dopóki odnosisz sukcesy, i ani chwilidłużej.Męczy mnie to ciągłe ponaglanie cię.Jeżeli w ciągu najbliższych dwóch tygodni nieznajdziesz rozwiązania moich problemów z naszym nowym królem, każę superiorowiGoyle owi szukać odpowiedzi na moje pytania odnoszące się do Dagoski; jeśli zajdzie takakonieczność, będzie ich szukał nawet w głębi twojego zdeformowanego ciała.Czy wyrażamsię jasno? Słowa Waszej Eminencji są klarowne jak visseryńskie szkło.Albo w dwa tygodnieznajdę odpowiedzi, albo.porąbane na kawałki ciało unoszące się na wodzie w porcie.Jeślijednak zacznę zadawać pytania, Valint i Balk poinformują Jego Eminencję o naszej umowiei.ciało spęczniałe od morskiej wody, makabrycznie okaleczone, nie do rozpoznania.Biednysuperior Glokta, człek nadobny i powszechnie lubiany, ale pechowy.Do kogo ma się terazzwrócić?.- Rozumiem, arcylektorze.- To dlaczego jeszcze tu siedzisz?***Otworzyła mu sama Ardee West z na wpół pełnym kieliszkiem wina w ręce.- Ach, superior Glokta! Cóż za cudowna niespodzianka! Proszę, proszę wejść.- Brzmi to prawie tak, jakbyś się cieszyła, że mnie widzisz. Nieczęsta reakcja na moje przybycie, doprawdy.- Czemu miałabym się nie cieszyć? - Z wdziękiem usunęła się na bok, przepuszczającgo do środka.- Mało która dziewczyna ma tyle szczęścia: oprawca w roli przyzwoitki? Niclepiej nie przyciąga zalotników.Glokta przekuśtykał przez próg.- Gdzie twoja służąca?- Strasznie się zamartwiała tą gurkhulską armią, więc dałam jej wolne.Pojechała domatki, do Martenhormu.- Mam nadzieję, że ty również jesteś gotowa do wyjazdu?Przeszli do ciepłej bawialni, którą - przy zamkniętych okiennicach i zasuniętychzasłonach - rozświetlał tylko kapryśny blask ognia na kominku.- Prawdę mówiąc.postanowiłam zostać w mieście.- Poważnie? Tragiczna księżniczka, usychająca z tęsknoty w pustym zamku?Porzucona przez wiernych służących załamuje bezradnie ręce, gdy wrogowie gromadzą się naskraju fosy? - Glokta prychnął.- Jesteś pewna, że nadajesz się do tej roli?- Lepiej niż ty do roli rycerza na białym koniu, który z lśniącym mieczem w dłoniprzychodzi damie z odsieczą.- Zmierzyła go wzgardliwym spojrzeniem od stóp do głów.-Liczyłam na bohatera, który miałby chociaż co drugi ząb.- Nie przyzwyczaiłaś się jeszcze, że zawsze dostajesz mniej, niż się spodziewałaś? Bo ja na pewno.- Cóż mam powiedzieć? Jestem romantyczką.Przyszedłeś specjalnie po to, żebypoprzebijać balony moich marzeń?- Nie, to robię odruchowo, nawet nie muszę się starać.Myślałem raczej o drinku irozmowie, w której nie poruszano by kwestii moich zmasakrowanych zwłok.- Trudno w tej chwili powiedzieć, jak dalej potoczy się nasza rozmowa, ale drinkamożesz dostać od razu.Nalała mu wina.Czterema solidnymi łykami opróżnił kieliszek i podstawił go doponownego napełnienia, wylizując słodkie dziąsła.- Całkiem serio: najdalej za tydzień Gurkhulczycy rozpoczną oblężenie Adui.Powinnaś jak najprędzej wyjechać.Drugi raz dolała mu wina.Sobie również.- Nie zauważyłeś, że pół miasta wpadło na taki pomysł? Zapchlone szkapy, którychwojsko nie zdążyło zarekwirować, chodzą po pięćset marek za sztukę.Wystraszeni obywatelerozpraszają się po całym Midderlandzie.Kolumny bezbronnych uchodzców obładowanychcałym majątkiem brną w błocie, pokonują milę dziennie i stają się łatwym łupem dla każdegobandyty w promieniu stu mil.- To wszystko prawda - przyznał Glokta, sadowiąc się z mozołem na krześle przykominku.- Zresztą, gdzie miałabym się podziać? W całym Midderlandzie nie mam bliskich aniprzyjaciół.Nikogo.Mam się kryć po lasach, rozpalać ogień przez pocieranie patyczków igołymi rękami łapać wiewiórki? Czym bym się upijała, co? Piękne dzięki.Tutaj będziebezpieczniej, a na pewno o wiele wygodniej.Mam zapas węgla i pełną piwniczkę,wytrzymam wielomiesięczne oblężenie.- Niepewnym machnięciem ręki wskazała jedną ześcian pokoju.- Gurkhulczycy przyjdą z zachodu, ja mieszkam po wschodniej stronie miasta.Zmiem twierdzić, że nawet w samym pałacu nie byłabym bezpieczniejsza. Może ma rację.Tu przynajmniej mogę mieć na nią oko.- Pięknie.Chylę czoło przed twoim rozsądkiem.To znaczy, chyliłbym, gdyby mnietak nie rwało w plecach.Usadowiła się naprzeciwko.- A jak się żyje w pałacowych kuluarach?- Zimno, jak to w kuluarach.- Glokta przesunął palcem po wargach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]